Proszę o komentarze.
Leśnicy zniszczyli dom pachnicy
Jakub Medek
2008-10-03, ostatnia aktualizacja 2008-10-03 20:36
Po raz kolejny wycięliście stare chronione drzewo. W dodatku żyły w nim chronione chrząszcze - oskarżają leśników z Puszczy Białowieskiej ekolodzy. - Z dokumentów wynika, że drzewo było młode. A chrząszczy nie umiemy rozpoznawać - bronią się leśnicy.
Bagienny las kilka kilometrów od polany Topiło w Puszczy Białowieskiej porastają głównie kilkudziesięcioletnie olchy. Pomiędzy nimi majestatyczne świerki, dęby i jesiony. Jeden z tych ostatnich wycięto kilka tygodni temu. Samej kłody już nie ma, na miejscu zostały tylko grube pełne spróchniałych dziupli konary. A w nich gigantyczne larwy.
- Profesor Jerzy Gutowski, entomolog z Instytutu Badania Leśnictwa w Białowieży, zidentyfikował odchody tych owadów. To pachnica dębowa, gatunek chroniony zarówno przez polskie, jak i unijne prawo. W całej Puszczy Białowieskiej do tej pory zidentyfikowano zaledwie 30 miejsc, w których żyją te duże pachnące brzoskwiniami chrząszcze - mówi Adam Bohdan z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot.
Jego zdaniem leśnicy, wycinając drzewo, dwukrotnie złamali przepisy.
- Zliczyłem słoje na pniu wyciętego jesionu. Moim zdaniem miał on ponad 100 lat. Takich drzew w Puszczy Białowieskiej wycinać nie można. Dziuple w konarach są doskonale widoczne. A drzew dziuplastych próchniejących, jako siedlisk wielu istotnych gatunków, też nie można wycinać - wylicza Adam Bohdan, z którym odwiedziliśmy wczoraj zarówno las z wyciętym drzewem, jak i nadleśnictwo Hajnówka.
Adam Nowak, inżynier nadzoru z nadleśnictwa Hajnówka, zgadza się z regułami dotyczącymi pielęgnacji białowieskich lasów, wymienionymi przez ekologa. Na tym jednak porozumienie się kończy. Na pytanie, dlaczego usunięto drzewo, którego usuwać nie można, wyciąga z szafy grubą księgę: plan urządzania lasu. - To zatwierdzony przez ministra środowiska operat dla tego oddziału. Sami państwo widzą, że nie napisano tu nic o stuletnich jesionach. Według tego dokumentu rosną tam drzewa w wieku około 60 lat. A ich wycinkę prowadzimy planowo i zgodnie z prawem. Co do dziupli w drzewie - nie byłem na miejscu, nie widziałem, tyle mam w tej sprawie do powiedzenia - ucina, wzywając leśniczego.
Ten też posługując się dokumentami, według których drzewo nie mogło mieć stu lat. Powtarza, że prawa nie złamał.
- To mapa należąca do Lasów Państwowych, z zaznaczonymi siedliskami chronionych owadów. Chociaż nie ma na niej pachnicy, nieopodal wyciętego drzewa zaznaczone są inne chronione gatunki. W takiej sytuacji powinniście być szczególnie uczuleni na spróchniałe drzewa, których wycinać nie wolno - wtrąca się Adam Bohdan.
- Leśniczowie nie są entomologami, nie są w stanie rozpoznać chronionych gatunków - kończy nerwową dyskusję inż. Nowak.
Teraz ekolodzy zwrócą się do ministra środowiska o zgodę na przeniesienie larw w inne miejsce. W ściętym drzewie nie mają one szans na przetrwanie zimy.
- Po raz kolejny zażądamy też od ministra, by podjął działania w sprawie skutecznej ochrony Puszczy Białowieskiej. Bo, jak widać, Lasy Państwowe sobie z tym nie radzą. Jeśli nic się nie zmieni, złożymy skargę do Komisji Europejskiej - zapowiada Adam Bohdan.
Komentarz
Las na papierze
To kolejny w ostatnich latach przykład na to, że ochronę lasu i traktowanie go jak źródła drewna trudno pogodzić. W ciągu kilkunastu miesięcy udało się wykryć trzy przypadki, w których leśnicy łamią ustalone przez samych siebie reguły ochrony unikatowej Puszczy Białowieskiej. Po klonach i dębach tym razem padło na jesion. Aż strach pomyśleć, ile tego rodzaju sytuacji umknęło uwadze ekologów patrzących na ręce leśnikom.
Ale czemu tu się dziwić. Dla inżyniera nadzoru w nadleśnictwie od stanu faktycznego w lesie istotniejsze jest to, jak ów las opisano na kawałku papieru. Równocześnie ten człowiek, odpowiadający również za ochronę puszczy, z rozbrajającą szczerością przyznaje, że jego ludzie nie są w stanie rozpoznawać gatunków, które mają chronić.
Czy rozpoznawalny na całym świecie las białowieski zasługuje na takich gospodarzy?
Źródło: Gazeta Wyborcza Białystok
Mój komentarz jest taki: za mało przyrodników, kompletne dno przyjmowane w ostatnich latach ( bez egzaminów ) na wydziały biologii i tak to się kończy. Wierzę, że nie umieli rozpoznać, bo nawet gdyby im chodziło o zysk, to by się 100 razy zastanowili zanim by wycieli drzewo z chronionym owadem. Monitoring lasu powinni prowadzić przyrodnicy a nie leśnicy. Z tego jednak co wiem, to na plany monitoringu Puszczy Białowieskiej nie było pieniędzy.
Małgosiu, gdybyś osobę spotkaną na ulicy spytała, kto najlepiej zna las, to usłyszałabyś: leśnicy. (Tak, ale chyba ścieżki i drogi w nim poprowadzone.)
Dlaczego istnieje wśród ludzi takie przekonanie; media też tak uważają i zapraszają do siebie leśników na dyskusje o lesie?
Ale pocieszające jest to, że coraz częściej leśnicy przyznają się do tego, że o funkcjonowaniu lasu wiedzą mało. Myślę, że i z czasem będą rezygnować z administrowania rezerwatami przyrody i zwiększy się ilość miejsc pracy dla biologów.
To sie zgadza lesnicy maja problemy z ochrona przyrody ale to sie zmienia, to sa stare pokolenia lesnikow i nigdy nie byly szkolone w kierunku ekologi i ochrony przyrody. oni moga najwyzej sie doszkalac i to z roznym skutkiem. a co do ekologow i przyrodnikwo to ja aprobuje tylko tych ktorzy posiadaja jakas wiedze bo ludzie bez wiedzy najczesciej gadaja bzdety i nie wiedza nic o lesie ani o ekologi choc uwazaja inaczej
(wypowiedź edytowana przez dariusz_r 07.października.2008)
Ja mam jednak o leśnikach zdanie różne i niejednoznaczne. Uważam, że leśnicy nawet jeżeli pozyskują drewno, to chronią las przed jego całkowitym zniszczeniem, bo jest to ich całe życie. Ja sobie nie wyobrażam świata bez drewna, to jest najbardziej przyjazny człowiekowi materiał i ktoś tym się musi zajmować. Problem w tym, że na obszarach, gdzie mamy styk obszaru leśnego chronionego i gospodarczego, niestety do takich sytuacji będzie dochodzić. Te stare pokolenia leśników co prawda nie mają głębokiej wiedzy o gatunkach, ale mają szacunek do lasu i często z tego środowiska, z tej tradycji wywodzą się wybitni przyrodnicy. Ochrona lasu musi być uzupełniona o badania przyrodnicze robione przez specjalistów, a ja sobie tego nie wyobrażam jeżeli na biologię są przyjmowane osoby, które wcale się tym nie interesują, no ale gdzieś się trzeba było dostać.
Nie mogę więc powiedzieć, że leśnicy nie znają lasu, bo go znają, ale akurat niekoniecznie pod kątem florystycznym czy entomologicznym. Jednak wielu z nich z własnego doświadczenia zna reguły, do których ekolodzy dochodzili długimi badaniami. Tam gdzie jest obszar chroniony musi pracować osoba - choćby jako specjalista, do analizy przyrodniczej danego kompleksu leśnego.
Leśnicy uważają, że martwe drewno niszczy las. W pewnym sensie mają rację, gdyż martwe drewno jest korzystne wtedy, kiedy gromadzi się w lesie naturalnym i w sposób naturalny. A w lesie gospodarczym, lub takim w którym dopiero jakiś czas temu zaprzestano gospodarki, martwe drewno może być siedliskiem chorób, pasożytów i to jest wynik ich obserwacji. Nie da się tak na już wszystko zostawić przyrodzie, bo niekoniecznie ta przyroda od razu chce wracać do stanu całkowitej stabilnej samoregulacji jaka miała przed rozpoczęciem działalności człowieka.
Na uniwersytetach niestety ale praktycznie nie ma nauki o lesie, o jego naturalnym funkcjonowaniu. Ekolodzy więc swą wiedzę czerpią z wykresów w podręcznikach choćby Krebsa, i zaraz chcą to przenosić na grunt konkretnego rezerwatu, a jako model oczywiście służy im Puszcza Białowieska.
W lesie, gdzie mamy zasadniczo równowiekową strukturę starszych drzew, gdzie sporo drzew jest w niezbyt dobrej kondycji, a więc osiągających krótszy wiek, może się tego martwego gromadzić znacznie więcej, niż w naturalnym drzewostanie.
Biolog niedostatecznie przygotowany to wróg numer jeden i o niebo od niego lepszy zwykły grzybiarz. Wiem, co mówię. Biolodzy po studiach - tacy przeciętni nie mają żadnej wiedzy przyrodniczej, nie mają żadnego zamiłowania do przyrody i lepiej żeby pracowali w szkole. Do tego trzeba mieć zamiłowanie i chodzić po lesie a nie tylko w ramach wycieczek na zajęciach. Nieprawda, że każdy leśnik patrzy na las tylko pod kątem desek. Na pewno są tacy, ale i wśród biologów są tacy, którzy patrzą pod kątem wyłącznie swojej kariery naukowej.
Z ostatnich informacji wynika, że Minister Środowiska wydał zgodę na ... przeniesienie 30 larw pachnicy w inne miejsce. A reszta może sobie zginąć
Ja nie wiem czy rzeczywiście jest potrzebna zgoda na to, jeżeli larwy zostałyby przeniesione poza obręb rezerwatu, bo przecież to nie jest dokonywanie zmian w przyrodzie, gdyż zmiana juz nastąpiła, bo drzewo ścięto
wystarczyłoby pozostałe larwy włożyć do jakiejś dziupli poza rezerwatem
Małgosiu, Ty - domniemywam - jako leśnik, stawiasz siebie ponad biologami. Tylko inni twierdzą inaczej zatrudniając w szkołach, w charakterze nauczycieli biologii, nie leśników, lecz biologów po studiach uniwersyteckich. Mogą być wyjątki, które tylko potwierdzają regułę.
To - wydaje mi się - powinno Cię przekonać, że nie masz racji.
Są tacy leśnicy - powtarzam to nie raz - którzy sami przyznają się do tego, że w znajomości lasu nie mogą nawet zrównywać się z biologami. Biolodzy uczą się ekologii, w której to mieści się również i ekologia lasu. To wystarczy by zrozumieć funkcjonowanie tego ekosystemu, ponieważ las podlega takim samym prawom przyrodniczym jak i każdy inny ekosystem. Biolodzy też wiedzą, że przyroda ożywiona jest w stanie sama wrócić do stanu równowagi dynamicznej. I to dzieje się w rezerwatach zaraz, o ile człowiek zrezygnuje z ingerencji. Ingerujący człowiek może zrobić gorzej, czyli opóźnić ten proces, proces prowadzący do stanu klimaksowego. Tak, między innymi, twierdzi prof. Jarosław Buszko - biolog z Uniwersytetu Toruńskiego i biolog niemiecki - dr Josef Reichholf.
Małgosiu, dlaczego prawie nie ustosunkowujesz się do treści mego maila?
Ps. Małgosiu - wydaje mi się - nie istnieje takie pojęcie jak "martwe drewno".
Nie jestem z zawodu leśnikiem. Znam jednak zajęcia prowadzone na Wydz. Leśnym SGGW i W. Biologii UW. I na SGGW jest więcej przedmiotów z praktycznej znajomości przyrody.
Pojęcie "martwe drewno" w nauce istnieje jak najbardziej :), choć faktycznie jest to trochę masło maślane - to jest raczej martwe drzewo lub po prostu drewno, natomiast tak czy inaczej staje się z czasem swoistą mikrobiocenozą.
W ekologii której się uczyłam na UW nie ma NIC z ekologii lasu. A jedna z najlepszych moim zdaniem polskich książek z ekologii lasu ( Ekologiczne podstawy hodowli lasu ) jest pisana pod kątem wydziałów leśnych.
Biolodzy którzy są "produkowani" przez WB UW znają się głównie na robieniu elektroforezy białek i wszelkich innych operacjach biomolekularnych ale nie na ekologii lasu. Nie znają nawet najpospolitszych gatunków roślin.
Co do twojego wątku - w zasadzie głównym tematem jest postępowanie leśników, a o tym przecież dyskutujemy...
natomiast z tego co mówią to faktycznym podłożem wycięcia tego drzewa nie była chęć jego upłynnienia, ale tam miało być zrobione miejsce dla osiedlenia się kogoś
#283
od lutego 2007
... zasugeruję swojej Pani Dyrektor aby pogoniła wszystkich niedokształconych biologów ze szkoły, skoro w stolycy kształcą tak kiepsko to co dopiero na prowincjonalnych uczelniach...
Niekoniecznie np. na UŚ jest znacznie większy nacisk na praktyczną znajomość przyrody - to zależy więc od uczelni, od tego w ogóle kto jest tam przyjmowany. Te roczniki przyjmowane bez egzaminów na podstawie konkursu świadectw maturalnych nie dorównują rocznikom, które miały egzaminy, tam dobór był nastawiony na studentów z zainteresowaniami, teraz się wybiera +/- kujonów.
Co do kwestii czy przyroda sama wraca do równowagi - przecież nie zawsze tak jest. Wystarczy uzmysłowić sobie co się stało z reglowymi lasami w Sudetach - nie wróciły o równowagi. Tak się dzieje kiedy drzewostan jest osłabiony, równowiekowy, kiedy jest zagrożenie inwazjami innych gatunków, które wypierają podrost rodzimych. Można sobie wyobrazić cały szereg styuacji, kiedy las pozostawiony sam sobie będzie bardziej zagrożony niż z pomocą człowieka. Podobnie osuszane np. zmianami stosunków wodnych torfowisko nie wróci do równowagi, nawet jeżeli się je "zostawi w spokoju".
Małgosiu, czyli nie zgadzasz się z biologami, których to wypowiedź wyżej podałem.
Torfowisko też wróci do stanu równowagi ekologicznej ale to będzie trwało długo.
Miasta opuszczone po wybuchu elektrowni atomowej w Czarnobylu niszczeją i ten teren wróci do stanu sprzed zabudowy, ale ten proces będzie trwał bardzo długo, ponieważ tu został zmieniony biotop podobnie jak w przypadku torfowiska. Leśnicy wycinając drzewa nie zmieniają biotopu lasu, jeśli tak to można określić, czyli np. nie wylewają asfaltem ani betonem dna lasu, nie zmieniają stosunków wodnych i dlatego proces powrotu do stanu równowagi dynamicznej będzie trwał zaledwie kilkaset lat.
Ja nie raz widzę jak rośliny zielne ( np powój polny) kruszą nawierzchnie asfaltowe dróg; poradzą też i z betonem, ponieważ wytwarzają kwasy organiczne trawiące te tworzywo.
#170
od maja 2007
Krzysztofie Pawłowski!
Jestem studentką leśnistwa (specjalność OZL). Czuję się obrażona twoimi postami.
Na studiach mieliśmy Ekologię ogólną i Ekologię z Sozologią. I nie mogę powiedzieć, że pamiętam jedynie nazwy tych przedmiotów!!!
Co do pozostawiania martwych drzew w lesie, wielokrotnie nasi prowadzący podkreślali ich ogromne znaczenie w prawidłowym funkcjonowaniu ekosystemów leśnych.
Aniu - studentko, Ty nie zrozumiałaś tego co przeczytałaś ( sic!)z mego postu - ja tam napisałem, że to leśnik pracujący w gospodarstwie leśnym ( leśniczy) tak mi napisał.
Gdyby leśnicy pracujący w gospodarstwach leśnych wiedzieli, że martwe drzewno w lesie jest konieczne, to by tych drzew nie usuwali z rezerwatów leśnych i postarali by się o to by ich prawo tego zabraniało. Nieprawdaż?
A może nauczanie funkcjonowania ekosystemu leśnego jest inne niż na uniwersytetach z uwagi na to, że głównym zadaniem leśnictwa jest "produkowanie" drzew nadających się na deski i ich wycinanie?
Czy na tym forum są biolodzy z wykształcenia ( po uniwersytetach)? Jeśli tak, to proszę "odezwać się".
Krzysiu - torfowisko nie wróci "do siebie " :( .Jeżeli dojdzie do zmiany stosunków wodnych, to nie. Torfowiska, szczególnie te np. w Sudetach nie są to typowe torfowiska ombrogeniczne, zasilane wyłącznie deszczem, ale zawsze jest jakieś zasilanie wodami wysiękowymi ( jak nie wierzysz polecam dobre opracowanie "Karkonosze polskie" red. A. Jahn, rozdział "Torfowiska" napisany przez prof. Tołpę. ). Jeżeli więc ludzie coś popsują w hydrologii terenu, to niestety skazują torfowisko na zagładę.
Drugi przykład to osłabiebnie kondycji drzewostanu - osłabione drzewa atakuje kornik, a więc dochodzi do inwazji. A to już nie ma charakteru naturalnego. Wtedy zagrożony jest cały drzewostan, całe zbiorowisko jako takie.
Ja mimo swego "uniwersyteckiego" wykształcenia, nie zgadzam się z wieloma podejściami ekologów, którzy wszystko rozpatrują pod kątem maleńkiego fragmentu przyrody - P. Białowieskiej. Stosunki tam panujące nie da się przenieść do przekształconych obszarów leśnych.
Czasem dochodzi do przekształcenia cech siedliska i nie ono wróci już do stanu poprzedniego. Poza tym - jak długo należy na to czekać?
Nasadzanie drzew iglastych powoduje zakwaszenie siedliska. Jak się już coś w danych warunkach zasiedli, to raczej niezbyt chętnie stamtąd sobie pójdzie. Gatunki obce odnawiają się bardzo dobrze i pozostawienie takiego stanu rzeczy nie doprowadzi do odtworzenia się pierwotnej biocenozy. Gatunek mało wymagający pod względem światła będzie zacieniał dno lasu a sam będzie się tam dobrze czuł i odnawiał, a innym nie pozwoli rosnąć - i będzie to stan trwały.
Na granicy P. Białowieskiej z Białowieżą obserwowałam wnikanie niecierpka I. parviflora do lasu - wchodzi coraz dalej, i raczej pozostawienie tego tak jak jest nie spowoduje cofnięcia inwazji.
Wycinając drzewa pojawia się luka świetlna. Jeżeli jest ona natralna, to dlatego, że pojedyncze drzewa wypadają ze starości. Ale po wycięciu większej połaci lasu robi się polanka. Jej dalszy los zależy np. od tego, czy coś się tam nie tam "czai" - a może czai się niecierpek, albo jakiś inny gatunek inwazyjny.
Niewątpliwie nastepuje zmiana warunków wilgotnościowych i świetlnych. Tak więc wycinanie drzew zmienia siedlisko. Co prawda z czasem to powinnno zarosnąć, no ale nie wiadomo czy ten proces zarastania będzie akurat w danym miejscu przebiegał wg przewidywanego scenariusza. Jezeli mamy np. bór na torfie, to torf utrzymuje wodę, a na tym siedlisku określony skład gatunkowy - jest to więc samonapędzający się układ - torf utrzymuje wodę, dzięki temu torfowce stale rosną i odkłada się pokład torfu. Jeżeli dojdzie do wycinki, światło spowoduje zmiane termiki a wtedy torfowce uschną - kto więc może przewidzieć, że po ponownym zarośnięciu lasem i powrocie do poprzednich warunków świetlnych i termicznych znów zacznie się tworzyć torf? Tak może być, ale nie musi.
Małgosiu, czyli podważasz wypowiedzi biologów naukowców ( prof. Jarosława Buszko i dr. Josefa Reichholfa), którzy są autorytetami w biologii?
Ja, obserwując przyrodę ożywioną i zmiany w niej zachodzące, zgadzam się z tym co wymienieni naukowcy twierdzą.
Kiedyś ktoś posadził monokulturę głogu jednoszyjkowego przy drodze. Wyglądało, że ta monokultura tam będzie istniała bardzo długo. Niestety, zmiany poszły w takim kierunku, że obecnie, czyli po 60 latach, w tym miejscu pozostało kilka krzewów wspomnianego gatunku, ponieważ wyrosły tam topole osiki, brzozy brodawkowate i wiele innych krzewów, które tam były przed założeniem wspomnianej monokultury.
Znam również i torfowisko zmeliorowane, którego rów, po kilkudziesięciu latach, wypełnił się osadami i martwym szczątkami roślin i przestał odwadniać; wróciły rośliny charakterystyczne dla tegoż torfowiska sprzed odwodnienia.
Danielu wydaje mi się, że Ty nie wiesz, że ekologia i entomologia to dwie różne nauki przyrodnicze.
To nawet wiedzą ci co zajmują się eksploatowaniem lasu - panowie w zielonych mundurach.
Ekologia nie zajmuje się owadami a raczej badaniem ekosystemów leśnych - ich funkcjonowania.
Ps.Istnienie pachnicy dębowej w tymże rezerwacie potwierdzili entomolodzy z Podlasia.
Danielu, czy Ty jesteś leśnikiem pracującym w gospodarstwie leśnym?
No to włożyłem kij w mrowisko:)
Pierwszych zdań pozwolę sobie nie skomentować...
Napisałem odpowiedź w tym temacie ponieważ dziwi mnie Twoja antypatia, którą darzysz leśników.
Dziwi mnie również fakt, że każda osoba o odmiennym zdaniu, z góry traktowana jest przez Ciebie jako laik.
Nie znam dokładnie tej sprawy, której dotyczy temat. Wydaje mi się jednak, że nie można na jej podstawie kreować leśnika jako zwykłego pracownika, produkującego surowiec drzewny, nastawionego na wymierne profity, w dodatku traktującego las jak fabrykę. Etos tego zawodu w mojej opinii jest zupełnie inny. Ale jest to tylko moje zdanie. Nie musisz się z nim zgadzać:)
PS. Nie jestem leśnikiem i nie pracuje w gospodarstwie leśnym, nie mam też w rodzinie leśników:)
"Danielu, tak nie jest. Dam Ci tylko jeden dowód na to, bo to - wydaje mi się - w zupełności wystarczy. Przeczytaj to i powiedz o tym innym, ale nie panom w zielonych mundurach, bo tego będą się wstydzić."
Moim zdaniem tak właśnie jest. Pod linkiem wcale nie kryje się dowód na to, że nie potraktowałeś mnie i Anie jak laika słowami typu:
"Aniu - studentko, Ty nie zrozumiałaś tego co przeczytałaś ( sic!)z mego postu"
"Danielu wydaje mi się, że Ty nie wiesz, że ekologia i entomologia to dwie różne nauki przyrodnicze."
Krzysztof Pawłowski:
"Małgosiu, gdybyś osobę spotkaną na ulicy spytała, kto najlepiej zna las, to usłyszałabyś:
leśnicy. (Tak, ale chyba ścieżki i drogi w nim poprowadzone.)
Dlaczego istnieje wśród ludzi takie przekonanie; media też tak uważają i zapraszają do
siebie leśników na dyskusje o lesie?
Ale pocieszające jest to, że coraz częściej leśnicy przyznają się do tego, że o
funkcjonowaniu lasu wiedzą mało. Myślę, że i z czasem będą rezygnować z administrowania
rezerwatami przyrody i zwiększy się ilość miejsc pracy dla biologów."
Małgorzata i Dariusz zauważyli, że problem tematu tej rozmowy dotyczy starego pokolenia leśników, którzy w czasach swojej edukacji nie słyszeli o ekologii - bo jej po prostu nie było:) Nie można ich za to winić i nazywać złymi gospodarzami!!! To zwykłe pomówienia. Dla nowego pokolenia leśników ekologia to żadna nowość. Biologia za to jako szeroka nauka oprócz ekologii, botaniki, zoologii zawiera o wiele więcej dyscyplin. Dlatego nie wiem czemu Twoim zdaniem leśnicy nagle mieliby zrezygnować ze swoich funkcji skoro obecnie są kształceni głównie w kierunku leśnictwa i ochrony środowiska leśnego.
Krzysztof Pawłowski:
"ja tam napisałem, że to leśnik pracujący w gospodarstwie leśnym ( leśniczy) tak mi napisał."
Ciekawe czy ten leśniczy, który Ci to napisał wie, do czego to wykorzystujesz. Ten człowiek udzielił Ci szczerej odpowiedzi, nie mydlił Ci oczu - tacy są leśnicy.
Krzysztof Pawłowski:
„Są tacy leśnicy - powtarzam to nie raz - którzy sami przyznają się do tego, że w znajomości lasu nie mogą nawet zrównywać się z biologami.”
Wskaż mi takiego leśnika:) Moim zdaniem to nie prawda, nie wiem czemu zależy Ci na zniesławieniu leśników.
Jako analogie do posta Piotra należało by zasugerować dyrektorowi LP, że jego pracownicy z całego lasu znają tylko "ścieżki i drogi w nim poprowadzone":)
Moim zdaniem przesadą jest na podstawie jednego incydentu szykanować wszystkich leśników!
Nieprawidłowości zdarzają się tak samo wśród leśników, jak i biologów oraz ekologów.
Leśnik łączy w sobie zarówno biologa jak i ekologa, tylko że wyspecjalizowanego w kierunku gospodarowania lasem bądź ochrony środowiska leśnego.
Leśnik kocha przyrodę tak samo jak biolog i ekolog. Błędem jest wyróżnianie któregokolwiek z nich lub podważanie ich umiejętności!
Zabrałem głos w tym temacie, ponieważ moim zdaniem przekazywane są tu nieprawdziwe informacje dotyczące leśników. Nie wiem co Tobą kieruje i jaki masz w tym interes...
Takie właśnie jest moje zdanie o ludziach, których pogardliwie nazywasz "panami w zielonych mundurach", którzy to panowie kochają las zarówno naturalny, zbliżony do naturalnego jak i zagospodarowany (lub jak kto woli - gospodarstwo leśne:] )
PS. Przeczytałem ten tekst pod linkiem. Jest to Twoje zdanie o leśnikach i masz do niego prawo. Ja mam inne zdanie i chciałem je wyrazić tak samo jak Ty. Gdybym był złośliwy też bym linka wysłał o korupcji, szantażach i wyłudzeniach prowadzonych przez ludzi, dla których środowisko jest warte kilka tysięcy złotych... ale nie będę tego robił bo nie prowadzę takiej kampanii, a takich ludzi nie uważam za tych, za których oni sami siebie uważają.
#179
od czerwca 2008
co do obrońców dzieł Stwórcy to sądzę że w pewnej mierze jest to trochę zabieg PR-owski aby pokazać że kościół idzie z duchem czasu. Można działać ale po co koordynować to z poglądami religijnymi? a żeby stworzyć alternatywę wobec niektórych ruchów ekologicznych które propagują anty-antropocentryczne poglądy i mieć swoją niszę na rynku współczesnych nurtów myślowych.
Szymonie, w Seminarium Duchownym - wydaje mi się - uczą księży też i historii, którą tworzy człowiek. To wobec tego, dlaczego by nie mogli uczyć i Przyrody, która jest dziełem Stwórcy. Nieprawdaż? To przecież ma silny związek z Bogiem. Czy to należało by kojarzyć z Twoim prywatnym poglądem - pójściem z duchem czasu?
Nie tak dawno, jeden z czytelników mojej witryny przyrodniczej był na tyle "odważny", że napisał mi tak: "Pana witrynę psują elementy religijne, tak jak łyżka dziegciu beczkę miodu". Odpisałem tak: Pan pała wyraźną niechęcią do wiary w Boga, ponieważ - wydaje mi się - Pan jest ateistą.
Szymonie, teraz - zapewne - zrozumiałeś jak silne więzi łączą kościół katolicki z dziełami Boga. I teraz, wchodzenia kościoła w obronę Przyrody - dzieł Boga, nie nazwiesz tak jak to nazwałeś.
Dodam jeszcze, że patron ekologów - św. Franciszek z Asyżu - jako ksiądz - zajmował się również i przyrodą i w przyrodzie widział moc Stwórcy. A teraz, jeśli kościół katolicki, który jednak uczy religii a nie - jak twierdzisz - poglądów religijnych, weźmie przykład z tego Świętego, to to będzie coś nowego i nienormalnego?! Tak zrozumiałem to co napisałeś.
Szymonie, zastanów się nad tym co upubliczniasz.
(wypowiedź edytowana przez zwieros 07.stycznia.2009)
Widze ze nie liczysz sie ze zdaniem innych ludzi i po przeczytaniu tego tematu stwierdzam ze nie chce przegladac tego przybytku poniewaz Wielce Czcigodny Kreator Forum jest zbyt uczony dla mojej niewielkiej jeszcze wiedzy wrócę kiedy bede takim bufonem jak Ty. Dowidzenia
#181
od czerwca 2008
najmocniej przepraszam Waszą Ekscelencje, ale najlepiej będzie jeśli biologii będą uczyć biologowie a religii religioznawcy bo w przeciwnym wypadku dojdzie to różnych wypaczeń.
Przepraszam! To jest forum przyrodnicze czy teologiczne?
Masz rację Szymonie, bo panowie w zielonych mundurach nie są biologami i dlatego - zgodnie z tym co przeczytałeś w linku wyżej podanym przeze mnie - nie powinni nauczać przyrody na ścieżkach edukacyjnych produkowanych przez siebie, bo dochodzi - delikatnie mówiąc - do wypaczeń.
Jeśli chodzi o ochronę przyrody, to w tym mogą uczestniczyć wszyscy (np. katolicy, muzułmanie, ateiści), którzy ją kochają. Natomiast uczyć jej powinni biolodzy. I tu zgadzam się z Tobą. Zgadzam się z Tobą również i tu, gdzie napisałeś, że religii powinni uczyć, może nie religioznawcy, ale księża i katecheci - to wystarczy.
Ze zdaniem bardzo wielu ludzi nie liczą się również ludzie nauki ( np. ci, których zacytowałem nie raz w swoim artykule, do którego link podałem wyżej). Czy z Twoim zdanie oni liczą się? Czekam na przykład takiej wypowiedzi, z którą się utożsamiasz, wybranego przez Ciebie naukowca, któremu biologia nie jest obca. Może to nie jest aż tak potrzebne, kiedy zwykle wystarczy podręcznik biologii napisany dla szkół najniższego i wyższego szczebla. Czekam także i na konkrety, bo inaczej szkoda czasu na takie dyskusję.
Może napisz w którym miejscu ja lub cytowany przeze mnie naukowiec popełniliśmy błąd merytoryczny i dlaczego. Czy z błędnym zdaniem należy się liczyć i stawiać oceny pozytywne?
Dariuszu, zgodzisz się ze mną, jeśli Ci napiszę tak: Podstawy biologii powinni znać wszyscy Ci, którzy ukończyli kiedyś szkoły podstawowe, a obecnie - gimnazja.