Mnie to jednak pasuje na: Lentinus lepideus, ale tu musiały być jakieś iglaste.
Twardziak łuskowaty. Grzybki oderwane jakiś czas temu od podłoża, a ten niby sok to zapewne jakaś obca materia, może z pniaka na którym wyrastał. Również średnica kapelusza mocno przesadzona moim zdaniem :)
Twardziak łuskowaty na pewno:-)
Zastanawiam się jednak nad czymś innym: - porównując rozmiar kapelusza do wielkości leżących obok liści, mam wrażenie, że jeśli Dagmara przesadziła z rozmiarem, to bardzo mało, osobiście spotykałem (sporadycznie) okazy do 20 cm (mierząc na oko).
Co do tego pomarańczowego soku, to Dagmara go nie widziała (wywnioskowałem z wypowiedzi), bo go nie było. Te przebarwienia, to skutek uszkodzenia i starzenia się miąższu. Takie przebarwienia na starych owocnikach spotykałem, ale nie przyszło mi do głowy aby to utrwalić na fotkach, mam jedynie zdjęcie przebarwionego wierzchu kapelusza w miejscu uszkodzenia.
twardziaka dotychczach spotykałam młode na zaprzyjrżnionych sosnowych pieńkach, w maju, czerwcu, ale nie miałam pojęcia że one mają czerwony kolor po "wyleżeniu"i taki aż rozmiar. Tym bardziej, ze leżał wyrwany. Niemowlaki co widać po fotce się niestety nie uchowały: (
w tym lesie, gdzie go znalazłam urodzaj łuszczaków jelenich, kilka maślaków, i maleńki 20 cm na oko (szmaciak)/jeszcze twardawy, na pieńku sosny, obok żywa oby urósł, tylko nie wiem czy sośnie będzie z tym dobrze, ale dla mojego Olympusa na pewno :)
(wypowiedź edytowana przez codeinne 11. września. 2012)
... a najlepsze było to, ze była to dłuzsza wycieczka botaniczno-krajoznawcza, dosć długa, głód doskwierał a co to bagietka na pół przy 12 km :) i jak z daleka ujrzałam taką ogromną wyrwaną kanię to marzyłam już o masełku do niej... A tu zonk: D
(wypowiedź edytowana przez codeinne 11. września. 2012)