Po Koryznówce najważniejszym celem naszej wycieczki był zamek. Oczywiście nie będę przytaczał truizmów dostępnych na jego temat. Pokażę go z botanicznego punktu widzenia.
Oto nasza grupa w drodze do bramy. Ja pozostaję nieco z tyłu.
Przyglądam się murom, a właściwie tym co rośnie w ich szczelinach. Tutaj mamy mniszek - Taraxacum oraz kozłek lekarski - Valeriana officinalis.
W tym miejscu wyróżnia się jastrzębiec leśny, który tutaj jest godny swojej łacińskiej nazwy - Hieracium murorum.
Oto kolejny gatunek, który z powodu łacińskiej nazwy jest jak najbardziej na miejscu. Oto sałatnik leśny - Mycelis muralis. Z lewej strony przycupnęła jakaś rzeżucha - Cardamine.
Dalej mijamy możylinek trójnerwowy - Moehringia trinervia.
Drzewo po drugiej stronie bramy to klon jawor - Acer pseudoplatanus. Jest to odmiana o czerwonych liściach.
Dlatego dość szybko zacząłem wędrować po dziedzińcu zerkając pod nogi. Część kamienia to porfir z Zalasu.
To doskonałe miejsce dla "Stowarzyszenia Zielonych Masochistów". Tutaj reprezentują go mniszek - Taraxacum oraz babka zwyczajna - Plantago maior.
Jest też karmnik rozesłany - Sagina procumbens.
Oto coś typowego dla takich miejsc, czyli rdest ptasi - Polygonum aviculare.
Mamy również rumianek bezpromieniowy - Matricaria discoidea. Inne synonimy tego gatunku to Artemisia matricarioices, Chamomilla suaveolens, Matricaria matricarioides, Matricaria suaveolens, Santolina suaveolens. Trochę dużo, jak na taki gatunek.
Całkiem dobrze radziła sobie koniczyna łąkowa - Trifolium pratense.
A w murach budowli zauważam wietrzejące bloki piaskowca. Cóż z piasku powstałeś, w piasek się obrócisz.