Na początku chciałem sprawdzić, jak wygląda miejsce spotkania rzeki Kozi Bród z Łużnikiem w okolicy mostu w ciągu ulicy Bukowskiej.
Ze zdumieniem stwierdziłem, że znajduje się w nim woda. Przypomnę, latem rzeka osiągała tylko trawers zalewu Sosina.
Po chwili zauważyliśmy postępujące czoło wody, ale to prawdopodobnie był koniec jej aktywności. W tym momencie nasuwa się pytanie, skąd ta woda. Otóż zapewne obserwowaliśmy jeden z nielicznych zrzutów wody z elektrowni Siersza.
Teraz jeszcze raz zerkamy na na Kozi Bród. Jest tutaj wpuszczony w kanał znajdujący się z prawej strony zdjęcia.
Teraz ruszamy pod prąd lewym brzegiem Łużnika. Na początku spotykamy zabezpieczone sadzonki sosny zwyczajnej - Pinus sylvestris.
I wreszcie koryto Łużnika wypełnione wodą, w której odbija się nadbrzeżny drzewostan. Zarazem zauważyliśmy, że rzeka raczej stoi niż płynie. Okazało się, że to tylko była cofka z Koziego Brodu, czyli kolejna zasługa elektrowni Siersza.
W ich cieniu zauważyłem malowniczy, lśniący płożymerzyk falisty - Plagiomnium undulatum.
Teraz trochę oddalamy się od rzeki. Po drodze mijamy porzeczkę agrest - Ribes uva-crispa.
Jest też inwazyjny klon jesionolistny - Acer negundo.
PS. Skoro tekst daje się jeszcze edytować robię to w tym miejscu. W piątek 15 stycznia z ekipą jaworznickiej telewizji odwiedziłem ponownie tę okolicę. Wygląda na to, że rzeka płynie sama z siebie. Być może chłody i przymrozki uszczelniły dno. Teraz dotarła za zakręt i jest na trawersie pierwszych w tej okolicy zabudowań Szczakowej. Znaczy się od 12 grudnia pokonała kolejne 100, może 120 metrów.
(wypowiedź edytowana przez piotr_grzegorzek 15. stycznia. 2016)
(wypowiedź edytowana przez piotr_grzegorzek 15. stycznia. 2016)
to chyba nic specjalnie zaskakującego, że w okresie niskich temperatur, niskiego parowania i wilgotności zbliżonej do 100%, wegetacji na poziomie wegetowania i tym samym niskiej ewapotranspiracji, że przy występujących opadach, nawet wysychająca wcześniej w letnią suszę rzeka, zaczyna ponownie nieść wodę..? Na pustyni też okresowo płyną uedy, nie trzeba tego tłumaczyć uszczelnieniem się dna czy przymrozkami (mrozy zresztą obniżają poziom wód w rzekach, a nie na odwrót)...
Oczywiście że to jest zrozumiale, ale tutaj zawsze wchodzi w grę okresowy zrzut wody z elektrowni. Natomiast taki "raptowny" przyrost długości rzeki od 12 grudnia świadczy, że jest z nią naprawdę źle.