Podaję Wam przepis na tę sałatkę, która Wam smakowała na zlocie:
1 durszlak ugotowanych opieniek
4 czerwone papryki
1/2 kg cebuli
1 szkl. oleju
4 ziarna ziela angielskiego
10 łyżek cukru
1/3 litra wody
1 1/2 łyżki soli
10 łyżek octu 10%
1 1/2 łyżeczki papryki ostrej
1 1/2 łyżeczki koncentratu pomidorowego
Udusić pokrojoną cebulę na oleju, dodać pokrojoną paprykę.
Zrobić zalewę z reszty produktów, oprócz grzybów i koncentratu pomidorowego.
Grzyby pokroić w kostkę.
Wymieszać wszystko razem dodając koncentrat pomidorowy. Ewentualnie będzie potrzebne więcej wody.
Zagotować.
Pasteryzować 10 minut.
Teraz OK. Tylko czekam na opieńki:-)
Mam już opieńki ugotowne i przecedzone. Jest tego połowa porcji. No i pytanie - jak wielki ma być ten durszlak? No, ale to są drobiazgi, z którymi każdy kucharz sobie poradzi. Wiem jakie składniki - ilości dodam do smaku. Papryka czerwona - i tu zmniejszę dawkę - za bardzo będzie pachniało papryką. Opieniek nie pokroję - niech będą duże kawałki w takim egzotycznym sosie. Nie zrobię tego na słodko, lecz raczej pikantnie - zmniejszam ilość cukru i zamiast papryki ostrej milonej, wkroję paprykę ostrą całą - mam taką. Nie dam ziela angielskiego - dwa smaki: ziele i papryka - to za dużo.
Zaraz biegnę na targowisko po świeżą paprykę czerwoną:-) Jak Marysia nie będzie krzyczeć ( wkurza się jak widzi statyw w kuchni), zrobię fotorelację, ale nie obiecuję:-)
(wypowiedź edytowana przez old_rysiu 19. października. 2008)
Nie trzeba zbyt dużo miejsca. Opieńki już przegotowane. Widać jeszcze potrzebne produkty. Maggi jest przypadkowe, ale kto wie, może ktoś lubi przyprawiać maggi? Jajka też nie są potrzebne ( mowa o kurzych, bo inne - jak najbardziej:-))
Pokrojona cebulka i papryka na tłuszczu ( olej rzepakowy pierwszego tłoczenia). Papryka ostra - jedna sztuka cała z pestkami pokrojona w drobne krążki. Patelnia - moja ulubiona ze szklanym wiekiem ( wielkim wiekiem:-)).
Teraz do patelki dołaczyły opieńki. I chociaż nie jest on maleńki to nie kroiłem go na kawałki. Wspominam słowa Gaborsona na zlocie - '' lubie jak w potrawie są wielkie kawałki grzybów ''.
W sumie miał trochę racji. Kto nie lubi?
Ale do pracy!! Teraz razem wszystko dusimy.
Ostatni czas, aby potrawę dosmaczyć. Trzeba spróbować, czy aby nie za słodkie - cebulka daje sporą dawkę słodkości i koniecznie trzeba posolić do smaku. Nie dodawałem pieprzu - moja papryczka ostra zrobi swoje i chociaż tego jeszcze nie można wysmakować, dojdzie w słoikach. Na patelni widać bąblującą już zalewę - tak, po dosmakowaniu zalałem ( podlałem - tak powinienem napisać) calość zalewą. Tutaj też modyfikacja. Kto czytał zalewa Old-rysia w tutejszej kuchni, wie o czym piszę. Tym razem zmieniłem stosunek woda: ocet 10% tak jak 4: 1.
Wszystko razem jeszcze gotować, dobrze wymieszać koncentrat. Jak już jest dobrze wymieszany, można wyłączyć kuchenkę. Gotowe? Nie!!!
Do wysokiej szklanki nalewamy piwa. Tak - dobrego piwa np: Tyskie Gronie. Poczekamy, aż w szklanicy usiądzie pianka. Teraz można piwo powoli wlewać do własnego brzuszka. Ten zabieg jest potrzebny, bo zaraz zacznie się próbowanie gotowej sałatki z Rusałki. Co prawda troche przerobiona, ale nazwa jest opatentowana i nie wolno mi jej zmieniać:-) piwo wyostrza apetyt i sprawia, że kubki smakowe są teraz bardziej wyostrzone. No to próbujemy - tfuu... pyszne!!:-)
Teraz ładujemy sałatkę w słoiki. Upychałem jak można, niestety, pory powietrza ze środka nie da się zlikwidować. To nie jest konsystencja płynna lub półpłynna. Czy produkt wytrzyma? Do grudnia pewno nie, bo już dawno będzie po sałatkach. Oby tylko wytrzymała 2-3 tygodnie, to będzie sukces. Słoiki pasteryzowałem pół godziny. Jeśli ktoś z doświadczeniem, zauważy tutaj błąd i będzie chciał coś podpowiedzieć ( np - trzeba otworzyć słoik i jeszcze raz pasteryzować...), będę niezmiernie wdzięczny.
Wszystkim odważnym, którzy nigdy niczego nie gotowali, którzy dopiero stawiają pierwsze kroki przy piecu kuchennym, życzę odwagi!!! Nie bójcie się gotować! Jak będzie nie do zjedzenia - wywalicie do śmietnika:-) Jak zjecie, z pewnością się nie zatrujecie:-) W końcu mój dziadek mówił: wołna nie wołna, byle kiszka była połna:-)))
Rysiu Słoneczko :)
To my Z Panem Kozakiem już lecimy do Ciebie. Czy możemy z Mamusią?
Studź piwko.
PS. Mamusia nie pije.
Rysiu kochanie! Żyjesz???
Żyję. Tylko od 17: 00 już mnie nie ma w domku:- (
Wczoraj pierwszy raz w życiu nazbierałam dwa wiadra opieniek. Obgotowałam kilka minut, niestety nie wiedziałam o kwasku cytrynowym. Czy on jest dla bezpieczeństwa, smaku, czy po to, żeby grzybki nie traciły koloru? Czy 4-5 minut gotowania wystarczy, czy gotowac je jeszcze raz dłużej?
Tereska wystarczy ja jem bez obgotowania i nic mi jeszcze nie było a najlepsze są
suszone warto spróbować - rewelacja przynajmniej jak dla mnie, a jestem ich smakoszem.
Teresko - i bardzo dobrze, że nie dałaś kwasku - a fuj z taką chemią!
Opieńka jest normalnym grzybkiem jadalnym. Takim samym jak podgrzybek czy borowik. Tutaj możesz przeczytać i zobaczyć ( tylko foto) jak powstaje sałatka z opieniek pod nazwą " Z Rusalki". Jeśli chcesz tylko zamarynować opieńki jak podgrzybka, zrób to tak samo jak z podgrzybkiem. Ja dodaję do opieniek niewielką ilość kosteczek papryki czerwonej surowej słodkiej. Na słoik pół litrowy grzybków około 7-10 sztuk kosteczek 0, 5 X 0, 5 cm papryki.
Na suszenie za późno, opieńki już ugotowane. Ale w sobotę miałam troche i też udusiłam surowe na masełku + sól, pieprz i papryka ostra = palce lizać.
Dzisiaj zrobię wg Rysia w pomidorach i w occie, ale też bardziej na ostro, jako że ostra ze mnie kobitka, ha, ha.
Zrobiłam dziś tę sałatkę.
Ja też, ale tak bardziej po swojemu, bez octu i cukru. Z przypraw tylko sól, pieprz, bardzo ostra papryka i suszony lubczyk, trochę więcej koncentratu, bo tez grzybków miałam więcej. Dawno nie jadłam czegoś tak dobrego, mniam, mniam.
Tylko nie piszcie - wg Rysia. To zastrzezona receptura pod nazwa " Sałatka z Rusałki". Każdy jednak może trochę ją zmodyfikować wg swojego gustu/smaku.
Szkoda, że nie daliście opisu foto z tych Waszych sałatek.:- (
Moja wyglądała tak samo jak Twoja Rysiu, tylko papryka była bardziej w paseczki niż w kostkę. Kiedys robiłam w pomidorach podgrzybki, ale opieńki nie mają sobie równych. Boje sie tylko czy z taką ilością cebuli sałatka się szybko nie zepsuje? Chciałabym ją zachowac do zimy, kiedy innych grzybków nima.
Cierpię znowu na chroniczny brak czasu, a i samopoczucie coraz fatalniejsze.
Dlatego nie ma zdjęć.
Próba będzie w sobotę - imieniny męża, ale już po przygotowaniu na ciepło była znakomita.
Moje słoiczki już zjedzone:- ( Mam tylko nadzieję, że jeszcze trafię na opieńki. Nie boje się cebulki a tylko tych baniek powietrza. Myślę, że następne słoiki muszą być napełnione bardziej wodnistą sałatką - więcej zalewy. Nie boję się o cebulkę, bo jest tam niewielka ilość octu. Podobno i koncentrat pomidorowy ma właściwości konserwujące. Suma sumarum, powinno to wytrzymać do zimy. Oj, żeby tylko mi się trafiły jeszcze opieńki.
W mojej nie ma ani grama octu, oby ten koncentrat zadziałał, ale chyba nie będę ryzykować czekając do zimy. Czy opieńki suszone i potem namoczone w wodzie są takie jak świeże?
Grzybek suszony i moczony już nie będzie jak świeży. Podobno takie zabiegi robi się z czubajkami. Raz wysuszylem czubajkę - cały kapelusz. Był tak lekki i kruchy, że strach go było wziąść do ręki. Oczywiście został dodany do innych suszonych grzybów:-)
Suszone czubajki mam jeszcze od zeszłego roku. Moczyć je trzeba w mleku, są prawie jak świeże. Wiem, że "prawie" robi wielką różnicę, ale z braku laku...
Jak Ty je przechowujesz? Przecież one są tak kruche, że strach do ręki zabrać.
W plastikowym pudełku. Moje nie są tak bardzo kruche i trzymają się całkiem nieźle.
Rysiu, masz rację, że to nie to samo. Próbowałam. Ja przechowuję grzyby w szklanych słoikach i słojach. Czubajki szły w całości, albo w połówkach do wielkich słojów. Już się w to nie bawię.
No to u mnie ta sałatka nie przejdzie, bo z papryką. TZ nie jada raczej papryki z wyjątkiem faszerowanej mięskiem.
Tereska. I wytrzymały te Twoje bez octu?
Musiały wytrzymać, bo nie pamiętam, żebym je wyrzucała, ale też nie pamiętam, jak długo stały przed zjedzeniem. Teraz robię inaczej, pasteryzuję same opieńki w słonej wodzie, a całą resztę dodaję przed jedzeniem.
No tak, ale papryka zimą kosztuje 30 zł za kilogram. Cokolwiek za dużo
Matko jedyna, gdzie są takie ceny????
U nas w Knurowie w tamtym roku zimą kosztowała 27 złotych za kilogram.
Rozbój w biały dzień. To rzeczywiście przy takich cenach trzeba robić sałatkę kiedy papryka jest w miarę tania.
Sałatka wyśmienita!!!
Cieszę się, że Ci smakuje, Maciek.
Mnie wczoraj też skusiło i sałatka była na kolację, mniam, mniam
Też dziś jadłam na śniadanko i zjem na obiadek, jako jarzynkę.
Sałatka z Rusałki
bardziej smakuje mi konsumowana na gorącą, niż zimna.
Wczoraj dorobiłem jeszcze z 1 1/2 durszlaka.
Opieńki dalej są w prawie mega-ilościach.
Pozdrawiam Grzybo-ów
Jeśli opieńki, to i taka sałatka, którą pokazywałem na bio-kuchnia. Aby były razem, wklejam tu linka:
Bobek ty sie tak nie podniecaj, jeszcze nie wiesz co dobre.
Wszyscy robią, nikt nie pisze, że robi;-)
Pyszne! Znalazłem ostatnio nieco inny przepis (na sałatkę, którą spożywa się tuż po przygotowaniu). Znajduje się pod adresem: przepisy.pl:-). Czy myślicie, że jeśli pieczarki zamienię na dobrze ugotowane, a następnie podsmażone opienki, to będzie dobra?