Dwie grupki owocników, obie w bezpośrednim sąsiedztwie pniaków świerkowych z tym że o ile pierwsza grupka rosła na skraju monokultury, gdzie nieopodal rosły krzewy liściaste, to druga rosła w jej środku w odstepie około 70-80 m, gdzie w pobliżu nie było nawet młodego podrostu liściastego.
Czyżby to mogła być Psathyrella caput-medusae.
W zasadzie to jest sugestia Rudka. wspomniałem mu podczas rozmowy telefonicznej, o dziwnie wyglądających kruchaweczkach spod świerków, bo nic nie mogłam do nich dopasować a szczególnie do tej drugiej, bo ta pierwsza wygląda mi jakoś już znajomo:-)
NAZWA: Psathyrella
DATA ZBIORU: 2014. 10. 09
WOJEWÓDZTWO: podlaskie
POWIAT: białostocki
GMINA: Supraśl
LOKALIZACJA: Puszcza Knyszyńska, 2, 5 km na NE od Supraśla
ATPOL: GC-02
SIEDLISKO: monokultura świerkowa, uprawa doświadczalna
SUBSTRAT: u podstawy pniaków świerkowych
LICZEBNOŚĆ: po kilka sztuk
I kolekcja to P. cottonea
II kolekcja - P. caput-medusae
Niestety w paczce z w/w grzybami jakiś okaz "siał" po kartonie molami. I "robale" sporo torebek i suszków uszkodziły. Niektóre ześrutowały całkowicie, w tym P. caput-medusae. Całe szczęście w odchodach larw są zachowane zarodniki, a że dość charakterystyczne jak na Psathyrella, to można okaz uznać za oznaczony.
Jestem w szoku, że te małe paskudztwa mogą takie straszne spustoszenie zrobić. Czy oprócz przemrażania suszków są jeszcze jakieś inne metody zabezpieczania ich przed molami?
No cóż: trochę szkoda bo widzę, że kilka ciekawych kolekcji w pył się zamieniło: (
Płakać z tego powodu jednak nie będę.
Podejdźmy do tego bardziej optymistycznie: - szybko Błażejowi poszło sprawdzanie więc to poniekąd powinno zmobilizować mnie do zbierania nowych :)
A tak serio... to przepraszam! Szkoda tylko Błażejowego zmarnowanego czasu.
Bezpośrednio przed wysyłką staram się przeważnie jeszcze raz przeglądać wszystkie kolekcje ale zawsze mogę coś przeoczyć: (
Kilka lat przesyłka leżała więc podejrzewam, że spustoszenia w tym kartonie mogą być znaczne większe?
Dlatego z ciekawości pozwolisz, że spytam: - czy to wszystko co zjadły czy też jest ich znacznie więcej? Trochę ocalało?
1. Mi też szkoda - w szczególności tego fioletowonogiego Inocybe: (
2. Większość się uchowała - szkody dotyczą w zasadzie wyłącznie zawartości jednego worka w kartonie ("lata 201x-201y; nie pamiętam x i y: D). I tylko część zawartości tego worka jest zniszczona. Kompletnie zniszczone są kolekcje, przy których dałem adnotację. Reszta albo jest nieuszkodzona, albo rokuje na oznaczenie. Worki "grej" i "bieżące" są w zasadzie OK. Widać, że zaraza wylazła z jednego suszka, i wędrowała promieniście, przegryzając się przez strunówki: D
3. Grażyno - przede wszystkim długo suszyć. Minimum 1 tydzień na suszarce. Mrożę regularnie zbiory "z zewnątrz", ale dopiero po oznaczeniu (może to błąd...).
- pewnie masz na myśli Inocybe z tego wątku?
Jeśli tak to podzielam opinię... też mi było ich szkoda.
Las "trochę" przez te pięć lat zmienił się ale to miejsce jeszcze pozostało nienaruszone :) Postaram się w październiku odwiedzić je.
Z innych to mi jeszcze żal tej Lepiota:
- chyba takiej nie miałem? Obie kolekcje szlag trafił?
Reszta to raczej powtórki?
EDIT: Błażeju a co myślisz o wrzucaniu do kartonu jakichś chemicznych preparatów na mole (np. typu kostka). Na pewno nie uchronią już eksykatów w zakażonym woreczku ale może zapobiegną rozprzestrzenianiu się do innych?
(wypowiedź edytowana przez mirek63 17. czerwca. 2019)
Jeśli nie były spięte lub jeden woreczek w drugim - to tylko jeden zeżarły.
Można spróbować, choć nie wiem, czy to coś pomoże. Z chemią jest ten problem, że są rozbieżne dane o tym, jak wpływają na ewentualne późniejsze próby izolacji DNA.
Przypadkiem znalazłem ten wątek i się zdziwiłem:
cytat:(...) przede wszystkim długo suszyć. Minimum 1 tydzień na suszarce.
Tydzień?? Nigdy nie suszyłem grzybów dłużej niż 3-4 dni, a drobne poniżej doby...
Czy ja coś sobie źle zanotowałem w głowie, że można grzyby "przesuszyć"?
A może to chodziło o zbyt wysoką temperaturę (ja staram się nie przekraczać 45 st. C.), a nie o czas suszenia...?
Tydzień w suszarce gwarantuje pozbycie się owadów (no może poza takimi masywnymi nadrzewnymi jak Fomes). Takie kilkudniowe nie daje pewności, że coś się nie wykluje i nie zacznie żreć - dlatego albo suszyć długo, albo suszyć krócej i mrozić (ostatnio taką wkładkę mięsną znalazłem w paczce Jacka, niestety część suszków nie nadawała się już do niczego). Małe paczki z forum wrzucam bez otwierania na 2 tygodnie do zamrażarki, niestety dużych nie zmieszczę, więc liczę na to, że nic się nie wykluje w środku.
45 st. to optimum.
Dzięki za wyczerpujące informacje, Błażeju. Zatem muszę kupić większą suszarkę, bo obecna nie przyjmie w pełni sezonu do 30-40 (i więcej) kolekcji suszków rotacyjnie w cyklu tygodniowym:-)
Będę mniej "pro-eko", ale (mam nadzieję) bardziej "pro-myko".