A o to plony 2 godzinnego spaceru po lesie;) jeszcze raz tyle malenkich zostala w lesie. W sumie nazbieralam z moim skarbem 140prawdziwkow;) i za to kocham niemieckie lasy;prawdziwków bez konca i zero grzybiarzy;). Pozdrawiam!!!
Piękny zbiór:-))
Jakie to prawdziwki? To zwykłe borowiki szlachetne. Do prawdziwego grzyba dalekoooo:-))))
No ale koniec żartów - gratuluję zbiorów:-)
Ładnie będą wyglądały w słoiczkach:-) Zamawiam taką fotkę:-)
Ja uzbierałem tyle samo maślaków w Polsce::::----))))
Wspaniałe fotki - brawo!!!
Dziewczyno masz farta!!!
A to jeszcze nie koniec;), u nas wysyp wiec jeszcze wrzuce tu pare nowych fotek za pare dni. Dopiero dzis wzielam aparat do lasu i sie oplacilo, bo fotki naprawde fajne, chyba w ramke oprawie;))). Do zobaczenia!!!
Niestety nie mialam juz sily ich ukladac na stole i fotografowac. Ale i tak ladnie sie prezentuja;) i nawet jeden Boletus appendiculatus sie znalazl ale niestety byl robaczywy.
Śliczne są te fotki w lesie:-) Brawo!!!
I podgrzybki tez sie znalazly;)
(wypowiedź edytowana przez marticzka 13. sierpnia. 2010)
Gratulacje! Na Górnym Śląsku to już trzeci sezon bida. Tak z ciekawości. Wszystko zjadasz? Rozdajesz krewnym i znajomym? Może na sprzedaż?
Duzo susze, rozdaje znajomym, czesc zamrozilam, czesc zamarynowalam, zjadam tez sporo;) nie sprzedaje bo mam duza rodzinke w Polsce ktora potrzebuje suszone grzybki na wigilie.
Też rozdawałem rodzinie, ale ostatnie dwa lat to zapasy suszonych i zamrożonych porcji w zamrażalniku wystarczały mi, przy rzadkim spożywaniu do marca. Ten rok zapowiada się jeszcze gorzej:-)) Pozdrawiam i trochę zazdroszczę tych borowików:-))
Ale dlaczego u Was nie ma grzybow? u nas wysyp prawdziwków, ja juz 20kg nazbieralam a kilka znajomych tez nie mniej. Rok temu tutaj tez nie bylo za wiele ale teraz to normalnie szal;).
Marto - mieszkasz w miejscu, gdzie nie ma tak dużej presji grzbiarzy. U nas tez wysypało, ale i ludźmi w lesie. Patrząc na Twoje fotki śmiem przypuszczać, ze nikt tam tedy jeszcze nie przechodził - nie pisze o godzinie wcześniej, ale o całej dobie minimum. Faktem zaś jest, że takiej trójcy prawdziwków, to jeszcze nie widziałem:-) Mam nadzieję, że przechowujesz pełnowymiarowe fotki. Aż się proszą do kalendarza na 2012 rok.
Fotki oczywiscie przechowuje. Grzybiarze sa ale nie liczni :), przewaznie Polacy i Rosjanie. Pamietam jak to jest w Polsce, trzeba z rana jechac do lasu zeby cos nazbierac. U nas takiej potrzeby nie ma. Dzis tez sie wybieram na grzyby choc moj maz (Niemiec) zastanawia sie czy wszystko ze mna w porzadku :). Grzyby je chetnie ale po zebraniu 20kg juz mu sie nie chce. A ja moge w lesie siedziec od rana do wieczora;). Zbierac i fotografowac. I nie chodzi nawet o to ze te grzyby mam tylko o to chodzenie po lesie i o ta adrenaline jak widzisz tyle prawdziwków;) Uzaleznilam sie;)))
Marto to co napisał Rysiu. Coraz więcej nas grzybiarzy. No tu nie można nikomu zabronić. Kaprysy aury: powodzie, susze. To w Niemczech też macie. Może dwa lata chude i w tym roku się w końcu wysypie? Jak na razie to w innych rejonach Polski całkiem nieźle a u Nas marnie. Dzisiaj nad ranem była krótka burza i trochę pokropiło. Na zachodzie Polski przeszły solidne deszcze począwszy od Opola. Chyba trzeba będzie tam się wybrać. Dzisiaj nie bacząc na upał odwiedzę halembski las. Stary grzybiorz nie popuści:-))
I u mnie grzybiarze sie pokazali. Bylam wczoraj w "moim" :) lesie a tu widze spaceruje sobie jakis pan z pelnym koszem prawdziwków. I jeszcze mi oznajmil ze w tym roku to juz 30kg nazbieral. A wiec zdjecie skromne nie co;)
Juła.....:-)))
Piękne koleżanka robi fotki nie ma co gratuluje zbiorów, górny Śląsk nadal czeka na jakiś wysyp :)
Tak opienki juz sie pokazaly, ale ceglakow to nie ma za duzo i ja ich nie zbieram. Zbieram prawdziwki i podgrzybki poki co;). Wczoraj zawieruszyl mi sie wsrod prawdziwków mlody goryczak zolciowy jak mniemam (widoczny jeszcze na zdjeciu zbiorowym na stole). Zupelnie jak prawdziwek tylko kolor kapelusza jakis niejednolity i minimalnie inny smak w dotyku jezykiem. Az sie sama zakrecilam. Szkoda ze go nie sfotografowalam lepiej; (. Nie lubie miec watpliwosci co do grzybow. A ten to rosl z prawdziwkami razem :). I mial bardzo wyrazna siateczke na nozce. Dorzuce zdjecie gdzie go zaznaczylam choc i tak nie mozna go tam rozpoznac.
Obawiam się, że odrzuciłaś dobrego grzybka:-) Goryczak jest po prostu bardzo gorzki. Nie jest trujacy, ale goryczką swoją zniszczy resztę zbioru:- (
Nie patrz na siateczki czy kółeczka na nóżce - smakuj goryczaka - musi być gorzki!!!
Ceglastoporych nie zbierasz? Nie wiem, czy zachwalać Ci go, czy nie. Jeśli mieszkałabyś bliziutko mnie - to oczywiście że nie będę go chwalił:-) Wiecej dla mnie. Jesli daleko - a Ty mieszkasz daleko, to podpowiem, że ceglastopory jest lepszym grzybkiem niż prawdziwek. Zrób sobie sama test. Ususz osobno ceglaki a potem, jak inne grzybki zastosuj w swojej kuchni. Zamroź surowe, umyte ceglaki - bez gotowania - pokrajane w kawałeczki tak prosto jak na patelnię. Włóż je do zamrażarki a potem odmroź na tłuszczu z cebulka i odparuj nadmiar wody i zalej śmietanką. Zrób ze świeżych sos do pizzy!! W każdym z tych dań, zauważysz, że ceglaki są jędrne i chrupkie. Nie rozciaprają się w miazgę, nawet te zamrożone. Suszone zaś i odmoczone w ciepłej wodzie, niwiele obbiegają od świeżych, czego nie można powiedzieć o innych suszonych grzybach, które mają inny smak i konsystencję.
Ceglastopory, to nr 1 w kuchni. Szkoda, że tak go mało.
Tak to juz jest ze jak sie czegos juz w dziecinstwie nie nauczylam zbierac to i teraz zostawiam to dla innych smakoszy. Wierze ze sa bardzo dobre. Ja pochodze z polnocy Polski, jakies 70 km od Szczecina i tam nie ma ceglastoporych. Nigdy w zyciu go nie widzialam w Polsce. Dzis tez bylam w nowym dla mnie lesie. Zdobycze na zdjeciach;). Znajoma byla w innym i nazbierala jeszcze kosz mlodych, zdrowych prawdziwków. Mysle jednak ze juz szczyt letniego sezonu za nami.
Przyjemnie ogladać takie piękne zdjęcia borowików. W Niemczech rzeczywiście mało osób je zbiera. Kiedyś przebywając tam miałam marynowane borowiki i znajomy Niemiec bał się je próbować, bo w dzieciństwie w jego rodzinie ktoś zatruł się grzybami i zmarł. Ale po pewnym czasie moje borowiki już jadł, ale kolega przywiózł z domu, to jego bał się spróbować. Później przywoziłam z Polski suszone i dawałam je w prezencie znajomym z Niemiec, ku ich radośi.
Ja staram się dużo czytać na temat grzybów i sporo oglądam atlasów grzybów, nie mówią już o bio-forum, gdzie od kilku lat czytam wypowiedzi znawców i oczywiście mam słabość do zilustrowanych grzybobrań.
Niestety nie mam aparatu, by fotografować swoje wyprawy, a w telefonie zdjęcia są słabej jakości. Za to grzybów w okolicach Koszalina nie brakuje.
W tym roku według mnie zapowiada się dobry plon. Teraz chodzę co 3 dni i powyżej 20 borowików jest za każdym razem, kurki, pomału podgrzybki brunatne się pokazują. Wprawdzie kani jeszcze nie widać, ale pewnie za kilkanaście dni się pokażą.
Piękne fotki - znowu oczy cieszą:-)
Nie zbierasz opieniek? Nie widzę ich na stole:- (
Z Niemcami to jak z Anglikami:-) Żona ma kuzyna w Wigan i też nie chciał spróbować moich grzybowych marynatów:-) Jednak po kilku godzinach, jak na imprezie oteierałem słoik za słoikiem, zdecydował się spróbować. Teraz mam przerąbane:- ( Skąd ja mu wezmę przed sezonem marynowane grzybki? Na allegro nie kupię, bo boję się o smak zalewy. Mam tylko nadzieję, że w tym roku będzie grzybowo a będzie, bo tak przysłowie mówi:
Słońca w lipcu bać się nie śmię, kosze grzybów zniosę wrześniem.
W lipcu kąpać się bez liku, grzybki zbierać w pażdzierniku.
Lipiec na ryby, wrzsień na grzyby.
Słońce w lipcu kłos maluje, wrzesień w lesie obfituje.
A lipiec był słoneczny i ryby brały:-)
A wiec tak;) Opienki zbieram ale dzis nie zbieralam z uwagi na to ze wiedzialam z gory ze nie bede miala czasu zrobic z nimi cokolwiek. W sobote nazbieram i bede miala czas to zrobie ta salatke. U mnie jest ta roznica ze na 100% moge sobie na to pozwolic;) bo skoro Niemcy prawdziwków nie zbieraja to napewno opienki uwazaja za trujace grzyby;). Od jutra pewnie bede nocowac w pracy a wiec moge zapomniec o grzybach; (. Wszyscy prawie poszli na urlop i ja musze 2000!!! wezy nakarmic i sie nimi zaopiekowac. Jestem z wykszatalcenia biologiem i pracuje z pytonami i innymi gadami. A moj maz oczywiscie nie potrafi obchodzic sie w kuchni z grzybami. I tak zaczal ze mna grzyby zbierac chodz nie raz jestem w szoku jak widze co za wynalazki ma w koszyku;). Z jedzeniem grzybow tez tak bylo ze najpierw wcale nie jadl i dopiero po wielu razach gdy zobaczyl ze ja zyje to zaczal sie zajadac. Ale jesli chodzi o grzyby marynowane to go nie namowisz, sprobowal i stwierdzil ze nie dobre. Ale tak samo ma z ogorkami kiszonymi wiec go nie przekonuje;). Mam prosbe: czy ktos moze mi podac przepis na zalewe do grzybkow, bo moja na oko robiona raz za mocna raz za slaba;).
3: 1 woda ocet lisc, cebulka ziele angielskie
Polecam Rysiowe:-)
Zobacz również stronę z naszego Forum:
A tam, gdzie w przepisach jest cukier dodaj zamiast niego miód, po równo- łyżeczka za łyżeczkę.
Ja osobiście preferuję grzybki niezbyt kwaśne- zalewa octowa w proporcji 3, 5-4 części wody na jedną część octu 10%.
Smacznego :)
U nas znalazlam tylko 5% ocet;). Dziekujebardzo za typ;)
Moja proporcja to 1 część octu 10% na 4 lub 4, 5 części wody plus przyprawy ( gorczyca, ziele ang., liść laurowy, cebulka sparzona i cukier ( w Borach Tucholskich jadłam kiedyś borowiki ze spora ilością cukru, były rewelacyjne). A ja po dodaniu cukru próbuje łyk zalewy. Obgotowane grzybki dobrze jest przelać wrzątkiem na sicie, wtedy nie ma śluzu w słoiczkach.
W przypadku octu 5%, jego ilość trzeba podwoić. Wtedy proporcja będzie taka sama.
Marta - tak jak wkleiła Ania linka - rob moją zalewe - sprawdzona i doceniona na zlotach grzybowych. Poza tym, napisana jest bardzo dokładnie - jak przeczytasz wstęp to zobaczysz o co chodzi:-) No i trzymaj się ostatniego tam zdania:-)
Prześliczny ceglaczek:-) Widać że arystokrata:-)
No to i ja się pochwale, co prawda nie mam zdjęć z lasu, gdzie grzyby wyglądają o niebo lepiej, ale i tak są śliczne. Ten największy ważył chyba z pól kilo.
Najbardziej podoba mi się w nich ta pękatość trzonków nawet u niektórych kozaków.
Wszelaki przedzial wiekowy świadczy o tym, że grzybki nadal rosną. Zbierane z wieczora, to i tak bardzo dużo!! U nas wcześnie z rana można się pochwalić tak wielkim zbiorem:-) Na dodatek, świadczyłoby to, że znaleźliśmy kawałek lasu jeszcze nie odwiedzanego:-)))
W lesie bylam o 18-stej, szaro i buro;), az dziwne ze cos znalazlam. Las zaslany grzybami niekoszykowymi a wsrod nich prawdziwki. Rosna jeszcze ale juz nie tak jak przed trzema tygodniami. A czy sa w Polsce jeszcze nieodwiedzane lasy;)))?
Co to za grzyby niekoszykowe? Może smaczne surojadki:-) Może lejkowce dęte do suszenia a może jak na Kaszubach płachetka kołpakowata - wspaniała do marynaty?
Dla mnie nie koszykowe;) Nastepnym razem sfotografuje wszystkie;).
Marto, gratuluję i życzliwie zazdroszczę zbiorów. Ile ja bym dała, za takie grzyby - oczywiście spotkane w lesie, a nie na straganie! Byłam na grzybach 2 tyg. temu, znalazłam 23 borowiki, niestety większość robaczywych, wczoraj tylko płachetka kołpakowata w dużej ilości. Obrzeże Borów Tucholskich. W środę jadę na Litwę (gdzie w ubiegłym roku kosiłam podgrzybki) z nadzieją na grzybową ucztę.
Litwa? No to czekamy na fotorelacje. Kurcze - tam nas jeszcze nie było:-)
Jasne, nie omieszkam się pochwalić, oczywiście jak obrodzi w grzyby.
Póki co, dzisiaj znalazłam godzinkę i obleciałam laski w pobliżu letniskowego domu mojej mamy w okolicach Zblewa/pomorskie/. 16 koźlarzy i dwie duże garści kurek. Borowik jeden, niestety nie dał się już wziąć do koszyka;) Płachetek nie zbierałam, było zatrzęsienie. Jak widać niewiele, ale co polatałam po lesie, to moje :).
Płachetki zazwyczaj zbieram. Wyjątkowo tym razem nie, bo następnego dnia miałam grafik wypełniony co do minuty i nie miałabym kiedy tych grzybów zagospodarować, a poza tym, mama sporo zakisiła (czy zasoliła)- starczy i dla mnie, na obiad też były w pierogach więc trochę mi się przejadły. Najistotniejsze jest jednak to, że jest ich bardzo dużo i wtedy zbieranie nie cieszy;)
Alinko, proszę opisz cykl przygotowania takich płachetek do kiszenia - w dziale kuchni. Czy później te płachetki były jedynie zasolone, czy naprawde ukiszone? Jak długo trwa proces ( mam nadzieję, ze jednak kiszone) kiszenia? Czy trzeba je później obgotować czy nadają się do bezposredniego spożycia, jak ogórki kiszone? Będę czekał na opis w kuchennym dziale.
Gratuluje;) Jutro skocze do lasu i moze tez jeszcze mi sie poszczesci :)