Serial cieszył się pewnym zainteresowaniem. Powiedziałem co wiedziałem. Czas kończyć. Teraz idziemy trasą oznaczoną kolorem łososiowym i to raczej łososia dzikiego. Jest ona niestety poprowadzona błędnie. Tam, gdzie las przecina pomarańczowy szlak wyszedłem na główną drogę, a potem pod koniec też penetrowałem obszar bliższy skrzyżowania głównych dróg.
Na jego skraju wyrastał wilczomlecz lancetowaty - Euphorbia esula porażony przez rdzę - Aecidium euphorbiae.
Tutaj sosna zwyczajna - Pinus sylvestris porasta szczątki wydm. Większa ich część znikła w podziemiach jaworznickich kopalń.
Las w tej okolicy sprawia wrażenie boru świeżego, lokalnie "prawie świeżego". Właściwie coś takiego trudno klasyfikować metodami fitosocjologii.
Jest nawet jałowiec pospolity - Juniperus communis.
Część tego terenu, bliżej zachodniego krańca zrekultywowano poprzez posadzenie topól. Te jak widać są bardzo "wyrywne".
Teraz mamy zieloną gałązkę brzozy brodawkowatej - Betula pendula.
Teraz na moment wyszedłem na drogę łączącą Wilkoszyn z Ciężkowicami. Jej w najgorszym razie ma nie być. Prognozuje się, że ta okolica siądzie o kilka metrów. To nic, że po drugiej stronie znajduje się Obszar Chronionego Krajobrazu Dobra - Wilkoszyn.
Wśród nich jest brodawkowiec czysty - Pseudoscleropodium purum.
Ponadto w runie lasu trafiły się płaty z bluszczem pospolitym - Hedera helix.
Natknąłem się też na kolejne skupisko listery jajowatej - Listera ovata. Zdjęcia są nie ostre, ale widać, że to ten gatunek.
A o ekologach nikt wtedy nie słyszał, chociaż jakąś tam ustawę o ochronie przyrody musieliśmy mieć.
(wypowiedź edytowana przez piotr_Grzegorzek 23. listopada. 2016)
Może i słyszał, choć inaczej nazywał. Już wtedy, m. in. z tych wydm, stosowano coraz częściej podsadzkę piaskową w zamulanych kopalniach, zamiast niszczącego powierzchnię wydobycia na zawał. Do którego światłe ekologicznie Jaworzno Anno Domini 2016 ponoć właśnie tu zmierza. Na zdjeciach chyba nawet widać kandydatkę na "rozdartą sosnę" Żeromskiego, rozdartą dylematami ekologicznymi;)
PS
Listerki bardzo ładne, a nawet te rysunki naskalne - całkiem sympatyczne;)
(wypowiedź edytowana przez lukkrajewski 23. listopada. 2016)
Byłem na dwu spotkaniach w tej kwestii w Jaworznie oraz jednym w Trzebini i zawsze była mowa o wydobywaniu metodą na zawał. "Australijczycy", którzy przymierzali się do zdewastowania kompleksu Kolawica z rezerwatem w Dolinie Żabnika też w gruncie rzeczy zmierzali ku temu samemu rozwiązaniu. Niby miała być metoda filarowo-komorowa, ale w gruncie rzeczy też chodziło o to samo, tylko odroczone w czasie. Na sto lat co najmniej. Znaleźli nawet dyspozycyjnego botanika, który ich popierał.
Jeśli mam być szczery, to nigdy nie byłem zwolennikiem poglądu w myśl którego uruchomienie wydobycia miałoby stanowić z marszu powód klęski ekologicznej. Już chociażby z tego tytułu, że w zależności od czasów w których dana sytuacja miała miejsce i propagowanej idei, to pojecie może być bardzo płynne. Zapadniecie się terenu (nawet o wspomniane 6m) doprowadzi zapewne do zmiany stosunków wodnych, ale czy finalnie go pogorszy? Natomiast z cała pewnością odmłodzi rzezbę, odsłoni podłoże i stworzy doskonale warunki do pojawiania się czy też ekspansji gatunków czy to pionierskich czy słabych konkurencyjnie. W sytuacji całkowitego zaniechania jakiejkolwiek aktywności rolniczo-pasterskiej (a co dobitnie pokazują zdjęcia), może to (z botanicznego punktu widzenia), wyjść okolicy na dobre.
To co teraz dokumentuję, świadczy o tym, że przyroda zawsze sobie jakoś poradzi. Podczas Pierwszej Wojny o Kolawicę jeden z jaworznickich radnych także przytaczał ten pogląd, dowodząc, że jakiekolwiek formy ochrony przyrody są zbędne (Białowieski Park Narodowy także). W tym przypadku ludność zagrożona negatywnymi skutkami wydobycia obawia się mieszkania w sąsiedztwie rozlewisk. To może i romantycznie brzmi w filmach, ale kiedy pomyśli się o komarach i innych krwiopijcach to już nie jest tak wesoło. Najbardziej zdesperowani mówią krótko, niech ktoś nas przesiedli gdziekolwiek i zabiera sobie wszystko dotychczasowe nasze i robi co zechce.
- wpływ na ludzi to całkiem inna historia, do tej pory była mowa wyłącznie o florze.
Sądzę, że na tym dyskusję możemy zakończyć. Wystarczy, że flora ma się dobrze. A poza tym, dowiedziałem się w dniu dzisiejszym, że w osi dróżki z odcinka szóstego mają być stawiane domki. Procedura ruszyła.