W poprzednim odcinku wędrując z biegiem Łużnika zakończyłem swój fotoreportaż w miejscu, gdzie dolinę przecina linia energetyczna. Teraz ruszam na zachód a potem na północ trasą oznaczoną na mapie firmy Compass kolorem zielonym.
W chwilę później, patrząc pod nogi zauważam pierwszego mieczyka dachówkowatego - Gladiolus imbricatus.
A Łużnik nad którym stoję to w tej okolicy przysłowiowy "Cienki Bolek". Praktycznie był niezauważalny. Za to nad nim szumiały wysokie na nieco ponad dwa metry trzciny pospolite - Phragmites australis. Znaczy się lud tutejszy nie ma problemów z kanalizacją. W pewnym sensie ta łąka to trzcinowa oczyszczalnia ścieków.
Pomiędzy trzcinami skrywają się kolejne mieczyki dachówkowate - Gladiolus imbricatus. Zaraz za nimi zarysowuje się bardziej otwarta przestrzeń.
Ciekawostką, jak na teren chronicznie podtopiony, jest obecność koniczyny pagórkowej - Trifolium montanum.
Pośród krzewów pojawiła się chroniona kalina koralowa - Vibursnum opulus.
A w tym zielonym tłumie zapewne chodziło o sierpika barwierskiego - Serratula tinctoria.
Jestem teraz na trawersie dworu w Górach Luszowskich, czyli przy zachodniej krawędzi obszaru zwartej zabudowy. Fioletowe kreski w zielonym tłumie to mieczyki dachówkowate - Gladiulus imbricatus. Białe plamy to tylko przytulia północna - Galium boreale.
I tak zbliżyłem się do drugiej linii energetycznej przecinającej ten teren. Mieczyki dachówkowate - Gladiolus imbricatus wciąż tutaj są.
Spod dworu spoglądam ku zachodowi i widzę, że muszę pomyśleć o powrocie do Chrzanowa. W każdym bądź razie zachód słońca był tuż, tuż.
Odchodząc od dworu mijam kolejną kalinę koralową - Viburnum opulus.
Przyglądam się bliżej przytulii północnej - Galium boreale.
A to już inna przytulia. Prawdopodobnie Galium palustre.
Jeszcze nie rozkwitłe, ale z innych wizyt wiadomo, że to jest to. Zatem poprawiam. Tutejsza Gymnadenia conopsea to także Gymnadenia densiflora.