Wygląda mi na Peniophora rufa
Też mam wątpliwości, moje są przyrośnięte centralnie tak jakby na mikro trzoneczku, nie napisałem tego wcześniej, przepraszam, a konsystencja coś jak Tremella.
Może warto na grzybka popatrzeć pod kątem Craterocolla cerasi?
Ja na początku pomyślałem o mocno zmęczonej Ascocoryne, ale ona miała by inny kolor. Dołożę jeszcze inne zdjęcie, może ono coś pomoże.
O tym gatunku też myślałem ale nie mogłem znaleźć jego nazwy, z tego okresu straciłem dane i dlatego dzięki Ci Waldku za przypomnienie.
A ja ich Tobie nie wysyłałem?... brak notatek z tego okresu:- (
- w sumie i tak zapewne owocniki jeszcze były niedojrzałe więc szkoda zachodu, staram się znaleźć jakie inne.
z chęcią wrzucę pod mikroskop: D
Ja też:-))
Po makro wykapana Craterocolla cerasi:-)
Trzeba tak było od razu, a tak to tylko dzięki Piotrkowi wątek nabrał sensu.
A teraz pozostaje tylko cierpliwie poczekać na werdykt, bo wysłać pewnie zamierzasz?
No pewnie. A tak w ogóle to proszę mnie oświecić, z tego co sobie o nim poszukałem to jest to grzybek rzadki, mocno czy tylko trochę?
I jeszcze jedno pytanie względem mikroskopowania, czy wysłać te większe, czy te mniejsze pucharkowate?
Po 2000 roku tylko dwie publikacje;
1351. Craterocolla cerasi (Tul.) Bref. - Basidiomycota
wg Index Fungorum: C. cerasi (Schumach.) Bref.
synonimy: Ditangium cerasi (Tul.) Cost.& Duf.
Flisińska 2004, Szkodzik 2005,
jak było do 2000 roku tego nie wiem a ile nie publikowanych stanowisk chyba nigdy nie dowiemy się?
Wg. mnie można go zaliczyć do bardziej rzadkich:-)))
A co do wysyłki to pozwolę sobie odpowiedzieć za Błażeja: im bogatszy materiał tym lepiej, w końcu nie chodzi tylko o to żeby starczyło pod mikroskop. Do zielnika dla potomnych też trzeba coś zostawić:-))
Dzięki wszystkim za zainteresowanie. Fajnie jest znaleźć ciekawego grzybka:-))
Hm... skoro jest też forma "pypeciowata", to pewnie macie rację. Kilka dni temu znalazłem na jodle coś tego typu, ale u mnie owocniki zachowują się jak Tremella - galaretki, które robią się całkiem płaskie i cieniutkie po wyschnięciu, a tu na pierwszym zdjęciu widzę jakby była twardsza warstwa zewnętrzna (patrz zdjęcie).
Moje po wysuszeniu te pypeciowate też są płaskie i prawie ich nie widać.
Podjechałem dziś i pobrałem więcej materiału, jeśli ktoś chce sobie popatrzeć na niego to mogę podesłać (proszę podać adres), a jeśli nie to w środę całość wysyłam Błażejowi.
Przed 2003 podawany był z Wrocławia, Pienin i Międzyrzeca Podlaskiego. Czyli raczej rzadki.
Jeśli możesz, to podeślij mi trochę (najlepiej dwa stadia), porównam z tym co znalazłem w Pieninach.
Ok.
Dzięki za przesyłkę, materiał dotarł w dobrym stanie:-)
Cieszę się i czekam na wyniki porównania. Z tego co wyrozumiałem ze słowackiego, dzbanuszki to forma konidialna, a te większe doskonała:-)
Potwierdzam - Craterocolla cerasi
Stadium konidialne pięknie rozwinięte. Stadium doskonałe jeszcze niedojrzałe (są podstawki ze sterygmami, zarodników nie ma).
Da radę dozbierać jeszcze za 2-3 tygodnie, może będę zarodniki?
Oczywiście że da, dzięki:-))
Zgłoszony ID-277811
Podjechałem tam dziś, pobrałem następne próbki, owocniki niestety mocno wyschnięte, zdjęcia nie ma aparat trafił szlag:- (
umarł?: o
Wypadł mi jak go wyjmowałem z plecaka, już dzwoniłem do serwisu, sama diagnoza 70, a wymiana obiektywu 350.
Nic tak nie szkodzi sesji foto w plenerze jak "adrenalina i podnieta";-)
Fakt, że czasami ciężko to przezwyciężyć i opanować, niejednokrotnie doświadczyłem!
Bogdan, najlepszy trening na opanowanie "adrenaliny i podniety" - to wyciąganie z ula ramek pełnych pszczół, przy kończącym się pożytku i zmianie pogody.: D Czasem przewijają się myśli by rzucić wszystko i wiać co sił w nogach.:-) Roto wie o czym mówię, więc jestem pewien, że z aparatem to musiał być przypadek.;-) A grzybki fajne i nietuzinkowe.:-)
Mam wykształcenie rolnicze i kiedyś "ledwo liznąłem" pszczelarstwa, więc nie bardzo umiem odnieść do:
"to wyciąganie z ula ramek pełnych pszczół, przy kończącym się pożytku i zmianie pogody.: D"
Jednak mieliśmy takiego nauczyciela sadownika (ale jednocześnie praktyka pszczelarza) który z pszczołami robił co chciał - jak na najlepszych filmach)
Zaznaczam, że z braku wiedzy nie wiem jak się ma jedno do drugiego?
No wiem, a najlepiej jak pszczoła nie trzyma się plastra, a z aparatem to moje gapiostwo, a ono jak wiadomo kosztuje:-)
Gapiostwo zawsze kosztuje, ale nie ma tego złego coby na dobre nie wyszło i tego trzeba się trzymać! :)
Kilka lat temu kompakt upadł mi z biurka. Obiektyw przestał wysuwać się. Nie pamiętam ile dokładnie zapłaciłem, ale coś do 100 zł... chyba 80, za rozebranie i przeczyszczenie bo okazało się, że przy wstrząsie jakiś paproch wskoczył w prowadnicę. Nie robiłem w serwisie a u "złotej rączki" u zegarmistrza. Tak u zegarmistrza, chłopak niepełnosprawny na nogi, ale rączki miał (ma nadal) złote.
Serwis zedrze z Ciebie skórę bo im nie opłaca się zajmować "pierdołami", najchętniej wymieniają cały podzespół:- (
Wiem i się mocno zastanawiam, prawdopodobnie kupię nowy, jeśli nie da się tego zrobić na miejscu, ale decyzja po Świętach:-)
No ale chyba nie znowu FUJI, też mam ale zachwycony nim nie jestem:- (
Może i praktyczny bo ma niezły ZOOM i kilka innych ciekawych rozwiązań, ale jakość zdjęć... a nie będę gadał, bo szkoda słów:- (
W zasadzie wyposażony we wszystkie bajery ale to tak samo jakbyś do limuzyny prezydenckiej wsadził silnik od Fiata 126P.:-)
Myślę o Sony, nie pamiętam symbolu, też hybryda, ale z możliwością ostrzenia.
Soniaka miałem, sporo wytrzymał ale miał kilka poważnych wad. Podstawowa to właśnie zupełne niełapanie ostrości przy słabych warunkach oświetleniowych.
Oczywiście miał opcję ręcznego ustawiania ostrości ale jeśli w ówczesnych aparatach tej marki zasada działania tej funkcji jest podobna, to już daruj sobie jeśli liczysz na nią:- ( Kilka innych opcji też zdawało egzamin tylko przy dobrym oświetleniu.
Na pewno w naszym przypadku najpraktyczniejsza jest hybryda, rozsądne rozwiązanie biorąc pod uwagę zrównoważenie ceny i jakości fotek, ale jaką wybrać to Ci nie podpowiem:- ( Wszystkie mają swoje wady i zalety.
Fuji to porażka, miał tylko jeden wielki plus cenę, wszystko inne przeciętne lub poniżej. Oddałem go dzisiaj koledze do zrobienia (wskrzesił już kilkadziesiąt aparatów) zobaczymy co zdziała, ja w tej sytuacji nic nie tracę.
Aparat wrócił do życia, koszt 30PLN+flaszka.
No to do roboty:-)
- czyli szukać znów coś ciekawego:-)
Nie bardzo jest czego szukać, susza, byłem w niedzielę, las lepiej wyglądał zimą.
Nie tylko u Ciebie:- (
Dziś odwiedziłem stanowisko, drzewa leżą jak leżały, przez lupę obejrzałem pień, Cratelocolla ma się dobrze, zaczyna się pokazywać.