Oj, fajnie by było, jakby to była R. lundellii, no i fajnie byłoby go obejrzeć :)
Najpierw pomyślałam o R. font-queri, ale kapelusz wg. literatury osiąga 8 cm średnicy. W każdym razie raczej trzeba szukać w podrodzaju Insidiosae.
Tak zapytam "ni z gruszki ni pietruszki", kto się zajmuje zawodowo gołąbkami w PL?
Trzeba by Anię za język pociągnąć, na pewno wie :)
NIKT!
Trochę Ania Ronikier, ale wysokogórskimi.
A poza tym NIKT. Jedna wielka dziura obecnie.
u nas w ogóle brak taksonomów (prawie zupełnie)
z amatorów - Tomek Ślusarczyk je lubi
Ala, przed tobą "wielkie gołąbkowe światy" i tak trzymaj:-)
Kolekcjonuję Twoje w tym temacie wątki namiętnie i dopóki starczy Ci sił, czasu i chęci, to wrzucaj swoje dociekania na forum:-)))
Boguś będę wrzucać, jak najbardziej, ale teraz (od tygodnia) obrabiam swoje 'śmierdziele', żeby je zrozumieć pod mikroskopem. Ciężkie cholerstwo strasznie, wydawać by się mogło, że cały czas oglądam ten sam gatunek, choć zapachy i smaki różne, no ale one tak mają, czasem waniajet rybą, czasem olejem zjełczałym, a czasem serem, a nawet z nutą owoców, jeden i ten sam: D
Postawiłam sobie za cel je ogarnąć i dopiero jak to zrobię, to zabiorę się za tego od Beaty.
Nie zanosi się, żeby mi miała przejść ochota na gołąbki, mogłabym tak do końca swoich dni: D
No to za jakiś czas spodziewam się polskiego odpowiednika "Holubinek" w wykonaniu teamu Mikołaj & Ślusarczyk;-)
Przy okazji zapytam osób będących bardziej na bieżąco jak wygląda sprawa z kolejnymi tomami "Flora Polska. Grzyby"?
Ostatni autorstwa nieodżałowanej Pani Aliny Skirgiełło ukazał się w 1999 roku.
Wiecie może, czy ktoś nad czymś pracuje, zbiera?
cytat:NIKT!
No masz. 40 milionów i ani jednego zawodowego "gołąbkowca";-)
R. lundellii również brałem pod uwagę, nie wiedząc nawet, że to taka rzadkość :) Jakiś czas temu, po studiowaniu netu, miałem nawet wytypowany gatunek/gatunki, ale notatkę gdzieś mi wcięło, a... o czym to ja miałem pisać;-)
cytat:no i fajnie byłoby go obejrzeć
Nie ma sprawy;-) Tylko muszę sprawdzić, czy jeszcze mam suszki, bo eksykaty gołąbków (zwłaszcza ich) jakoś mi się nie trzymają,, a niby dobrze zasuszone. Wiem, wiem, wypadało by je jeszcze mrozić :) Co jakiś czas muszę się jakiegoś pozbywać.
Żeby było śmieszniej;-), nie zauważyłem w torebce sprawcy ( sprawców) tego "przemielenia" ani jego zwłok :) A torebka jest szczelna, żadne ziarenko proszku z niej nie wypadło!
Jacek, możesz przysłać nawet wszystkie, ale wiesz, co jest potrzebne, żeby móc w miarę bezboleśnie (o ile można tak to ująć) je oznaczyć. Zdjęcia to mus, resztę znasz, pisałam o tym m. in. w wątku o R. velenovskyi;)
Mogę spróbować, ale nie obiecuję sukcesu, sama się bujam z 30% ciężkich przypadków, niektóre spędzają mi sen z powiek;)
Ale jaja z tym proszkiem, coś niebywałego! Póki co (odpukać) żadnemu mojemu suszkowi nic takiego się nie przytrafiło, a nawet nie mroziłam.
Boguś, a to żart! haha: D Ja jestem w powijakach gołąbkowych, gdzie mi do publikowania czegokolwiek: D Uczę się cały czas i niejednokrotnie boleśnie odczuwam, że dużo przede mną, no ale rozumiem, chciałeś być miły;)
No cóż, trzeba będzie krajać z takiej materi jaka będzie;-) Ale jestem realistą i nie oczekuję cudów:-) Pozakładam wątki tym co jeszcze nie były prezentowane, a nr wątków będą na etykietach.
Podeślij mi zatem na priv adres na który gołąbki mają polecieć:-)
Zgadza się, to on. Jedyny kłopot stanowi taksonomia, był problem z oddzieleniem dwóch gatunków: R. lundellii i R. mesospora, jedni autorzy uważają je za osobne, inni za jeden, ale problem z głowy, bo obydwa wcielono do jednego gatunku R. intermedia: D
U Romagnesiego zarodniki ornamentacją pasują do R. lundellii forma i stawia on znak zapytania przy R. mesospora Singer, poza tym słabo opisuje gatunek, a właściwie powołuje się na Schaeffera. U Sarnariego natomiast wszystko się zgadza, więc na tej podstawie przyjmuję, że to Russula lundellii Singer. Nic innego tutaj nie pasuje.
Jutro za dnia muszę jeszcze zrobić zdjęcie eksykatów, żeby uzupełnić wątek, a na razie mikro.
Blaszka - cystydy maczugowate lub z sutkiem na szczycie, z treścią w formie igiełek załamującą światło, liczne
Skórka w różnych medium, dermatocystydy bardzo podobne do towarzyszących im przewodów mlecznych, te drugie mają troszkę gęściejszą treść która wcale lub słabo odbija światło (tak przynajmniej wynika z moich obserwacji), włoski +/- cylindryczne, czasem zniekształcone lub zgrubiałe w kilku miejscach, niektóre na szczycie rozszerzone, prawie główkowate.
Pigment w H2O bardzo słabo widoczny, ledwo co się przebija.
Dla porządku obejrzałam skórkę w fuksynie karbolowej, ale żadnej inkrustacji na dermatocystydach nie stwierdziłam.
Zarodniki stosunkowo małe:
(6. 40) 6. 99 - 7. 99 (8. 49) x (5. 43) 6. 10 - 7. 00 (7. 35) µm
Q = (1. 07) 1. 10 - 1. 20 (1. 25); N = 70
Me = 7. 50 x 6. 52 µm; Qe = 1. 15
O jak fajnie :)
Wielkie dzięki za oznaczenie. Dzięki Tobie został odnaleziony zaginiony gatunek! :)
Jak to jest z jego występowaniem u Nas, bo nie mogę nic namierzyć. Faktycznie zaginiony/nienotowany, czy są jakieś znane jego stanowiska?
Trzeba będzie zgłosic do GREJ-a, tylko jako R. intermedia czy jako R. lundellii? Aniu?
PS. Przedwczoraj odwiedziłem właśnie jego stanowisko. Niestety jego śladów, jak też żadnych innych grzybów, w tym lasu nie stwierdziłem: ( Do tego "dzwońce" zorganizowały przecinkę w tym miejscu.
No to skoro przecinka, to masz stracone stanowisko (a): (
Ja swojego lasu nie poznaję, odkąd w 2012 takowej dokonano. Wiadomo, jeździł ciężki sprzęt, ściółka była cała zryta. W miejscach, w których kiedyś znajdowałam mnóstwo przeróżnych rodzajów i gatunków teraz nie dzieje się nic kompletnie.
Nie chciał bym, bo to bardzo fajny lasek - piestraki, zasłonaki złotożółte, mleczaj jelonek i inne ciekawe grzybki.
Na szczęście to tylko przecinka, bez użycia ciężkiego sprzętu, a wycinali bodajże tylko czeremchy ( jeśli dobrze rozpoznałem). Tak więc zobaczymy co w tym lasku przyniesie październik.
To trzymam kciuki, bo to później bardzo boli: (
U mnie robili przecinkę oraz wycinali niektóre drzewa z części lasu i sadzili młode trochę dalej, dużo się działo. A ostatnio też nieźle, ni z gruszki ni pietruszki powycinali sobie brzozy wzdłuż drogi, na sporym odcinku, zostały takie łyse placki, a gałęzie porozwalane nadal leżą tak jak zostały zostawione po robocie. Ktoś wie dlaczego tak? To normalne? Czasem mi się płakać chce, jak widzę co się w tym 'moim' małym lesie dzieje.
Jacku, zgłoś jako R. lundellii (jak u Wojewody 2003).
Alu może te gałęzie zostawione w ramach zachowywania martwego drewna.....
Aniu, ja tam jestem bardzo dobrej myli;-)
Gromadzi się bardzo bogaty matriał "coprinusowy"
W gołąbkach też powolutku "będzie się działo".
Kiedyś zrobimy forumową "ściepę" i...
trzeba pozytywnie się nastawić, byle zdążyć przed totalnym ociepleniem;-D
Przecinki, przecinkami a my na to nic nie poradzimy:-) Potrzeby gospodarki są ważniejsze niż jakieś "głupie" grzyby (to innych zdanie, na pewno nie nasze).
Ale nie o tym miałem wspomnieć a o moich obserwacjach na temat występowania niektórych grzybów w kontekście właśnie przecinek. W 2010 roku zlokalizowałem piękne stanowisko Clavariadelphus pistillaris, ponad chyba setka owocników, trudno było zliczyć bo rozrzucone po znacznym terenie. W tymże samym roku, a w zasadzie na przełomie 2010/2011 dokonano na tamtym terenie przecinki. Nawet nie wycięto dużo drzew ale wiadomo: ciężki sprzęt, zryte podłoże:-))) Od tej pory nie spotkałem ani jednego owocnika w tym rejonie. Jestem tam corocznie po kilka razy i z nadzieja czekam aż się grzyby odrodzą (liczę na to bo grzybki fantastyczne).
Oj Aniu, pocieszyłaś mnie, mam nadzieję, że te gałęzie naprawdę czemuś służą.