Kolejnym punktem służbowego wyjazdu w ten bardzo upalny dzień był kamieniołom porfiru w Zalasie. Stąd miałem nadzieje przede wszystkim pozyskać porfirowe porwaki oraz trochę tamtejszych jurajskich "frutti di mare". Oto mapa firmy Compass. Kamieniołom jest doskonale widoczny z tak zwanej autostrady A4, kiedy w stosownym momencie spojrzymy na południe.
Po załatwieniu wszystkich formalności zostaliśmy zawiezieni na najwyższy poziom oznaczony na mapie kolorem zielonym. Stąd zerkam w kierunku północno-wschodnim. Jak widać dziura jest ogromna.
Ścianę wyrobiska w tej okolicy flankują wapienie i piaskowce jurajskie.
A to już wapienie jurajskie. Pomiędzy permskim porfirem a nimi nie ma utworów triasu. Powszechnie przyjmuje się, że w owym czasie dzisiejszy lakkolit zalaski był wyspą, która dopiero w jurze pogrążyła się w wodzie.
Opuszczone fragmenty wyrobiska opanowują drzewa, głównie topola osika - Populus tremula oraz wierzba iwa - Salix caprea.
Jest też wierzbówka nadrzeczna - Chamaenerion palustre. Do towarzystwa dołączyła sosna zwyczajna - Pinus sylvestris.
Trafiają się też bloki silnie scementowanych piaskowców jurajskich z licznymi muszelkami. To wzmiankowane na wstępie "frutti di mare". Tutaj jest to kawałek sporego amonita. Są też mniejsze muszelki, głównie małże.
Teraz znajdujemy się, o ile dobrze pamiętam piętro niżej. W odkrywce dominuje porfir z charakterystycznymi spękaniami termicznymi.
Oglądam kolejnego dużego amonita i żałuję, że nie dysponowałem odpowiednim narzędziem aby go wydobyć
Nie jest łatwo się tutaj dostać.