Władze Białegostoku zamierzają wybudować obwodnicę nazwaną "Trasą Niepodległości" ( wcześniej - "Obwodnica Zachodnia"), która ma przebiegać - na pewnych odcinkach - między lasem bacieczkowskim (borem sosnowym) i torfowiskiem niskim, przez ten las i między w/w borem i łęgiem olszowym ze źródliskiem.
Według mnie ta inwestycja może spowodować odcięcie wód gruntowych zasilających torfowisko i źródlisko, ponieważ po obu stronach planowanej drogi będą rowy odprowadzające wodę gruntową i deszczówkę. I zmienią się stosunki wodne w/w siedlisk przyrodniczych, co może - wydaje mi się - doprowadzić do ich zniszczenia.
W raporcie środowiskowym nie wspomina się nic o występujących tam roślinach objętych ścisłą i częściową ochroną, które tam rzeczywiście istnieją od dawna, kiedy rzekome badania były przeprowadzone w pasie szerszym o 500 m od pasa planowanej obwodnicy. Znaleziono jedynie rośliny inwazyjne, które występują również i np. w Biebrzańskim Parku Narodowym.
Z roślin ściśle chronionych odnalazłem tam kilka dużych stanowisk rojownika pospolitego, dwa stanowiska kosaćca syberyjskiego i jedno - lilii bulwkowatej, a z roślin objętych częściową ochroną odnalazłem stanowisko rosnącego łanowo orlika pospolitego (kilkadziesiąt roślin).
Nasuwają się pytania: Dlaczego osoba przeprowadzająca badania tych roślin nie odnalazła? Może to był ktoś nieprzygotowany do wykonywania takich prac?
Dodam jeszcze, że wykonawca raportu napisał, że roślin chronionych mogło nie być w roku, w którym przeprowadzano badania, kiedy osobiście widzę w/w rośliny każdego roku, a ten teren znam od dawna ( ponad 15 lat).
Na w/w siedliskach, które bardzo dobrze poznałem, chodząc tam te kilkanaście lat, występuje bardzo duża bioróżnorodność roślin i grzybów w tam występujących ekosystemach. Tak dużej liczby gatunków nie można odnaleźć na terenach wiejskich zagospodarowanych rolniczo, jedynie w parkach narodowych.
A wiemy, że celem ochrony przyrody jest zachowanie bioróżnorodności na poziomach: ekosystemu, gatunku i genu.
Co o tym myślicie? Proszę o komentarze.
W 2010 roku mieliśmy coś podobnego w Gdańsku. Chcieli nam zniszczyć ostatnie kawałki naturalnego brzegu Zatoki Gdańskiej między Brzeźnem a Jelitkowem. W/g władz w badaniach tam przeprowadzonych nie znaleziono nic cennego... albo badania przeprowadzali idioci albo niewidomi. Zrobiliśmy swoje badania, naświetliliśmy sprawę w mediach, była przeprowadzona ankieta wśród najbardziej zainteresowanych - czyli mieszkańców i dało się.
Mirki, ile czasu zajmuje cała inwentaryzacja i napisanie powyższego?
cyt:
Badania grzybów wielkoowocnikowych (macromycetes) i wybranych gatunków mikroskopijnych prowadzono dwiema zasadniczymi metodami: metodą wielokrotnych, skrupulatnych obserwacji wybranych partii Pasa Nadmorskiego oraz metodą marszrutową. Obejmowały one późną jesień 2009 r. (XI-XII) oraz okres od wczesnej wiosny do jesieni roku następnego (III-X).
no dobra, a napisanie?
Inwentaryzacja grzybów cały rok. Napisanie o samych grzybach dobry tydzień. Dalej koordynator "lepi" pracę wszystkich badaczy. Ile mu to zajęło? Nie pamiętam:-)
Ale, kiedy są lata suche i jest mało lub w ogóle nie ma owocników grzybów kapeluszowych, to badania w tym czasie nie mają sensu. Nieprawdaż? Takie lato było w czasie przeprowadzania badań grzybów, kiedy w tymże borze sosnowym wyrasta mnóstwo owocników licznych gatunków grzybów kapeluszowych o ile jest wystarczająca ilość opadów w danym roku. Tam, w owym czasie, znalazłem gwiazdosze - grzyby będące pod ścisła ochroną.
I co ma robić taki inwestor - czekać na normalny rok lub rozpoznawać grzyby po grzybniach?
(wypowiedź edytowana przez zwieros 02. sierpnia. 2016)
Czasami, ale rzadko się zdarza, że Inwestor ma nakaz powtórzyć badania. Trzeba to opisać np. tak:
Zdaniem autorów – ta niewielka stwierdzona różnorodność gatunkowa jest następstwem zarówno charakteru lasu (monokultura sosny z niewielką domieszką dębu bezszypułkowego, jarzębu pospolitego, brzozy brodawkowatej oraz czeremchy późnej) oraz okresu badań przypadającego tuż po sezonie wegetacji większości grzybów. Również mała wilgotność piaszczystego podłoża nie sprzyjała rozrostowi grzybni; na dużą przesiąkliwość podłoża wskazywała m. in. obecność trzcinnika piaskowego (Calamagrostis epigeios), rosnącego w wielu miejscach penetrowanego obszaru lasu. Liczne ścieżki i porzucone obok nich opakowania po napojach są dowodem intensywnej penetracji lasu przez zbieraczy grzybów. Natomiast w pobliżu drogi dojazdowej do domostwa las był mocno zanieczyszczony odpadami bytowymi.
Dla uzyskania pełnego wykazu macromycetes, należałoby powtórzyć badania terenowe wiosną, pod koniec lata i jesienią (optimum wegetacji grzybów przypada na wrzesień).
A jeśli następny rok będzie rokiem suchym i owocniki nie pojawią się, ponieważ take lata były nie raz, to jak ma postąpić inwestor? Czy powinien czekać na rok sprzyjający grzybom?
W tym borze sosnowym rokiem, w którym wyrosło mnóstwo owocników ogromnej liczby gatunków, był to rok dość odległy, bo 2009 i do tej pory nie było tak dużego wysypu grzybów. Mam ten rok zapisany na bardzo licznych zdjęciach grzybów wówczas fotografowanych. Mam nadzieję, że ten rok będzie sprzyjał grzybom i będzie okazja pognać do roboty sługusów inwestora.
Jakie należy, w takiej sytuacji, przyjąć rozwiązanie?
Proszę o odpowiedź?
(wypowiedź edytowana przez zwieros 02. sierpnia. 2016)
" [Wiadomosci KP] Zgłoś kandydaturę na rezerwat!"
"Rezerwaty przyrody - czas na comeback!"
Mirku, czy taką inwentaryzację jak w Gdańsku powinni robić ludzie na zlecenie RDOŚ przy robieniu oceny oddziaływania na środowisko planowanej drogi? Jeśli tak, to zwrócę się do RDOŚ o pokazanie mi listy roślin i zwierząt odnalezionych na terenie planowanej inwestycji.
(wypowiedź edytowana przez zwieros 11. sierpnia. 2016)