Oprócz zbierania grzybów uwielbiam także w wolnych chwilach powędkować. A już wogule super jest jak mam mozliwość połącznia tych moich dwóch pasji, czyli jak niedaleko siebie są lasy i woda.
Ciesze się, że trafiłem tu na forum. Teraz bedę miał dwa. Jedno to dotyczące grzybów oraz wędkarskie, które odwiedzam:
preferujesz aktywny wypoczynek, typ łowcy zbieracza:-) pozdrawiam!
Mam podobne pasje grzyby, wędkarstwo, pływanie,
jazda konna <- amatorsko jeszcze
(wiadomość edytowana przez madzia 20. września. 2006)
Mnie na to forum sciagnął z pogawędek wedkarskich taki jeden gość w kapeluszu. Ci którzy odwiedzaja dział grzybobranie na pewno wiedzą o kogo chodzi. Więc jest nas więcej:-)
Pozdrawiam
Pozdrawiam
i ja się o Was dołącze bo podobnie jak Wy panowie moje zainteresowania to rybki i grzybki, a tak na uboczu to tunery saelitarne i trochę z kompa zaineresowan
orum jest BOMOWE
Michał
Ja też tu od niedawna... witam.
A ten w kapeluszu to faktycznie znany "rybogrzybożerca"- :)))
Pochwalcie się rekordami (tylko bez fantazji).
Ja jestem dumny z "okonka" z lodu 1, 87 kg.
Ja kiedyś wyciągnąłem szczupaka - około 1, 5 - 2 kg. Nie wiem dokładnie ile, ale był duży:-)
Janusz, wiele bym dał za możliwość choćby poczucia takiego okonia. Moje najwwiększe to 43 cm i jeszcze kilka powyżej 40 cm.
A rekordy własne? Hmm. To trudno powiedzieć jednoznacznie:-) Dlatego podam trzy ich rodzaje:
a) Jakość (czytaj - wielkość:-)
Myślę, że ciągle palma pierwszeństwa należy się szczupakowi 101 cm z J. Głębokiego k. Rybojad. Dał mi olbrzymią dawkę emocji, takich trochę z Hemingway'a;-), bo sam na pontonie wówczas byłem.
b) Postęp;-)
To... chyba bolenie - dłuuugie przełamywanie niemocy wędkarskiej wobec nich, aż do wiślanych pierwszych sukcesów w sensie nie jakości może, ale dla mnie - każde trącenie blachy przez harcujące bolenie jest wiele warte.
c) Ilość...
Dziś trudno mi w to uwierzyć:-) - to 21 brań szczupakowych na pewnej górce podwodnej na przełomie bodaj IX i X, z czego 16 brań wykorzystanych, a w tym 10 wymiarowych (spośród nich na patelnie poszły po dwa dla każdego:-). Z tego siedem moich:-) Trzy - kolegi. Intensywność emocji w ten wyżowy dzień (z mroźną nocą potem - nasz namiot pokrył się gruba warstwą szronu!) była niesamowita, choć szczupaki były nieduże (max - między 1, 5 i 2 kg). Ale ta częstość brań... Zupełnie niezwykła. Trzy godziny łowienia.
Każdemu wędkarzowi życzyłbym takiego przeżycia. To był wędkarski "amok".
Powiem jeszcze, że nazajutrz rano, w tym samym miejscu, mieliśmy we dwójkę... jedno branie.
Może i dobrze, że takie zdarzenia sa raz w życiu albo i rzadziej...
Krzysztof... okonie na górkach-to norma, ale "zębacze" w takiej gromadzie?.. no no pozazdrościć - :)))