Wydaje mi się, że to żółciak siarkowy, ale nie mam pewności. A podobno jest całkiem smaczny (wg. książki o grzybach z Anglii :) Może jakiś wiosenny kulinarny zamiennik kani?
Tak, to żółciak smacznego:-)
Dzięki za szybką (nieprawdopodobnie!) odpowiedź - pozdrawiam
Możesz poszperać w dziale kuchnia. Na bank coś będzie. Wiem, że się go smaży, można panierować, ale sam jeszcze nie wcinałem :) Pozdrawiam!
juz w tym roku siarczaka jadlem, przepyszny im mlodszy tym lepszy
reszta lezy w lodoweczce czeka je patelnia
A propos spożywania - kilka dni temu zjadłem panierowanego,
ale są osoby które odradzają jedzenia tego gatunku.
Moje spostrzeżenia: lepszy jak się go dobrze dosmarzy:-)
Dzięki za odpowiedzi. Dziś znalazłem jeszcze jednego na terenie Biblioteki Jagiellońskiej w Krakowie. Na tego jednak się nie skuszę- za blisko ulicy, może być za ciężki od ołowiu;)
nie smazylem go tylko dusilem w sosie
superacko
Piotr, dlaczego odradzają ci, którzy odradzają?
Anno
Zapytaj o to Marka S. bo to on zamieścił na swojej stronce znaczki takie a nie inne: grzyby.pl
Tym opisem się zasugerowałem
Ha, Ha dziś będę przyrządzał żółciaka opiszę potem jak robiłem-am bo czasem działamy po myśli chwili, więc pokażę na forum fotosmak:-)))
W zeszłym roku poczęstowałem gościa potrawą z żółciakiem i nie chciał wierzyć, że to grzyb...
Witam!
Cóż, usmażyłem sobie parę kawałków, część wymoczona w mleku, część nie, i szczeże powidziawszy, bez rewelacji. Kania smaczniejsza. A do tego jakiś taki dziwny zapach wydzielał się podczas smażenia. Może jednak był za stary? Miał co najmniej 2 tygodnie (od zobaczenia przez rodziców, do zebrania przeze mnie). W każdym razie żyję i nie powalił mnie na kolana (ani smakiem, ani dosłownie przy muszli klozetowej;) Być może jeszcze kwestia przyrządzania, jak wyczytałem w innych wątkach. Pewnie za rok spróbuję ponownie :)
Byłbym zapomniał. Ten konkretny okaz wyrósł na czereśni (konkretnie dzikiej) I widziałem również na akacji.
Żółciaki można spotkać do września...
W Krakowie? Gdzie? Mów, zaraziłem się tym smakiem, potrzebuję go więcej i więcej :)))
Jakby Ci się znudził, to proszę o lokalizację, całkiem serio... Pozdrawiam, w końcu jakiegoś Krakersa - ziomala.
Marcin, nie ma problemu. Nadal wisi na terenie Biblioteki Jagiellońskiej, w części od strony Muzeum Narodowego, skierowany w stronę Biblioteki. Ale chyba już się zestarzał, bo te baldachy jakoś tak się skierowały do góry. A poza tym, to raczej trochę za blisko jak na mój gust Alei, ale niektórym to nie przeszkadza, jak widziałem, bo zbierają pieczarki. Nawiasem mówiąc również już wyrosły :) A ten, którego jadłem, to rósł ponad 30 km za Krakowem obok mojej działki, raczej ciężko na niego trafić;)
Pozdrawiam
Nie wiem czy tu mogę zadać to pytanie... tak czy siak, pytam... Czy jedzenie grzybów a w tym przypadku żółciaka jest szkodliwe jeśli rośnie on przy ruchliwej ulicy?
Myślę że jest szkodliwe i to nawet bardzo.
W czasach Czarnobyla zbierano w całej Polsce podgrzybki
i na podstawie skumulowanych w nich pierwistków promieniotwórczych
stworzono mapę skarzenia obszaru naszego kraju.
Myślę że również inne paskudztwa są w stanie wchłaniać:- (
Grzyby ze swej natury są bardzo podatne na wchłanianie różnych substancji. Te rosnące przy ulicy napewno będą miały więcej metali ciężkich, więc lepiej zbierać takie "leśne". Z drugiej strony ludzie zbierają pieczarki z trawników gdzie psy się załatwiają. Moim zdaniem najlepiej (najzdrowiej) jest zbierać takie, które rosną zdala "ludzkiej działalności".
Albo raczej "psiej działalności"...
To co Piotr napisał bardzo do mnie przemówiło... Nie potrzeba chyba więcej wyjaśnień, bardzo Ci dziękuję...
Myślę że w okolicach Lasku Wolskiego znajdziesz żółciaka dobrego:-)
No tam znalazłem, swojego pierwszego żółciaka... Nie smakował metalicznie, a i nie świeciłem:-)
Ciekawe, czy ktoś robił badania wchłaniania różnych związków chemicznych i metali ciężkich przez grzyby. Z tego, co pamiętam, to w latach 80 ktoś zarobił dużą kasę na skupie "radioaktywnych" grzybów i wysłaniu ich na zachód. Ja jeszcze pamiętam tę propagandę i niepewność, co do realnego zagrożenia (a do tego dochodziła jeszcze typowa dla komuny manipulacja faktami). A później się dowiedziałem, że cez się kumulował, i owszem, ale trzeba było zjeść (zdaje się) 80 kg grzybów...
Z trawników grzybów nie jadam, z zasady- trawniki są w mieście i zapewne obok drogi z autami. A ktoś, kto mieszka blisko ruchliwej drogi i myje czasami okna, wie o czym mówię- paskudny pył, najczęściej lekko tłustawy. Podejrzewam, że więcej paskudztw osiądzie przez parę dni na grzybie, niż owocnik wciągnie z gleby. A co do pieczarek z dodatkami od piesków- jecie pieczarki? A najczęściej rosną na nawozie końskim. Ja jakoś się nie spotkałem z podejrzanym smakiem, czy zapachem;) Choć z drugiej strony kwestia trującej czubajki czerwieniejącej. Zapewne sporo zależy od gatunku.
Pozdrawiam