Na początku oglądamy wielki zbiornik, który powstał z zapadlisku pogórniczym. Jak widać wiele drzew zostało kompletnie zaskoczonych tą sytuacją.
Miejsce to istnieje od dość dawna, skoro stało się wylęgarnią żab i być może innych płazów, nie tylko bezogoniastych.
A to już zatopione drzewa, a właściwie to co z nich zostało, olsze czarne - Alnus glutinosa z bliska.
W okolicy znajduje się także inne źródło. Widoczne na dnie ciemne kamienie to karbońskie piaskowce warstw libiąskich.
Na jednym z zatopionych pni wyrasta lakownica spłaszczona - Ganoderma applanatum. Nie miałem ochoty pozyskiwać okazu do zielnika.
Nad brzegiem w tej okolicy wyrasta sit - Juncus. Oczywiście w tej sytuacji nie będę silił się na oznaczanie gatunku.
Nieco wyżej na stoku Kowalikowej Góry pojawiło się nowe zapadlisko. Od krawędzi do wody jest około 10 metrów. Potem jest jeszcze 10 metrów wody.
Oczywiście nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Przy okazji okazało się, że Kowalikowa Góra jest przede wszystkim zbudowana z piaskowców karbońskich, po części luźno skonsolidowanych a ja zawsze byłem przekonany, że występuje tutaj tylko permski zlepieniec myślachowicki.
A teraz zmiana planu zdjęciowego na okolicę oznaczoną zielonym kołem. Udajemy się do parku. Na początku przyglądamy się dwu lwom wykonanym z karbońskiego piaskowca wydobywanego w położonej niedaleko Filipowic Debczy.
Oto kolejny głaz o budowie komórkowej. Ostatnio udało mi się ustalić, że jest to kwarcyt, chociaż zawsze byłem przekonany, że mam do czynienia z wapieniem komórkowym. Stoi on na drodze w miejscu opisywanym przez twórcę tego parku jako Smocze Skałki.
Zaczęło padać coraz mocniej. Tym nie mniej i w tych warunkach sfotografowałem przylaszczki pospolite - Hepatica nobilis. Już przekwitały.
Następnie po prostu w trosce o sprzęt schowałem aparat.