Ponor, czyli miejsce, gdzie na obszarze krasowym rzeka przechodzi do podziemia jest tworem fascynującym. Ten, który posiadamy na pograniczu Jaworzna i Chrzanowa jest szczególnie godny uwagi jako jedyny taki w Polsce. W ten czwartek postanowiłem poprowadzić doń wycieczkę uczniów klasy IV c ze szkoły podstawowej nr 3 w Chrzanowie. Jej uczennicą jest moja córka Ewa. Wyprawa miała status lekcji muzealnej w terenie. Oto trasa wyprawy naniesiona na mapę firmy Compass. Łącznie przeszliśmy mniej niż 5km. Na zakończenie wyprawy dzieciom wydawało się, że było to 50km.
W tej części wędrujemy wzdłuż fioletowej linii. Wystartowaliśmy z przystanku Balin Szkoła. Na początek zajrzeliśmy do pobliskiego lasu. Tutaj mogliśmy się przekonać, jak bardzo mieszkańcy tej okolicy są przywiązani do ekologii.
Tak się bowiem składa, że mieszkańcy do dziś nie mogą się pogodzić z funkcjonowaniem na terenie tego sołectwa legalnego składowiska odpadów, czyli ZGOK-u
Kolejnym etapem była prezentacja sosny - Pinus banksiana, której jest w tym lesie sporo.
Po lewej stronie drogi spod wzgórza sączy się woda. To źródło o zatrzymanym odpływie. Tak to wyglądało tego dnia.
Tuż przed lasem spotkaliśmy pierwsze kwitnące podbiały - Tussilago farfara.
Na skraju lasu, pod linią energetyczną rozwija się kolejne wysypisko. Tutaj niezwykle wyglądał ten worek świadczący o szwankowaniu systemu selektywnej zbiórki odpadów.
Ale im dalej w las tym mniej śmieci. Także tutaj. Sam las jest bardzo podmokły. Oto rozlewisko, które spotkaliśmy w miejscu w którym raptownie skręciliśmy na zachód.
W lesie dość licznie występują świerki - Picea abies. Aż żal pomyśleć, że zdaniem zaprzyjaźnionego leśnika są to drzewa ginące.
Idąc dalej natrafiliśmy na świeże zalesienie. Tutaj, tak jakby wbrew rozsądkowi posadzono świerki - Picea abies
Z pniaka świeżo ściętej brzozy - Betula pendula obficie wypływał sok.
Po przejściu kilkudziesięciu metrów od tego miejsca w skręciliśmy na północ. Tutaj zwróciłem uwagę dzieci na bardzo piękny chrobotek - Cladonia.
Las w tej okolicy pomimo zmeliorowania go jest podmokły. Dlatego dziwną praktyką jest moim zdaniem sadzenie tutaj modrzewia - Larix decidua.
W takim miejscach można sobie podyskutować na temat aktualizmu geologicznego. Tego typu osady, zasypane kolejnymi warstwami zapamiętują poprzednią strukturę. kiedy znajdujemy skałę z analogicznym reliefem, możemy przypuszczać, że przez pewien czas była ona wysychającym błotem.
Las w tej okolicy do bór niemalże świeży. W jego runie dominuje borówka brusznica.
Na skraju lasu trafił się jeszcze pomocnik baldaszkowy. Roślina podlega ścisłej ochronie gatunkowej, ale tutaj jest bardzo zagrożona. Wszak już wkrótce w lasu ruszą zbieracze brusznicy na zieleń do święconek.
Zanim doszliśmy do linii kolejowej zauważyliśmy, że wśród borówek ukryły się latolistki cytrynki. Te były w trakcie czynności związanych z przedłużeniem gatunku. Oczywiście daliśmy im spokój.
Od tego miejsca do ponoru było blisko, ale po drodze nie było niczego godnego uwagi.
Pewnym live motive'm "wędrówek z G." są te wszechobecne śmieci. Jednak ja bym nie dramatyzował. Byłem za granicą i widziałem jak mieszkańcy pozbawieni możliwości darmowego pozbycia się śmieci (do lasu nie wywiozą bo prywatne) - namiętnie palili je na podwórkach w takich kotłach. Nasz sposób jest o wiele lepszy. Nie powoduje takich szkód w środowisku. Nie przyczynia się do efektu cieplarnianego. Tak właściwie to tylko nieprzyjemne wrażenie estetyczne. Chodzi o ludzką estetykę, bo zwierzęta i rośliny znajdują tam nowe możliwości rozwoju. Widziałem jak w suchej monokulturze sosnowej ktoś wywiózł kilka ciężarówek śmieci. Powstała tam oaza zieleni z pionierskimi roślinami: pokrzywą i bzem czarnym, które później zastąpiły inne. Jest to jedyne miejsce w tym lesie, obfitszego życia: żaby, ropuchy, ślimaki, ptaki, w tym słowiki.
Śmieci w polskich lasach to sprawa odwracalna. Ale do tego potrzebny jest mądry rząd, który przekierował by pieniądze z głupot na skup surowców wtórnych.