W tegoroczne wakacje obejrzałam dobry polski film. Bohater filmu Jan Serce, szukał owocu Kaliny dla swojej umierającej Matki. Mimo wielu prób i pomocy ludzi nie udało mu się znaleźć. Kiedy już poddał się, w trakcie jednej z rozmów nieoczekiwanie okazało się, że bliski mu człowiek wie, gdzie rośnie Kalina. A rosła w pobliżu miejsca, które tak często odwiedzał.
Po obejrzeniu tego filmu utwierdziłam się w przekonaniu, iż zawsze trzeba mieć nadzieję i że ja też być może znajdę "swoją kalinę".
Los tak chciał, że wczoraj byłam odwiedzić moją mokrą łąkę... Idąc w kierunku jednej z wierzb ujrzałam... czerwone pęki pięknych owoców KALINY!
I pamiętajcie... zawsze miejcie jakąś "kalinę" (a w naszej społeczności roślinę), którą pragniecie znaleźć, a być może Wam też się uda!:-)
(wypowiedź edytowana przez Joanna Sasal 09. września. 2007)
Bardzo ładnie napisałaś Joanno o kalinie. W Polsce kalina koralowa jest pod częściową ochroną gatunkową. Kiedyś obdzierano ją ze skóry (z kory), aby uzyskać jakiś odwar, który miał zastosowanie głównie w łagodzeniu kobiecych dolegliwości. Dzisiaj już - na całe szczęście - tego nie trzeba robić. Pozdrawiam
Jeszcze wiele roślin pragnę znaleźć i zobaczyć..., a w tym roku to nawet ujrzałam kwiat paproci.... Chcesz zobaczyć, Joasiu? Zajrzyj do [bf#96139], post z 19. 37.