Jakieś 8 lat temu uratowałem malutką sosenkę ( z budowanej w lesie drogi), która, sądząc po kształcie, walczyła od maleńkości o przetrwanie. Posadziłem ją u siebie, koło domu, na trawniku. Z wielkim trudem przyjęła się i z wielkim trudem rośnie. W tym roku zaczęła usychać. Zaczęło się to jakieś trzy-cztery tygodnie, po okresie wielkich deszczy. I teraz mam kilka pytań. Czy stało się to z powodu nadmiernej wilgoci w glebie? Czy może przyczynił się do tego "kurzyniec", jaki mam za płotem u sąsiada? I chyba najważniejsze, jak ją uratować? Obawiam się również, że prawa strona drzewka, nawet jeśli ono ocaleje, już nie odrośnie, wszak to sosna. A miała taką piękną koronę: ((