Witam, po ostatnim grzybowym weekendzie wróciłam o parę informacji bogatsza, ale chciałam to wszystko z Wami potwierdzić.
1. Gąski: dostałam całe wiadro, ale niestety - zostały zebrane dokładnie tydzień temu i u darującego stały na balkonie przez ten cały tydzień. Te z wierzchu są zasuszone, niżej wyglądają zdrowo. Mimo wszystko mam obawy, by z nich cokolwiek robić (i w dodatku jeszcze po lekturze na temat toksyczności tego grzyba...).
2. Podpowiedziano mi, że właśnie gąski można pociąć na paseczki, zasypać solą (do smaku) i odstawić na trzy godziny. Następnie przerzucić do słoików (wypełniając je 3/4 tylko grzybami), a następnie pasteryzować przez 1, 5h. Podobno tak przygotowane gąski świetnie zachowują aromat i jak świeże można wrzucić np. do zupy. Ktoś z Was to stosował?
3. Zastanawiam się nad zastosowaniem metody nr. 2 do kurek. Skoro mrożenie surowych powoduje, że zrobią się gorzkie, a blanszowanie moim zdaniem już odbiera im aromatu, o może ta medota będzie ok?
Dziękuję i pozdrawiam.
Nie zapleśniały? Nie wytworzyły się bakterie gnilne? Ja bym się jednak bała.
Nie, jeszcze się to nie zdarzyło :) Inna sprawa, że w przeciągu roku wszystkie zostają zjedzone. Jak by było dłużej to nie wiem.
Pytałam Ciebie, czy te grzyby, które stały tydzień na balkonie nie zepsuły się. Bałabym się jeść je po tygodniu.