Zima, jaka była każdy popamięta na długo. Zanim jednak nam dopiekła, a właściwie domroziła, pierwsze jej ataki wyglądały całkiem sympatycznie. Tak to było na początku drugiej dekady stycznia.
Oto już nie taka kulista robinia akacjowa - Robinia pseudoacacia opodal mojego miejsca pracy.
Pogięło nawet delikatną zazwyczaj śnieguliczkę - Symphoricarpos albus.
A oto kolejna delikatna istota. Również śnieguliczka.
Niesamowicie w tej scenerii wyglądają drzewa, które z jakiś powodów zapominają zrzucać liście na zimę. Tak wyglądał jeden z grabów - Carpinus betulus.
I kolejna porcja krzewów liściastych. Te to prawdopodobnie krzewuszki lub żylistki.
A oto samotny, młody, a właściwie w średnim wieku, świerk kłujący - Picea pungenss.
W sąsiedztwie kolejnego przywalonego śniegiem cisa szukał schronienia kos. Biedaczyna. Tym nie mniej mógł liczyć przynajmniej na zaciszny kącik, bo w tych okolicznościach powstają naturalne szałasy.
Pamiątkowe fotki z zimy hołubić trzeba, bo nie wiadomo, kiedy znów taka piękna zima nastanie:-)
A kosy w parku dokarmiane były, a?
A bo i po co? - przecież mają tyle owoców rokitnika zwyczajnego ( wyżej na zdjęciu).
Akurat w tym wątku nie ma zdjęcia rokitnika. Ale fakt, jedzenia w parku nie brakuje. Ponadto niemalże w każdym domu obok są karmniki.
Do złudzenia podobna do rokitnika zwyczajnego, który rośnie koło mojej ścieżki prowadzącej do pracy - dziś ma tylko dojrzałe owoce.
Ja teraz nie dokarmiam ptaków, ponieważ sąsiedzi z bloku tego nie lubią - łupiny z owocków słonecznika im się nie podobały.