Marek pisał mi przed sekundą, że się moi kochani forumowicze się o mnie martwią! Pojawiam się więc na chwilkę, napisać że wszystko jest po prostu wspaniale!
Przeczytam 1766 zaległych maili, które wczoraj załadowałem sobie i.... jestem!
Pimpek, to Ty żyjesz???????????????????????
I chwała Bogu, czyj by on nie był:-)))
Piotrze. Fajnie, że dałeś znać o sobie.
Jest nas wszystkich.
Dla wierzących jest... wiadomo czym. A dla niewierzących w Boga też jest BARDZO ważny, mimo, że często nie zdają sobie z tego sprawy.
Determinuje on ich postępowanie, gdzyż onie NIE WIERZĄ W BOGA. Jest on jak widać również ICH, bo gdyby nie było go, to w co by NIE wierzyli?
Witaj Pimpku po przerwie, zostańże tu na dłużej:-))
Ufff...:-)))
Pimpek nie wraca ranki, wieczory,
we łzach go czekam i trwodze.
Zawiało góry, pełne zwierza bory
i masa zbójców na drodze...
Wtem turkot słychać, wozy jadą drogą,
grzybowóz znajomy na przedzie!
Grzybowe maniaki krzyczą, jak mogą:
Ach Pimpek z dzidziusiem kochany nasz jedzie!!!
Ładny wierszyk:-)))
Pimpek:
Aparat Bogdana (właściwie Twój) działa, przynajmniej działał jakiś tydzień temu. A to, jak działa, pozostawiam już jemu...:-)
No wiem, wiem, działa. Normalnie. Jak na swoją klasę.:-D
A wierszyk na prawdę pierwszorzędny. Widać tu wielki talent:-)
bio-forum.pl" border=0>
Pimpek - ja jej wcale nie zawstydzam, tylko staram się zmobilizować do dalszego pisania, bo jak widzę fajnie jej to wychodzi!
Jolu może napiszesz coś o grzybach?
//[bf#878]
To by było na tyle. Jak Muza przyleci - będzie ciąg dalszy. :)
Pozwólcie, że się przedstawię :)
Mam na imię Amadeuszek. Mama i Tata dowiedzieli się o mnie 29-05-2004. Wtedy Mamusi wyszły "dwie kreseczki" i zadzwoniła do Tatusia (a gdzie on był? To jasne! [bf#884] który od tej pory czekał na mnie niecierpliwie.
Miałem się pokazać na tym świecie 22-01-2005 ale w połowie listopada doszedłem do wniosku, że po co tyle czekać?! No.... lekarze mnie jednak nie puścili (a może to i lepiej?) a na dodatek od tej pory Mamusia nie mogła wstawać z łóżka!
Słuchajcie, co ja sie nanudziłem przez ten czas! Wogóle, to non stop przez trzy tygodnie pakowali mamie kroplówki - a one mi nic a nic nie smakowały! No i postanowiłem, że będę twardy i się nie dam! Nie miałem zamiaru dłużej czekać. Nie podobał mi się pomysł, że mój kuzyn z Wrocawia (jego tata też jest informatykiem) będzie z roku 2004 a ja co? Mam być 2005?? O nie!
W środę, 08-12-2004 postanowiłem się urodzić. Po głębszym zastanowieniu sie (14 godzin nie mogłem się zdecydować) wybrałem jednak czwartek, 09-12-2004. Dokładnie pięć minut po północy :)
Ponieważ nie szło jednak tak cacy-cacy a wogóle to i tak było jeszcze za wcześnie, to szybko Pan Doktor mnie zabrał i.... po 1h i 15min od momentu gdy opóściłem brzuszek mamusi wyglądałem tak:
Byłem 53 centymetrowym brzdącem, ważyłem 2530 i byłem cały opuchnięty od tych okropnych kroplówek. Na szczęście szybko się ich pozbyłem, ale wówczas ważyłem już tylko 2100.
Tego samego dnia Pani Pielęgniarka ubrała mnie w całkiem fajne ciuszki i Tatuś mógł znowu mi zrobić fotkę! Niestety zza zamkniętych drzwi, bo musiałem się leczyć...
Ale to jeszcze nic! Już po sześciu dniach mój kochany Tatuś mógł mnie potrzymać! Ja pierdziu! Ale było mi wtedy dobrze!
Skoro wszystko szło ku dobremu, ja uwielbiałem cyca, Mamusia uwielbiała mnie karmić a Tata pieścić - pojechałem do domu. I tam spałem sobie, jadłem, kupkałem, siusiałem, jadłem i tak w kółko.... Aż przyszedł 24-ty dzień grudnia.
aż tu mnie budzą, i mówią, że jest jakaś impreza! Bez sensu - zawołałem - ale Mama i tata nalegali. No to poddałem się w końcu.
Nie wiem, czy nie powinienem dłużej walczyć... Wiecie co oni mi zrobili? Ubrali mi jakąś czapeczkę i położyli obok jakiegoś iglaka!
Normalnie tak! Wiem, wiem... zapach takiej choinki Tacie przypomina las i grzybki, ale po co mnie tam kładł? Che? A.... a może on tak sobie to wydedukował, że skoro pod choinkami są jego ukochane grzybki, to wszystko to co on kocha powinno być pod drzewkiem? Może.... :) Zły na cały świat poszedłem spać.
Ale dziwni są ci kochani Rodzice. Raz na jakiś czas - normalnie - wkładają mnie do wody i w nosie mają to, że mi się nie podoba!
nie kumam o co im biega. Dziwni i tyle.
Generalnie jest spoko :) Trąbię Mamusi mleczko i mam już ponad 4kg! Jak tak sobie leżę i myślę o wandalach, którzy na wiosnę będą bezmyślnie niszczyć MOJE smardze... to aż im chcę dać w zęby!
No dobra! Koniec tych pierdołek. Dostałem od Mamusi taką fajną butlę, którą napełnia mi mleczkiem (bo nieraz nie mam ochoty na cyca).
i lecę do lasu na zwiady?! Che? Że co? Że jeszcze nie umiem chodzić? A Wy ciemniaki jesteście! A myślicie, że o czym śnię?: D :)
Pa pa pa!!
Pimpek - wszystkiego dobrego Pimpusiowi, Pimpusiowej Mamie i Tobie:-)
Radości z towarzyszenia Pimpusiowi w rośnięciu:-)
Piotrze.
Rozumiem i podzielam Twoją radość i dumę. Sam mam dwóch synów. Dorośli już i usamodzielnieni. Starszy z własną już rodziną, młodszy jeszcze na 50%, jako "wolny strzelec",- (zaręczony).
Jestem też dumnu z mojej wspaniałej i ukochanej, czteroletniej wnuczki. Mniej natomiast z to, że sypiam z babcią.
Gratulacje dla rodziców. Zdrowia i wiele radości dla Was wszystkich.
Wszystko będzie super, bo tak musi być. Wiem to z własnego życia.
Ballada o narodzinach Pimpeczka
Hen, w cichej Kotlinie, w leśnym uroczysku
Przysnęło na moment strudzone Pimpczysko
I śni śród gałęzi, śród mchów, śród wykrotów...
(Wszak bardzo spragnione dziecięcia szczebiotu):
"Słoneczna polanka złoci się wesoło,
Motylków, pajączków chmary dookoła.
Pośrodku, na kępce zielonej gęsiówki
Golasek, aniołek, syneczek malutki".
Ocknęło się nagle Pimpczysko z maligny:
"Do chaty czas wracać, wieczerza wystygnie.
Do siebie pretensje mieć mogę jedynie,
Bom żonki poniechał, a życie wnet minie!"
Niebo pociemniało, góry grzmią ponure,
Gadają, spiskują i mruczą zdziwione,
Gdy Pimpek na łożu bielutkim, puchatym
Ze swadą i chucią posiadł piękną żonę...
Śnieg biały zasypał Kotlinę uroczą,
Gdy nagle, gdy strasznie, gdy zrywnie śród nocy
Maleńki chłopczyna, Pimpeczek, biedaczek
Nadejście ogłosił swoim głośnym płaczem.
Zaśmiały się góry, strumyk zaszczebiotał,
Pimpczysko do życia powraca szczęśliwe.
Las huczy radośnie, śpiewa pieśń sokolą.
Cieszą się ludziska, znów będzie wesoło!..................................................................
Nie cieszcie się Marki, Darki, Elmy, Anie
Grzybów już nie będzie, nic się nie ostanie,
Gdy Pimpek z Pimpeczkiem raźno, ramię w ramię
Z koszami, nożami zaczną polowanie.
Jolka :)
Jolu!!!!
Jesteś WIELKA!!!: o)
(szczęka mi opadła...)
Ten sympatyczny wątek też przenoszę do "Rozmów towarzyskich".
Przy okazji ważna informacja. Aby otrzymywać powiadomienia e-mail z nowymi wpisami w "Rozmowach towarzyskich" i w "Kąciku rzadkich grzybów" trzeba właczyć sobie tą opcję dla tych tematów - rozbi się to w "Edycji Konta". Więcej informacji w temacie "Admin radzi i pomaga użytkownikom forum " na stronie głównej forum.
Dolaczam sie rowniez z zyczeniami, zeby maly Amadeuszek rosl szybko jak grzybek po deszczu i swoim Rodzicom przynosil tylko radosc i pocieche... he he... a moje corki akurat w wieku '' a ja wiem lepiej '' i skonczylo sie slodkie dziecinstwo :) i Was to tez kiedys niestety czeka :)
Przeszłam i to. Tyle, że potem, po latach przychodzą słodkie, kochane, najmilsze wnuki, które TRZEBA I MOŻNA TYLKO KOCHAĆ. I to jest wspaniałe. Mam jedną dwu- i półroczną wnuczkę i kocham ją tak strasznie, że nie sposób to wyrazić. :)
Z wnuczką można szaleć, biegać, robić orły na śniegu, patrzeć, jak się mądrzy, nie pouczać, nie karcić, pozwalać wyjadać cukier z cukierniczki, siedzieć pół godziny pod parasolem w pokoju, siedzieć pod stołem, a nie z gośćmi przy stole, skakać, brodzić w kałużach. Robić wszystko, na co rodzicielski autorytet nie pozwala... ( W granicach zdrowego rozsądku). Nie wiem, czy wiecie, ale ja chyba mam znowu kilka lat! :)
UPRASZA SIĘ SZANOWNEGO KOLEGĘ O NAPISANIE PARU SŁÓW NA TEMAT NASZEGO NAJWIĘKSZEGO KONKURENTA w temacie zbierania grzybów- P I M P E C Z K A
Musimy być