Ujawnijcie się dziadkowie i babcie. Nie wierzę bowiem, że jestem seniorem tego forum. Ja się już wypowiedziałam w wątku o Pimpku i Pimpeczku. Moje słonko ma na imię Paulinka. Ma dwa lata i 9 miesięcy i jest absolutnie MISS świata inteligencji, urody i mądrości. Dziwię się, że jeszcze nie zrobiła conajmniej doktoratu. :)
Jolu - Paulinka zrobi od razu doktorat z habilitacją!!!!
Niestety ja nie posiadam jeszcze wnuków...: o (
Muszę jeszcze poczekać \: o)
Córeczki - 6, 5 i prawie 9 lat
Widzę, że Twoje "oczko" to też "kociara":-)
U mnie młodsza Ania, aż "piszczy" za kotem, jednak mama postawiła w związku z tym jeden warunek - chyba mnie on dotyczy?:-) - domek z ogródkiem!!!
Moja szanowna małżonka ma "uczulenie" na koty, ale nie alergiczne, tylko takie psychiczne - sama zresztą nie wie czym spowodowane:- (
Jak kot się do niej zbliża to wręcz sztywnieje:-))
Twoja żona miała pewnie jakieś nieprzyjemne zdarzenie z kotami w dzieciństwie stąd ta "fobia". Może nawet teraz nie uświadamiać sobie tego do końca. Mówi się o kotach, że są fałszywe i być może zawiodła się na jakimś uroczym pozornie kotku (mógł ją np. dotkliwie podrapać - syjamskie). Nasza Kocia do wszystkich się przytula i przez 8 lat (odkąd jest u nas) nigdy nie zdarzyło się jej nic podobnego.
A tak na marginesie może i są fałszywe, ale na pewno nie wszystkie:-)
Jak pisałem w "Psiarni", lubię koty.
Miałem dwa, jeden o imieniu "Falkoneti" - bo śmiesznie przymrużął jeden "ślipek".
Prawie przez 5 lat odprowadzał mnie o 5 rano z domu na dworzec PKP (prawie 2 km!!!)
Fałszywe czyba nie, ale stanowczo bardzo niezależne - np. czasami o wiele bardziej przywiążują się do miejsca niż osoby i przy przeprowadzce "nie ma przeproś"
Bogdan, przywiązują się do osób i to bardzo! Na przykład Tofi. Jesteśmy w kuchni, on jest w kuchni. Przechodzimy do pokoju, on idzie za nami do pokoju. Siedzę przy komputerze, Tofi u mnie na kolanach. W nocy nie może spać sam, musi spać z kimś w łóżku. Jeżeli ktoś leży sobie na wersalce, Tofi musi leżeć na nim. Chodzi za nami krok w krok, jest przywiązany jak pies.
A na Twoim zdjęciu, to Daisy nie wytrzymuje chyba już takiego uścisku, bo jej oczy wyłażą na wierzch...:-)))
Maciek - to samo mogę powiedzieć o mojej Koci. Zachowje się dokładnie tak samo jak Twój Tofi...!!!
Do tego stopnia, że jak zobaczy kogoś idącego z poduszeczką na kanapę to już za nim biegnie aby się z nim położyć. A jak się ktoś nakrywa kocem to włazi mu pod koc...
Tofi na dodatek, kiedy słyszy, że ktoś idzie po schodach na klatce schodowej, natychmiast zrywa się nawet z najcięższego snu. Jeśli nie, to robi to na dźwięk zamka w drzwiach. Pędzi do przedpokoju i wita wszystkich, którzy wejdą do domu.
A co do spania, to oczywiście najlepiej pod kołderką...
Aha, Elma! W niedzielę wystawa kotów w Domu Kultury Kolejarza na Kunickiego w Lublinie! Nie przegap!
Ja mam tam z domu parę kroków, więc napewno będę.
Jak tylko namówię mojego księcia małżonka to będę na pewno! Bo..... będzie się boczył na mnie gdzybym poszła na tę wystawę sama..... hahaha!!!
I znowu muszę stwierdzić, że Nani w identyczny sposób wita przychodzących! Reaguje nie tylko na dźwięk przekręcanego klucza ale też na dźwięk domofonu: o)
Oj, miałem napisać o domofonie, ale wyleciało mi z głowy. Oczywiście, domofon też:-)
Właśnie Maćku, dobrze to określiłeś, koty się tylko przywiązują
Osobiście znam trzy przypadki kiedy znajomi zmieniali lokum w granicach od 200m do 2 km.
Zabrane koty (właściwie w tych przypadkach to one czyli kotki) niezachwianie wracały na "stare śmiecie".
Z opowieści słyszałem o takich co uciekały do "starego domu" po kilkanaście kilometrów - ale to już tylko, czy aż - opowieści:-)
Natomiast u psów jest odwrotnie, ale o tym w Psiarni:-)
A więc byłem na wystawie kotów. Dziki tłum ludzi niesamowity, a kotów bardzo mało. Do tego co czwarta osoba miała aparat cyfrowy... Aż serce ściska...