Teraz, po zejściu do doliny Rudna ruszamy na północ. Na mapie firmy Compass jest to trasa oznaczona kolorem niebieskim. Piekło zostało daleko, na górze, na wschodzie.
Była też tama. Na pierwszym zdjęcie niechcący załapała się rura z odkurzacza jako jeden ze składników osadów najwyższego piętra antropocenu.
Za tamą rzeka raczej płynie, ale szczegółowo tego nie sprawdzaliśmy, bo naszym celem był kierunek północny.
W zaroślach nad rzeką stwierdziliśmy początek kwitnienia zawilca gajowego - Anemone nemorosa. Na spodniej stronie płatków widać poza różowymi plamami żółtawe plamki.
Najbardziej niesamowitym znaleziskiem było kwitnienie łuskiewnika różowego - Lathraea squamaria. Tutaj okrada leszczynę - Corylus avellana. Rzadko się widujemy, więc uczyniłem go bohaterem dłuższej sesji fotograficznej.
Zerkamy ponownie na stojącą w tej okolicy rzekę. Oto rura od odkurzacza w zbliżeniu. Uwielbiam takie kontrasty.
Oddalamy się od rzeki i skręcamy w kierunku skałki. Tutaj znalazłem kamień pokryty mchem. Nie przypominam sobie, abym ten gatunek widział wcześniej.
Podnóże skałek to królestwo leszczyny - Corylus avellana. Widzieliśmy te krzewy odgórnie, teraz oglądamy je oddolnie.
Za to pod nogami mamy kwitnącą śledziennicę skrętolistą - Chrysosplenium alternifolium.
Są tez kolejne mchy, w tym żurawiec falisty - Atrichum undulatum.
Się urządziły, powiedziałby Shreck, widząc jak wiele tam postawiły tutaj te gryzonie.
Mech z kamienia pośrodku wątku to Anomodon viticulosus. Oznaczenie potwierdził Jarosław Makowski.