Tedy znajdujemy się we wnętrzu kamieniołomu, blisko jego północnej ściany, w okolicy oznaczonej na mapie firmy Compass na czerwono. Tutaj będzie więcej dla geologów niż mykologów. No trudno.
Znajdujemy się blisko krawędzi lasu. W tej okolicy widać, że są to raczej okrawki złoża, gdzie kamień nie jest najwyższej jakości.
Wystarczyło jednak cofnąć się nieco wstecz aby obraz uległ diametralnej zmianie. Oto dolomit diploporowy dobrej jakości.
Ten jasny blok stanowi wapień silnie zbioturbowany, jak to się powiada w tych kręgach. Znaczy się budują go głównie niestrawione resztki pokarmu organizmów penetrujących muliste dno triasowego morza.
W tej okolicy wypatrzyliśmy blok z koncentrycznymi, manganowymi strukturami. W niejednym, triasowym kamieniołomie byłem, ale dopiero tutaj znalazłem coś takiego.
Oto kolejny taki głaz. Znajomy geolog mówi, że są to trójwymiarowe pierścienie Liesseganga. Podobno do dzisiaj nie wiadomo, jak one powstają.
Dla odmiany w tej ścianie mamy warstwę silnie wygładzona. Prawdopodobnie odsłoniła się pionowa płaszczyzna oddzielności, zapewne szczelina jakiegoś uskoku tektonicznego.
Te nie są najpiękniejsze, ale dobre i to.