Pimpek, 3-5 szt. za każdym razem – jesteś chyba rekordzistą, pewnie masz błękitną krew (słodką), a jak u ciebie z komarami? To że nic Ci się nie trafiło (z chorób), albo masz zaj...e szczęście, albo jak z jadem żmij, uodporniłeś się na wszystko co w Polsce kleszczowate.
50% procent kleszczy – media potrafią ?!!
Z własnych i psich doświadczeń:
- miałem przyssanych ok. 100-120 kleszczy (w swoim życiu)
- 2 razy miałem tzw. Rumień (bez wizyty u lekarza minął bez konsekwencji – chyba?), ale było to w latach 70-tych i 80-tych, a wtedy mało kto słyszał o boreliozach, zapaleniach opon, itp.,
- z pewnością są rejony mniej lub bardziej „kleszczodajne”. Jednak w okolicach Puław (lubelskie) stanowi o tym siedlisko. Są lasy skąd wracamy (ja i pies) „zakleszczeni” po uszy i są lasy gzie kleszczy „jak na lekarstwo”. Raptem 2-3 km odległości,
- trudno określić czy kleszcze w danym rejonie były, czy nie? Raczej możemy mówić o natężeniu ich występowania. Bardzo dobrym „wskaźnikiem” jest pies,
- czytałem kiedyś, że kleszcz reaguje na temperaturę (skok w nieznane), jeżeli trafi na ubiór człowieka to trzeba mu sporo szczęścia aby dotrzeć do krwiodajnej skóry. U zwierząt typu pies trafia na sierść – dostęp do skóry jest niezwykle łatwy,
- niektóre kleszcze „zasuwają” po sierści prawie jak pchły (być może to postać nimfy, ale wygląd jak dorosłe),
- kiedyś byłem przekonany, że kleszcz dąży do miejsc najcieplejszych na ciele (pachy, pachwiny, okolice uszu), jednak „cienkość” skóry pasuje tym samym kryteriom. Jednak z tych ok. 100 „moich” kleszczy tylko kilkanaście było umiejscowionych w miejscach „ciepłych” i „delikatnych”, reszta to zewnętrzna strona ud, kark, klatka piersiowa i okolice szyi, chyba u człowieka kleszcz nie ma aż takich warunków do podróżowania po ciele jak np. u psa,
- u mojego psa wybierałem kleszcze wędrujące po sierści do 8-10 godzin po wizycie w lesie. Co ciekawe - te wędrujące z opóźnieniem kleszcze nie są widoczne na sierści psa (po wyjściu z lasu robię „trzepanie skóry” sobie i psu. Po pewnym czasie te ukryte kleszcze uaktywniają się i szukając dogodnych dla siebie miejsc (chyba prawie wszystkie wędrują w kierunku głowy), okolice uszu rozumiem ale co najmniej połowa zakleszcza się na psim karku?,
- nigdy nie miałem kleszcza na głowie (w owłosionej części),
- w Jarosławcu, rok i dwa lata temu kleszczy było sporo ( byłem na obozie pod namiotami z 50. uczestników, głównie dzieci). Przynosiło wczepionego kleszcza 1-2 dzieci dziennie. Mój pies miał ich po kilka, ale żaden nie był „napompowany”,
- kleszczy mamy chyba u nas kilkanaście gatunków, poruszamy więc temat ogólnie (coś jakby: -Nazbierałem gołąbków. –Jakich? –Nooo... gołąbków.),
- ponoć krwią „pompują” się tylko samice?,
- pytanie Marka „Czy test (chyba na antygeny boreliozowe)...” daje sporo do myślenia,
- Mirku – czy ten trzydniowy kleszcz był „napompowany” krwią, nigdy chyba nie miałem wczepionego kleszcza dłużej niż kilka, kilkanaście godzin. U swojego psa wyciągam czasami kleszcze wielkości paznokcia na wskazującym palcu, większego nie trafiłem. Przy tej wielkości odpada (znajduję czasem w domu na podłodze) i pewnie wyczekuje warunków umożliwiających podtrzymanie gatunku,
- kiedyś masło, olej były podstawą, ale nie wiedziało się, że to może coś przywlec, ważne było, że prawie sam odpadał,
- na kleszcze z Jarosławca najlepsza była igła „jednorazówka” i przemycie spirytusem, igłą (lekko naciskając) przeciągało się po skórze, jakby z powrotem wypychając zakotwiczonego kleszcza (była to rada lekarki z tamtych okolic – bardzo skuteczna),
- na kleszcze z moich okolic igła bywa zawodna (nie zawsze chcą wyjść), mój sposób to pęsetka z zagiętymi do środka końcami (jak cążki) i odrobina wprawy,
- jeżeli kleszcz został źle wyciągnięty (dodatkowa zabawa z pozostałym „łebkiem”), ranka zabliźniała się długo, nawet bardo długo (2-3 mies.), u psa zasada podobna, ale nawet nie wyrwany do końca „łeb” po ok. 2-3 tygodniach nie pozostawiał na skórze żadnego śladu,
- nigdy (chyba?) nie trafiłem na te przezroczyste, chyba, że dojrzałem je u siebie lub psa już większe. Te z którymi się zetknąłem to pomarańczowe, kawowe wraz z odcieniami tych kolorów oraz czarne, wszystkie przy wkleszczaniu się niewiele mniejsze lub równe łebkowi od szpilki,
- mam grupę „B” Rh +, temat pomimo, że wątpliwy może być ciekawy.