Moja córka ma na balkonie posadzony w skrzyni bluszcz. Miał się rozrosnąć i stanowić naturalną zasłonę od balkonu sąsiadów. Była u mnie przez dwa tygodnie, a po powrocie do domu zauważyła, że bluszcz choruje. Nie znalazła żadnego owada na liściach, ale znalazła sporo odchodów oraz zauważyła plamy na nich. Te plamy to, moim zdaniem, jakiś grzyb. Może na podstawie zdjęć będziecie w stanie doradzić jakieś działania w celu uratowania rośliny? Dzięki za pomoc.
Uszkodzenia wyglądają na dzieło opuchlaków, ale te odchody (ilość i wielkość) nie bardzo mi tu pasują... chyba, że się mylę.
Owady można sprawdzić nocą strzepując je z roślin.
Dzięki:-) Przekażę córce. Jeszcze bym tylko chciała wiedzieć, czym je zlikwidować.