W Chrzanowie znajduje się jeden z najlepiej zachowanych cmentarzy żydowskich. Został on oczyszczony, odnowiony w 2007r. i w końcu oddany pod opiekę Muzeum w Chrzanowie. Za nim to się stało wielokrotnie bywałem na nim trenując bieg przez płotki, a właściwie skok przez kamienne mury. Tym nie mniej teraz chciałbym przedstawić fotoreportaż z terenu znajdującego się pomiędzy tą nekropolią a rzeką Chechło. Oto mapa firmy Compass.
Miejsce akcji zaznaczyłem zieloną linią. Ponadto wyodrębniłem w uproszczeniu obszar zajęty przez cmentarz z okresu I wojny światowej założony na byłym cmentarzu cholerycznym. Całość niestety nie przedstawia się ciekawie. Na początek chaszcze z dominującą nawłocią - Solidago canadensis.
A oto zarośla z dereniem świdwą - Cornus sanguinea tuż pod murem kierkowa.
Pod nogami była jasnota biała - Lamium album.
Teren w tym miejscu kończy się stromą piaszczystą skarpa. Za nią, na drugim brzegu Chechła znajduje się Cabańska Fala czyli kryty basen. Geograficznie rzecz biorąc spoglądamy z Pagórów Jaworznickich na Grzbiet Tenczyński.
A oto przerywnik - zabarwione liście derenia świdwy - Cornus sanguinea.
I kolejny widok w stronę drugiego brzegu zza klonu jesionolistnego - Acer negundo.
Przy południowej krawędzi skarpy znajduje się niewielki zagajnik. Oto ciekawie ozdobiona robinia akacjowa - robinia pseudoacacia.
Tuż pod nią rośnie trzmielina zwyczajna - Euonymus europaea.
Powoli zbliżamy się do cmentarza wojennego. Widok zasłaniają robinie akacjowe - robinia pseudoacacia.
Pasjonaci lokalnej historii są w stanie z dokładnością do pół metra wyznaczyć miejsce spoczynku każdego z pochowanych tutaj żołnierzy. Za wyjątkiem czterech wszyscy są znani z imienia, nazwiska, jednostki wojskowej oraz kraju pochodzenia. Danych osobowych tych czterech to jeszcze Austriacy nie znali. Taką nekropolię ozdabiał okolicznościowy krzyż. Ten znajduje się obecnie w nieciekawym stanie. Większość jego elementów przechowujemy w Muzeum.
To co można tam zobaczyć ponadto woła o pomstę. Szczególnie razi to w sytuacji, gdy domagamy się poszanowania rozsianych po świecie miejsc spoczynku naszych żołnierzy.
Powiem jeszcze, że dla okolicznej ludności jest to idealne miejsce spacerowe i biegalnia dla psów, które zostawiają tutaj resztki nie strawionego przez siebie pokarmu.
Dość dywagacji, wracam do przyrody. Oto biedrzeniec mniejszy - Pimpinella saxifraga.
Jest tutaj także chory goździk kartuzek - Dianthus carthusianorum. Sprawcą choroby jest Microbotryum dianthorum (Liro) H. Scholz & I. Scholz, 1988, chociaż jeszcze nie tak dawno było to po prostu Ustilago violacea. Cóż z rozwojem nauki w świetle przedstawionych dowodów trzeba się pogodzić.
Była jeszcze driakiew - Scabiosa ochroleuca.
A kiedy opuszczałem ten teren, zatrzymałem się na chwilę przy zaroślach derenia świdwy - Cornus sanguinea. Wtedy z przerażeniem stwierdziłem, że groźna biedronka Harmonia już u nas jest.
Jej ekspansja to kolejny dowód na to, że majstrować przy naturze trzeba ostrożnie. Przecież był to tylko bezpieczny środek biologicznej walki z mszycami, alternatywa dla groźnej chemii.
(wypowiedź edytowana przez Piotr_Grzegorzek 18. lutego. 2010)
(wypowiedź edytowana przez Piotr_Grzegorzek 18. lutego. 2010)
(wypowiedź edytowana przez Piotr_Grzegorzek 18. lutego. 2010)