Kontynuuję opis kolejnych spacerów z Grzegorzkiem. W dalszym ciągu wycieczki organizowane pod patronatem Muzeum w Chrzanowie odbywają się w pierwsze i trzecie soboty miesiąca. Zawsze czekam do 9. 00 przy ulicy Mickiewicza 13. Tego jednak dnia musiałem pójść samopięt, znaczy się byłem sam. Tym nie mniej podjechałem autobusem do Płazy Wapiennika a następnie wróciłem wężykiem do Chrzanowa. Po drodze, jak widać na załączonej mapce firmy Compass zahaczyłem o Trzebinię.
Odcinek objęty tym fotoreportażem zaznaczyłem na niebiesko. Tak wygląda droga prowadząca do Chrzanowa.
Aby dojść do interesującej nas atrakcji należy skręcić do lasu w kierunku przeciwnym do znaku informującego jak dojechać do sołectwa Źrebce.
Zasadniczo drzewostan jest młody, ale od czasu do czasu trafiają się drzewa ciekawie ukształtowane, tak jak ta brzoza.
Po przejściu około 100 metrów można skręcić w las. Drzewostan jest typowy dla uprawnych lasów i niezbyt kłopotliwy do przejścia.
W północnej ściany wyrobiska, gdzie znajdował się front wydobycia malowniczo zwisał pęd macierzanki zwyczajnej.
Na ścianach kamieniołomu znajduje się jedno z nielicznych w okolicy Chrzanowa stanowisko skrzydlika Fissidens taxifolius.
Ale najważniejszą atrakcją tej okolicy są tak zwane jaskinie. znaczek na mapie sugeruje, że takie atrakcje w tej okolicy się znajdują. W rzeczywistości są to lochy, pozostałość po specyficznej formie wydobywania wapieni. Oto pierwszy z nich.
Na skałach u wlotu rozwijają się skupiska mchów. Ten to moim zdaniem jakaś Tortula.
W sprzyjających warunkach o tej porze roku tworzą się tutaj lodowe stalagmity. Teraz ich nie było, ale pierwszy lód już był.
Opuszczając lochy nazywane jaskiniami możemy przyjrzeć się licznym w tym lesie świerkom. Tutejsze drzewa niechętnie rozstają się z dolnymi gałęziami.
Jednakże aby wyjść na drogę należy przejść obok składowiska tych części samochodowych. Leżą one tutaj już od kilku lat.
Oczywiście to nie jest sprawka szefa jakiegoś warsztatu samochodowego. Jak uświadomili mnie pensjonariusze trzebińskiego sanatorium pod klepsydrą jest to dowodem na istnienie w okolicy złodziejskiej dziupli. A jeśli prowadzi się nielegalną działalność gospodarczą nie można się legalnie pozbywać odpadów.
Mech zwany wtedy Fissidens taxifolius w 2014 roku został oznaczony jako Fissidens dubium. Oznaczenia dokonała Barbara Fojcik.
Przypuszczalna Tortula, to raczej Encalypta streptocarpa. Wydaje mi się, że w kątach liści ma brązowawe rozmnóżki.
Tak, to zdecydowanie Encalypta streptocarpa. Jest ci jej tutaj dostatek, co potwierdziło się w marcu 2014 roku.
Prawie wszystko o mchach z tej okolicy jest tutaj - [bf#815434]