Wzgórze Korzeniec położone po lewej stronie drogi do Chrzanowa, tuż przy granicy miasta jest miejscem wielokrotnie przeze mnie odwiedzanym. W tym roku byliśmy na nim między innymi przy okazji "Przylaszczkowego obżarstwa". Tamtego dnia usiłowałem odnaleźć na nim pierwsze ślady nadchodzącego przedwiośnia, ponieważ dzień wcześniej przejeżdżając tamtędy wydawało mi się, że widziałem bardzo rozluźnione leszczyny. Na początek tradycyjnie fragment mapy firmy Compass. W tym fotoreportażu wędrujemy wzdłuż żółtej kreski.
Mijamy murawy z kłosownicą rozpierzchłą - Brachypodium pinnatum.
Wkraczamy do buczyny i dochodzimy do najwyższego wzniesienia w tej okolicy. Rozglądamy się wokół. Na przylaszczki jest jeszcze zdecydowanie za wcześnie.
Spod śniegu widać kępy turzycy leśnej - Carex sylvatica. Oczywiście oznaczyłem ją kiedyś w pełni sezonu wegetatywnego.
Po stwierdzeniu tego faktu mógłbym już wrócić do Chrzanowa, ale postanowiłem trochę pospacerować po lesie. Na skraju lasu znalazłem pozostałości domu.
To przyszłe stanowisko archeologiczne było wzbogacone o artefakty ze schyłku epoki żelaza. Uwaga, dzisiejsze czasy z punktu widzenia archeologii za jakieś tysiąc lat określam mianem II Epoki Kamiennej. Nie wiem, jak długo to potrwa, ale dopóty, dopóki wiekszość komputerów pracuje na procesorach krzemowych tak być powinno.
Na skraju lasu, bliżej szczytu rosnie topola o ciekawie ułożonych śladach po opadłych gałęziach.
Tu i ówdzie leżą stosy gałązek. Zasadniczo las jest czyszczony przez zbieraczy chrustu, ale dla mikologów też coś zostaje.
Od szczytu Korzeńca w kierunku wschodnim biegnie skrajem lasu i pola droga, ale ja wolałem zagłębić się w las i zbadać dokładniej lokalne kamieniołomy. Tak mi się przynajmniej wtedy wydawało.
W drugiej części będziemy wędrować wzdłuż czerwonej kreski.