Czy ktoś z Was marynował kiedyś żółciaka? Macie dla mnie jakieś wskazówki?
Co jeszcze z żółciakiem można zrobić poza usmażeniem?
Poradźcie, bo ja dziś zebrałem około 1/3 grzyba z tego drzewa i ta 1/3 waży ponad 10 kilo. Muszę to jakoś zagospodarować bo przecież to nie sposób zeżreć na raz.
Jeśli macie jakieś wskazówki to mówcie;)
Olo, taż u Zenita mają przepisy na marynaty z żółciaka
poszperaj tam:-)
Olo, tu gdzieś są moje placuszki z żółciaka..
Moja Mama marynowała. Normalnie, jak inne. Da się jeść.
Gulasz jest niezły, ale ino roz i niedużo, bo potem już nie smakuje.
Można pociąć na małe kawałki, opanierować i upiec jak kotlety, a nastąpnie pasteryzować w słoikach w marynacie octowej. Całkiem dobre do kanapek.
Można też pokroić w małe kawałki i pasteryzować w słoikach, w zalewie octowej, bez opiekania w panierce. Takie, same w sobie są mało atrakcyjne, za to znakomite na flaki. Jesli ktoś oczywiście lubi flaki.
Drugi przepis dobry, jeśli żółciaki młode, bo jak stare, mają zbyt kruchą konsystencję na flaczki. Da się zjeść, jednak są deczko dziwne... :)
"Można pociąć na małe kawałki, opanierować i upiec jak kotlety, a nastąpnie pasteryzować w słoikach w marynacie octowej..."
Robił ktoś jeszcze tę wersję, czym panierował (tylko bułką?)
Potwierdzicie "Całkiem dobre do kanapek"?
Trafiłem na pokaźne stanowisko młodziutkich, na razie były:
- flaczki smacznapyza.blogspot.com
- "zwykłe-czyste" marynowane w zalewie miodowo-korzennej smacznapyza.blogspot.com
Zaproponujecie coś jeszcze do przetworzenia "na zimę"?