Czas kończyć ten mini serial. Teraz po przekroczeniu ulicy Ligęzów poruszamy się trasą oznaczoną kolorem żółtym.
Potem zerkam na skraj lasu z lewej strony przyszłej drogi. Jak widać jest to bór jakiś tam, czyli las gospodarczy z nieznaczną domieszką świerka pospolitego - Picea abies.
Teraz dowiadujemy się ile przeszedłem licząc od Kątów. Takie tabliczki będę pokazywał w miarę ich pojawiania się.
W tej okolicy teren jest usłany zrębkami drewna. W przyszłości mogą się tutaj pojawić ciekawe grzyby.
Teraz mijamy kolejny ciek znajduje się on po prawej stronie drogi. Widać wyraźnie, że woda spływała nie tylko z rury, ale także pasem drogowym, czyniąc tutaj pewne spustoszenie.
Teraz dochodzimy do najważniejszego punktu na trasie. Tam, gdzie znajduje się złamana wierzba - Salix pod ziemią skrywa się sztolnia Kopalni Matylda. Miejsce jej przebiegu jest wyraźnie podwyższone.
Następnie wkładam aparat do środka usiłując sfotografować jej wnętrze. Oto efekt tego ślepego działania.
Tyle musiało mi wystarczyć. Ruszam dalej. Tam, gdzie widać koparki kończy się trasa tego fotoreportażu.
Więcej zdjęć nie ma, ponieważ, co bardzo rzadko mi się zdarza - karta pamięci oznajmiła, że czuje się zapełniona. Tedy szybko poszedłem do Muzeum, obiecując sobie, że wkrótce tutaj wrócę aby kontynuować dokumentację.