Przepraszam, jeśli wstawiłam post nie tam, gdzie trzeba, ale chciałam Wam pokazać pewne mikologiczne "wskazówki";-).
Trafiłam na taki artykuł w starej "Polityce":
http://archiwum.polityka.pl/art/smak-pod-kapeluszem,380925.html[archiwum.polityka.pl]
Oto fragment, który mnie szczególnie zainteresował:
"Kilka porad dla początkujących: nie zbierajcie grzybów, których nie znacie; wędrujcie po lesie z kimś doświadczonym lub z małym podręcznym atlasem; każdą wątpliwość rozstrzygajcie radykalnie – wyrzucając podejrzanego grzyba; unikajcie kani, ponieważ łatwo je pomylić ze sromotnikiem; nie zbierajcie rydzów, które po ścięciu ociekają kropelkami mleczka, bo to mleczaje; nie schylajcie się po olszówki, ponieważ nawet kilkakrotnie gotowane mają w sobie wystarczającą ilość trucizny, by zaszkodzić wątrobie; uważajcie na piękne prawdziwki o lekko różowawej poduszeczce pod kapeluszem lub nodze w tymże kolorze – to borowik szatański".
Śmiać się czy płakać;-)?
Hehehe... dobre... ja się trochę pośmiałem.
Płakać;- (
Pisało dwóch:-)))
i teraz któremu gratulować?
a może "polityce" - specjalnie piszę z małej litery bo po tym artykule inaczej nie wypada:- (( (
Dwóch pisało, trzeci/a redagował/a, a może jeszcze jakaś korekta była, jak to drzewiej bywało w szanujących się wydawnictwach;-). Ja myślę, że gratulacje należą się wespół w zespół wszystkim, bo zrobić tyle merytorycznych błędów w jednym zdaniu, to nie lada wyczyn;-).
A swoją drogą, mam wrażenie, że powielanie od wielu lat informacji, że muchomor sromotnikowy podobny jest do kani (ci poszli jeszcze dalej i kanię upodobnili do sromotnika;-)), powoduje, że niektórzy trafiając na niego, myślą: "Do kani ni diabła niepodobny, to nie może być muchomor sromotnikowy" i --- do koszyka:- (.
"nie zbierajcie rydzów, które po ścięciu ociekają kropelkami mleczka, bo to mleczaje" - heheh, dzięki za poprawienie chumoru :)