12. 07. 2016; Dno wyschniętego wykopu odwadniającego w pasie zadrzewienia śródpolnego. Podłoże gliniaste. Pod karpą korzeniową topoli osiki. 90% istniejącego tam zadrzewienia to osiki. 2 owocniki. Na pierwszy rzut oka wszystko pasuje. Są jednak i pewne wątpliwości:
- kilkanaście metrów dalej rośnie jedna i jedyna brzoza na odcinku około 200 metrów zadrzewienia,
- owocniki wydawały mi się zbyt młode, więc postanowiłem jeszcze nieco poczekać na zbiór, (zajrzę do nich jutro;-)). Jeśli nic im się nie stanie - zaryzykuję i jednego z nich przeznaczę na obserwację przekroju.:-)
Wygląda na niego:-) Matko, a ja je szamam co roku i nawet, idiotka, nie sprawdziłam, że Grejowy:-) Ciekawe, czy mi urosną w tym roku?:-)
Urosną na pewno.:-) Na mojej miejscówce pewien "tubylec" co roku wiadro "koźloków zbieroł".: D
No to musisz tam pastuchem elektrycznym ogrodzić;-)
A sprawdzałeś zarodniki?:-)
Zmotywowany przez Beatkę postanowiłem nie odpuścić tematu koźlarzy. Nie spodobała mi się jednak wizja rozdrapywania zasuszonych hymenoforów tej młodzieży.;-) Dzisiaj poszedłem tam jeszcze raz i znów pod osiką znalazłem nieco "skapcaniałego", choć nadal dziarskiego staruszka.:-)
Jeśli nie będzie sprzeciwu - zgłoszę jako Leccinum duriusculum. Aniu, Błażeju?
Zgłoś, prześlij.
Dzięki za szybką odpowiedź. Zastanawiałem się czy suszyć choć fragment dzisiejszego owocnika, czy sobie odpuścić.:-) Zasuszę zatem, bo sterylnością to on nie grzeszy - świetny materiał do badań mikroskopowych.:-)
No piękne zarodniki. Ty wiesz, że ja ich jeszcze nie widziałam? A, i moja osikowa miejscówka poszła pod buldożery:- ( Trzeba innej poszukać:-)
A u takiego koźlarza to skórkę kapelusza podobno trzeba jeszcze:-D Nie, żebym Cię namawiała. Tak sama ze sobą gadam:-)
Beatko, ale możesz S8 do lasu śmigać;-)
w obecnych wytycznych do GREJ stoi: Jeśli to możliwe, to należy zebrać i zasuszyć kilka owocników danego gatunku, najlepiej w różnych stadiach rozwojowych.: D
Ułatwiła mi dojazd do córki bardzo, zwłaszcza teraz, jak połączyli A1 z A2. Półtorej godziny od mojej bramy, pod blok na Bemowie. No tak, ale słyszę ją praktycznie w każdym punkcie "mojego" lasu. Ból:- (
Z buldożerami nie wygramy.;-): D Ostatnio intensywnie eksploruję przydomowe przydroże - wkrótce wjadą tam owe "buldożery" i stworzą, ku uciesze prawie wszystkich - piękną ścieżkę rowerową. Los alei kasztanowcowej zdaje się być już przesądzony.:- (
Że trzeba skórkę powiadasz?;-): D
Błażej, tamte mam zasuszone - dzisiejszy na dokładkę. Wytycznych trzeba przestrzegać.:-)
A tam, ja! Co ja wiem? Ale podobno "wielemówiąca";-) Już jedną koźlarzową oglądałam, ale bez dokumentacji foto. Ładna:-) Nawet bardzo:-)
Skórka u podgrzybków ważniejsza, w koźlarzy można odpuścić.
I weź się tu człowieku naucz, jak jedni piszą, żeby sprawdzać (już nie pamiętam po co) a inni piszą, że nie ważna:-);-) Ale ładna jest i tak:-D
Możliwe, że ja tak pisałam, żeby sprawdzać - u Boletaceae ogólnie. Ale akurat u koźlarzy to te przebarwienia miąższu, kolor łuseczek na trzonie i wystawanie skórki na hymenofor i partner mykoryzowy to podstawowe cechy kluczowe:-)
Nie, nie ty! U Marka w atlasie i jeszcze gdzieś czytałam, ale, zabij mnie, nie pamiętam gdzie:- (
Ważna, ważna. Klucz Lannoy'a zaczyna się od budowy skórki.
Analityczny. Praktyczny nie:-)
Ja tam wole kieszonkowy czytnik DNA:-))
- pobieram mikroskopijną próbkę i za minutkę mam odczyt sekwencji DNA oraz nazwę grzyba:-)
Musze tylko kupić z większym wyświetlaczem bo mi wzrok szwankuje.
Z takim chodzę na grzyby i dlatego jeszcze nigdy kani nie pomyliłem z muchomorem sromotnikowym. A że wzrok mi nawala więc jeszcze tylko dokupię sobie elektroniczny wykrywacz grzybów oraz dezaktywator kleszczy działający jako tarcza ochronna, To takie coś w rodzaju czapki niewidki, tyle że w formie pasa, zakładamy i stajemy sie niewidoczni dla kleszczy:-) Z kilkustopniową regulacją:-) Na maksa jak damy to i nas leśniczy nie zobaczy a to teraz ważne bo mam w swojej okolicy praktycznie wszędzie zakaz wstępu do lasu... aż do odwołania:- (
Też bym wolała:-D
A coś narozrabiał, że masz zakaz? Przyznaj się:-D
A wiesz ile drzew wyłamanych i zawieszonych na innych, w lesie po tej wichurze?
LP wprowadziły zakaz ze względu na bezpieczeństwo, trzy najbliższe nadleśnictwa.
Nie powiem żebym ten zakaz tak całkowicie uszanował, ale całkowicie popieram.
W sumie muszą się jakoś bronić przed odpowiedzialnością więc wszędzie poumieszczali tablice z zakazem wstępu.
Ściągnęli skąd się tylko dało ciężki sprzęt i "walą" ostro.
Takie widoki ciągną sie teraz kilometrami:- (
Kilka tygodni już minęło ale to jest tylko ułamek co udało sie zrobić. Na początku zbieraja drewno z obszarów gdzie drzewostan został całkowicie zniszczony ale później dopiero zacznie się "zabawa". Tysiące pojedynczych drzew powyrywanych z korzeniami w głębi lasu... jak te sprzątnąć skoro nawet nie ma w niektórych miejscach jak wjechać.
W sumie to nawet w te rejony nie chce mi się jechać, serce boli jak widzę taką masę kilkusetletnich powywracanych dębów:- (( (
Nie korzystałem, bo koźlarze..., ale może ktoś skorzysta (a znalazłem u siebie w archiwum);-)
"Leccinum revisited. A new synoptic key to species 2006 Geoffrey Kibby