Po dotarciu do nowej przeprawy przez Chechło przeprawiliśmy się na prawy brzeg. Trasę tego odcinka naszej lekcji w terenie zaznaczyłem kolorem ciemnozielonym, ale w tym fotoreportażu skupimy się tylko na brzegach głównej rzeki. Mapka jest cytatem z mapy firmy Compass.
Pierwszym widokiem godnym naszych obiektywów była zapora z powalonego drzewa, która przechwyciła spory ładunek butelek. Było to również jedno z miejsc, gdzie rzeka wyraźnie odbija.
Od rzeki podchodzimy stromą drogą pod górę. Po bokach w runie dominuje borówka czarna.
Las jest jak najbardziej gospodarczy i trudno wypowiadać się co do rodzaju zbiorowiska. Pół żartem, pół serio określam je jako bór niezbyt świeży.
Tego dnia wyroiły się stalowo niebieskie żuki. Może to być żuk wiosenny - Geotrupes vernalis lub żuk leśny.
Ponieważ krzewy nie były zbyt gęste postanowiliśmy ignorować wygodne drogi i ponownie skręciliśmy w stronę rzeki.
A oto niezwykle żywotny świerk, prawdopodobnie ofiara świątecznej gorączki.
Kiedy dotarliśmy na nadbrzeżną równinę, natrafiliśmy na młakę. Bardzo malowniczy był łan tych paproci, głównie wietlicy samiczej.
Nieco wyżej znaleźliśmy dowód na działalność niezbyt rozgarniętego bobra. Chociaż kto wie, może on był tylko marnotrawny, bo gałęzie tego drzewa znikły.
Tak z tego brzegu wygląda południowy skraj rozlewiska z malowniczym łukiem Chechła. Jesteśmy już w miejscu, gdzie na załączonej mapce rzeka posiada kilka wyraźnych zgięć.
Właśnie zakwitły turzyce, ale nie mam zamiaru zgadywać co to za gatunek.
W tej części lasu znajdują się niewielkie podmokłe dolinki. Na ich dnie rozwijają się kępy płonnika.
Ta butelka to pewnie tak jak w przypadku przeciwległego brzegu, pomnąc widok zapory na początku tego wątku, dowód na bardzo wysoki stan wody wczesną wiosna.
Powoli zbliżamy się do końca tego etapu naszej wędrówki. Oto jedne z ostatnich w tym sezonie kaczeńców, czyli knieci błotnej.