Nie wiem, jak u Was, ale u mnie wczoraj śnieg, dziś lekka odwilż, nieprzyjemny wiatr, ale w osłoniętych miejscach było w porządku. Do lasu mi się nie chciało jechać, więc poszłam do parku. "Grzybów było w bród":-D A poza grzybami owoce:-) Podobno owoce kaliny są po przemrożeniu jadalne, ale gorzkie. Jadł ktoś?
Grzybki, jak zwykle piękne, i niektóre od lat na tych samych stanowiskach. Witam się z nimi, jak ze starymi znajomymi:-)
U nas śnieg dopiero teraz pada. W ciągu dnia go nie było, jednak masakrycznie wiało lodowatym wiatrem.
Z kaliny próbowałam kiedyś robić konfiturę ale ze względu na wyjątkowo nieprzyjemny zapach wszystko wywaliłam.
A na Podlasiu śniegu nima, mrozu i wiatru też nima... a do tego słoneczko ładnie świeci:-)
- ale z racji innych obowiązków w terenie mnie też dziś nima:- (
Wczoraj dla relaksu nieco "połaziłem" po lesie, chrustu do domu naniosłem ale nic ciekawego.
Chociaż??? - znów znalazłem jakąś Calycina, tym razem na grabie, do niczego nie pasuje... pewnie jakaś moja regionalna Calineczka:-))
Straciłem nad nią wczoraj cały wieczór:- (
Biadoliłem post wyżej z powodu braku zimy, więc już ją mam od dłuższego czasu:-)
Ale mój przyjaciel był chyba najbardziej zadowolony. W tym okresie może sobie pohulać do woli. Wróci lato i znów żal będzie zabierać go na spacery z powodu plagi kleszczy:- (
Prawda że sympatyczny?... a ktoś go w lesie zostawił:- (
Chociaż pewien nie jestem: być może zgubił się, szczeniakiem był jeszcze.
Niesamowicie sympatyczny i... trochę owieczkę przypomina;-):-))
Eeee!- to przecież "facet", to może raczej baranek:-)