Tej listopadowej soboty w ramach wycieczki pod hasłem "Drugie gmeranie po grzbiecie" zwiedzaliśmy na Grzbiecie Tenczyńskim miejsca, gdzie nas jeszcze nie było. W Alwerni zatrzymaliśmy się na chwilę i obeszliśmy na początku klasztor tylko dlatego, że naszym gronie były osoby, które jeszcze tego spaceru nie odbyły. Jest to trasa oznaczona kolorem żółtym.
Na początku zerkamy w głąb jednego z najgłębszych wąwozów lessowych w Polsce. W każdym bądź razie do tej pory, nikt tego nie kwestionował
Jedną z zasłon w pełni sezonu wegetacyjnego jest dziki bez czarny - Sambucus nigra.
Tam, gdzie drzew nie ma widok zapiera dech w piersiach. A to tylko boczna odnoga i fragment głównego ciągu.
Większość drzew i krzewów była już gotowa na nadejście zimy. W pełni zielone były jeszcze robinie akacjowe - Robinia pseudoacacia.
Wchodzimy teraz na teren gospodarczy. Jest tutaj zabytkowa studnia z urządzeniami wyprodukowanymi w firmie Zieleniewski.
Ale są też jakieś czernidłaki - Coprinus. Oczywiście okazów do zielnika nie pozyskałem.
Teraz jesteśmy już poza klasztorem. Wędrujemy skarpą wzdłuż jego południowej krawędzi. Ta okolica jest dobrze znana tym, którzy uważnie śledzą moje fotoreportaże.
Na stokach podziwiamy płaty barwinka - Vinca minor.
Przy ścieżce mamy kępy turzycy leśnej - Carex sylvatica. Oczywiście mogłem podać jej nazwę tylko dlatego, że znam ją z tej okolicy od wielu lat.
Tutaj widzimy świeży przełam i zarazem laminację wskazującą na kilka następujących po sobie wypływów magmy.