W moim kwiatku który ma kilka lat i który zawsze stoi na tym samym oknie nagle wyrósł pomidor. Nie wiem skąd się mogło wziąć to nasiono i dlaczego wyrósł akurat o włąściwej porze. Ja nie choduję pomidorów i mieszkam w bloku. To jest dla mnie zagadka.
ktoś wie jak go można zapylić domowym sposobem, bez kupowania preparatu?
Samo się zapyla.
Liście należy usunąć delikatnie przy łodydze, próbując "odłupać", nie odciągać, ruszając nimi w górę i w dół. Pomidor pewnie ma za mokro, należy go, w miarę możliwości, troszkę "przewietrzyć", ale nie nachalnie. Pomidory należy podlewać porządnie, w okolicznościach przyrody bez upałów, oczywiście, raz w tygodniu, wodą, która odstała co najmniej dobę w temperaturze otoczenia. Pomidor potrzebuje mnóstwa nawozu, więc w domowych warunkach należy kupić Substral do pomidorów i nawozić przy każdym podlewaniu a między podlewaniami dolistnie, pryskając wg wskazówek na opakowaniu. Jeżeli się da, to wysadzić z doniczki, którą zamieszkuje razem z tym "egzotykiem", ale pewnie będzie trudno. Pomidor to ogólnie roślina żarłoczna, kapryśna, z którą trzeba rozmawiać:-)
Dziękuję za rady. Zamierzam przesadzić do większej doniczki bo nie dość że ten pomidor szybko rośnie to skrzydłokwiat też zaczął wypuszczać wiele nowych liści, chociaż przez 2 lata ani drgnął.
Lepiej go wystawić na balkon?
Czy w tym odstawaniu wody chodzi tylko o temperaturę czy o coś jeszcze?
Jeżeli pomidor będzie osłonięty od silnego wiatru, to lepiej z pewnością będzie mu na balkonie, ale trzeba go chować do mieszkania jeśli by miało padać, a najlepiej na noc też. Jeśli jakieś liście chorują, po prostu je odrywaj. Nie pozwól mu też wykształcić już więcej pędów, i tak ma już chyba ze trzy, a to za duże obciążenie dla rośliny i słabo będzie owocowała. Wszystkie pędy, które "chcą" wyrosnąć przy liściach, należy uszczypywać, a pomidora zasadniczo prowadzi się na jednym pędzie, chyba, że polny, to na kilku. Powinien też mieć porządny palik, żeby mieć się na czym oprzeć, bo się złamie. Jeżeli na którymś pędzie nie wykształciły się pąki kwiatowe, to możesz go teraz usunąć i w ten sposób wzmocnisz resztę pędów. Woda ma być odstała tylko po to, żeby nie była zimna. Mów do niego;-), możesz delikatnym pędzelkiem do makijażu ostrożnie, ale bardzo ostrożnie, muskać kwiaty jak się pojawią, to może lepiej się zapylą, zwłaszcza jeśli roślina nie jest na dworze, czyli wiatr nią nie porusza.
Aha, i zapomniałam dodać, że trzeba zasilić pomidora zaraz po przesadzeniu tak mniej więcej łyżeczką saletry amonowej i ponownie, kiedy pojawią się pierwsze owoce, a potem za każdym razem, kiedy następne "piętro" zaczyna owocować. Jak będziesz miała owoce na 2-3 "piętrach", to musisz uciąć stożek wzrostu, żeby dojrzały owoce, które są, bo następne i tak nie dojrzeją, a te, które są, prędzej urosną.
Nie doczytałam wcześniej o tym, że chcesz przesadzać. Teraz już nie można, bo pomidor kwitnie. To znaczy, normalnie się tego nie robi, kiedy hodujesz pomidory, ale, skoro raczej plony z tego krzaka nie będą stanowiły podstawy wyżywienia twojej rodziny;-))), to zaryzykuj, jeśli chcesz. Nie wiem, jak to wpłynie na pomidora, bo nigdy tego nie robiłam. Ja hoduję pomidory w szklarni nie ogrzewanej, więc nie przesadzam roślin po posadzeniu rozsady, bo nie mam takiej potrzeby, no i, jak wspomniałam, nie powinno się tego robić, kiedy kwitnie. Pomidor jest ogólnie "niedotykalski". No i jeszcze jedno. Jeśli zdecydujesz się na kupienie Substralu do pomidorów, to saletrę możesz sobie darować.
Dziękuję.
On ma już nie tylko kwiaty ale wiele owoców. A cała doniczka już wczesniej była wypałniona korzeniami skrzydłokwiatu. Po tym co mi napisałaś waham się z tym przesadzaniem. A to chyba duży pomidor bo te owoce mają takie wgłebienia czyli linie podziału. Pewnie będę musiała zaryzykować i przesadzić. Przy takiej małej ilości ziemie sam nawóz to pewnie za mało. Bo kwiatek dawno nie był przesadzany.
Ma 2 pędy na razie ale w kątach liści wyrasta mu wiele nowych. Obrywać je do razu?
Tak, i koniecznie pamiętaj o porządnym paliku, bo złamie się jak nic, skoro już owocuje. Do palika przywiązujemy pod liśćmi, kawałkiem, paskiem, miękkiej tkaniny (starego prześcieradła). Ciekawa jestem jak sobie poradzi po przesadzeniu. Napisz.
Nie wiem, co rozumiecie pod pojęciem przesadzania?
Korzenie obu roślin totalnie z sobą się poprzerastały.
Moja propozycja, ostry duży nóż i "ciachnięcie" w poprzek jak skalpelem, ze wskazaniem (jak się da), żeby więcej bryły korzeniowej pozostało przy skrzydłokwiacie.
Nie mam pojęcia co to za choroba
Odrywaj chore liście i się nie przejmuj:-) To tylko pomidor. Mogłabyś się martwić, gdybyś miała plantację i kupować środki grzybobójcze, ale w tej sytuacji, to chyba nie ma sensu, prawda?
No tak, ale tu wchodzi w grę więź emocjonalna ingi i tego pomidora;-)
Z niektórymi hodowanymi przez nas roślinami tak bywa, wiem coś o tym:-)
Tak o to chodzi.
Dlatego zapisałam się też na inne forum oraz zarejestrowałam się na fotosik i nauczyłam się go obsługiwać.
Tam mi poradzili sprawdzić czy to nie owady ssące.
Ja też coś wiem, o więzi z roślinami;-)))) Na parapecie mam dotąd rachityczną Gwiazdę Betlejemską, bo mi szkoda wywalić, chociaż brzydka jest bardzo. Ale pomidor jest byliną tylko w warunkach naturalnych. Gatunki uprawiane u nas nie zimują, nawet w mieszkaniu, więc pewnym jest, że we wrześniu, najdalej w październiku, roślina zejdzie z tego świata, żeby nie wiem co. A teraz pytam. Jakie to ma znaczenie, co temu pomidorowi jest? Czy jeśli się okaże, że to owady, to Inga kupi Target, albo inne świństwo, żeby dokonać oprysku? Potem zje te pyszne, naładowane chemią pomidory? Chyba nie, więc sensowniej jest odrywać liście natychmiast po tym, jak pojawia się na nich oznaka choroby, w ten sposób ograniczając jej rozprzestrzenianie. Z doświadczenia wiem, że krzak pomidora radzi sobie doskonale nawet wtedy, gdy ma tylko 3-4 górne liście:-)
On ma jakieś ciemne kropki, czarne lub pomarańczowe. Myślę że to przędziorek. Mam to też na kwiatkach, cytrynie i trudno mi się tego pozbyć.
Dzięki