Tak, to żółciak smacznego :-)
Dzięki za szybką (nieprawdopodobnie!) odpowiedź - pozdrawiam
#1025
od kwietnia 2006
Możesz poszperać w dziale kuchnia. Na bank coś będzie. Wiem, że się go smaży, można panierować, ale sam jeszcze nie wcinałem :) Pozdrawiam!
#128
od grudnia 2005
juz w tym roku siarczaka jadlem , przepyszny im mlodszy tym lepszy
reszta lezy w lodoweczce czeka je patelnia
#1272
od maja 2006
A propos spożywania - kilka dni temu zjadłem panierowanego,
ale są osoby które odradzają jedzenia tego gatunku.
Moje spostrzeżenia: lepszy jak się go dobrze dosmarzy :-)
Dzięki za odpowiedzi. Dziś znalazłem jeszcze jednego na terenie Biblioteki Jagiellońskiej w Krakowie. Na tego jednak się nie skuszę- za blisko ulicy, może być za ciężki od ołowiu ;)
#129
od grudnia 2005
nie smazylem go tylko dusilem w sosie
superacko
Piotr, dlaczego odradzają ci, którzy odradzają?
#3250
od grudnia 2003
Ha,Ha dziś będę przyrządzał żółciaka opiszę potem jak robiłem-am bo czasem działamy po myśli chwili,więc pokażę na forum fotosmak :-)))
W zeszłym roku poczęstowałem gościa potrawą z żółciakiem i nie chciał wierzyć,że to grzyb...
Witam!
Cóż, usmażyłem sobie parę kawałków, część wymoczona w mleku, część nie, i szczeże powidziawszy, bez rewelacji. Kania smaczniejsza. A do tego jakiś taki dziwny zapach wydzielał się podczas smażenia. Może jednak był za stary? Miał co najmniej 2 tygodnie (od zobaczenia przez rodziców, do zebrania przeze mnie). W każdym razie żyję i nie powalił mnie na kolana (ani smakiem, ani dosłownie przy muszli klozetowej ;) Być może jeszcze kwestia przyrządzania, jak wyczytałem w innych wątkach. Pewnie za rok spróbuję ponownie :)
Byłbym zapomniał. Ten konkretny okaz wyrósł na czereśni (konkretnie dzikiej) I widziałem również na akacji.
Żółciaki można spotkać do września...
#86
od sierpnia 2006
W Krakowie? Gdzie? Mów, zaraziłem się tym smakiem, potrzebuję go więcej i więcej :)))
Jakby Ci się znudził, to proszę o lokalizację, całkiem serio... Pozdrawiam, w końcu jakiegoś Krakersa - ziomala.
Marcin, nie ma problemu. Nadal wisi na terenie Biblioteki Jagiellońskiej, w części od strony Muzeum Narodowego, skierowany w stronę Biblioteki. Ale chyba już się zestarzał, bo te baldachy jakoś tak się skierowały do góry. A poza tym, to raczej trochę za blisko jak na mój gust Alei, ale niektórym to nie przeszkadza, jak widziałem, bo zbierają pieczarki. Nawiasem mówiąc również już wyrosły :) A ten, którego jadłem, to rósł ponad 30 km za Krakowem obok mojej działki, raczej ciężko na niego trafić;)
Pozdrawiam
#89
od sierpnia 2006
Nie wiem czy tu mogę zadać to pytanie... tak czy siak, pytam... Czy jedzenie grzybów a w tym przypadku żółciaka jest szkodliwe jeśli rośnie on przy ruchliwej ulicy?
#1300
od maja 2006
Myślę że jest szkodliwe i to nawet bardzo.
W czasach Czarnobyla zbierano w całej Polsce podgrzybki
i na podstawie skumulowanych w nich pierwistków promieniotwórczych
stworzono mapę skarzenia obszaru naszego kraju.
Myślę że również inne paskudztwa są w stanie wchłaniać :-(
Grzyby ze swej natury są bardzo podatne na wchłanianie różnych substancji. Te rosnące przy ulicy napewno będą miały więcej metali ciężkich, więc lepiej zbierać takie "leśne". Z drugiej strony ludzie zbierają pieczarki z trawników gdzie psy się załatwiają. Moim zdaniem najlepiej (najzdrowiej) jest zbierać takie, które rosną zdala "ludzkiej działalności".
Albo raczej "psiej działalności"...
#90
od sierpnia 2006
To co Piotr napisał bardzo do mnie przemówiło... Nie potrzeba chyba więcej wyjaśnień, bardzo Ci dziękuję...
Myślę że w okolicach Lasku Wolskiego znajdziesz żółciaka dobrego :-)
#91
od sierpnia 2006
No tam znalazłem, swojego pierwszego żółciaka... Nie smakował metalicznie, a i nie świeciłem :-)
Ciekawe, czy ktoś robił badania wchłaniania różnych związków chemicznych i metali ciężkich przez grzyby. Z tego, co pamiętam, to w latach 80 ktoś zarobił dużą kasę na skupie "radioaktywnych" grzybów i wysłaniu ich na zachód. Ja jeszcze pamiętam tę propagandę i niepewność, co do realnego zagrożenia (a do tego dochodziła jeszcze typowa dla komuny manipulacja faktami). A później się dowiedziałem, że cez się kumulował, i owszem, ale trzeba było zjeść (zdaje się) 80 kg grzybów...
Z trawników grzybów nie jadam, z zasady- trawniki są w mieście i zapewne obok drogi z autami. A ktoś, kto mieszka blisko ruchliwej drogi i myje czasami okna, wie o czym mówię- paskudny pył, najczęściej lekko tłustawy. Podejrzewam, że więcej paskudztw osiądzie przez parę dni na grzybie, niż owocnik wciągnie z gleby. A co do pieczarek z dodatkami od piesków- jecie pieczarki? A najczęściej rosną na nawozie końskim. Ja jakoś się nie spotkałem z podejrzanym smakiem, czy zapachem ;) Choć z drugiej strony kwestia trującej czubajki czerwieniejącej. Zapewne sporo zależy od gatunku.
Pozdrawiam