Grzybki znalezione dziś 24. 06. 2012 r., raniutko, akurat w to miejsce nie wybrałam się na grzyby tylko po to, żeby udokumentować zasypywanie mokradełka na łące...
Tymczasem na odchodach wśród trzciny znalazłam grzybki:-)
Grzybki drobniutkie, delikatne, do tego stopnia, że zaczęły zanikać już podczas manipulacji związanych z położeniem substratu na liściu pokrzywy, odchody były suche, więc bez specjalnej odrazy przełożyłam je palcami na ten liść, a one podczas niesienia stopniowo zanikały... żaden nie przetrwał drogi do auta.
Chcę spróbować poinkubować te odchody w odpowiednich warunkach w ogrodzie, mam nadzieję, że jest szansa, że znów wyrosną? wówczas poszłyby od razu do suszarki:-)
PS.
w międzyczasie oraz dziś (dziś na oborniku i odpadach z gospodarstwa) poznajdowałam różne okazy, wszystkie przekażę Błażejowi:-)
Tak sobie "strzelę", że może to być ten gatunek:
Oczywiście potrzebny "Rower Błażeja", choć może wystarczy sam mikroskop;-)
Co do drobniejszych-delikatniejszych Coprinus.
Ponieważ ostatnio miałem troszkę czasu, pochodziłem w nietypowe miejsca za "czernidłakowatymi wynalazkami"
Trafiłem prawdopodobnie (dziewięćdziesiąt kilka procent pewności) na te grzybki - dwa maleńkie-niemowlęce owocniki, jak na foto 3, 4, 7, 8, 10 w poniższym wątku:
Wyrosły też na miejscu po starym ognisku, oddalonym od tego z powyższego wątku o ok. 300 m.
Przed południem trafiły do pudełka (w takim niemowlęcym stanie), a że wróciłem do domu późnym wieczorem kompletnie "skonany", trafiły wraz z innymi znaleziskami do lodówki.
Na drugi dzień rano pozostała po nich bliżej nieidentyfikowalna breja:- (
Do takich czernidłaków zacząłem ponownie stosować (zarzucony wcześniej) sposób.
Dwie nieduże, białe karteczki, a pomiędzy nie kilka zebranych owocników w różnym stanie rozwoju. Karteczki delikatnie ścisnąć, zabezpieczyć taśmą samoprzylepną, żeby się karteczki "nie rozjechały" i do pudełka.
Oczywiście, robimy to zaraz po sesji zdjęciowej.
Prawie pełny komfort:-) Polecam.