Idziemy dalej. Już stojąc na wiadukcie zauważyłem na horyzoncie taflę wody. W tym momencie zorientowałem się, że to nie może być Stary Ewald. Tym nie mniej, ponieważ chodziło mi o znalezienie jakiejkolwiek większej tafli wody poszedłem dalej. Teraz poruszam się trasą oznaczoną na mapie firmy Compass kolorem żółtym.
Część zwałki budowlanej, bo tak się nazywają tego rodzaju instalacje litościwym łonem okryła komosa biała - Chenopodium album.
Królową tego śmietnika była rudbekia owłosiona - Rudbeckia hirta
Tło dla tych instalacji tworzył zielny gąszcz w którym wyróżniał się rokitnik pospolity - Hippophaë rhamnoides
Za tym gąszczem natrafiłem na kolejną, dość świeżą jak widać instalację z kategorii budują, remontują, urządzają.
I jeszcze jedna, tym razem potencjalne stanowisko kultury materialnej z początku 21. wieku. Oczywiście tutaj przyszli archeolodzy zapewne będą toczyć ożywione dyskusje, ponieważ sama dachówka pochodzi raczej w pierwszej połowy 20. wieku.
Niestety, zmierzając w kierunku stawu musiałem przez to przejść. Potem ogarnęła mnie żółtość nawłoci kanadyjskiej - Solidago canadensis.
Ponad nią wybijały się pojedyncze topole mieszańcowe - Populus x hybrida, które ja pejoratywnie określam mianem genewskich kundli.
Oczywiście nie miałem innego wyboru jak iść jego krawędzią. Była tutaj całkiem dobra jak na tę okolicę ścieżka.
I wreszcie moim oczom ukazała się tafla wody, jak się później okazało Hubertusa IV. Za nią widać wieżowce Sosnowca.
Wkrótce potem zszedłem na dół, ale teraz chwila dygresji. Otóż według Geoportalu oglądany staw to Hubertus Czwarty. Dla niejakiej dramaturgii w tytule tego cyklu zamieniłem słowa. Na północ od niego, na lewym brzegu Rawy, znajdują się idąc od zachodu stawy Hubertus Pierwszy, Hubertus Drugi, Hubertus Trzeci. Dla odmiany według Google maps Hubertus jest jeden, ten Czwarty, zaś pierwsze trzy to Borki.
(wypowiedź edytowana przez piotr_grzegorzek 18. września. 2012)