Uwieeeeeeeeelbiam ich smak - najbardziej w kartoflance. Po prostu rarytas!
Małgosiu - następnym razem w panierkę! Jajko i bułka tarta - jak kotlety czy kanie! Czernidłaka kołpakowatego robię też w panierce:-)
jakto? tak z kropkami mozna wsuwac: 0
odważni zawsze na pierwszej linii
garatulacje!
Krzysiu - o co chodzi? Czy o sam fakt muchomorowy, czy zdejmujesz skórkę z kapeluszy?
O matko, ludziska, to co wyrabiacie to nie na moje nerwy...
grzyby zbieram od lat - i powiem wam moi mili, że od kilku lat "próbowałem spróbować" czerwonawego - w tym roku się przełamałem - i co - rewelacja - jego smak... coś niesamowitego... tyle, że w mojej okolicy tego rarytasu jak na lekarstwo...
Elżbietko - Elu - musisz na zlot się zapisać. Tam dostaniesz wszystko jak na tacy, włacznie ze spróbowaniem gotowych już przysmaków grzybowych:-)
Zaciekawił mnię tylko komentarz Chrisfir, który zasugerował ( chyba) zdjęcie skórki. Nigdy nie zdejmowalem, a może należałoby?
mój komentarz był żartobliwy raczej :)
Z gołabków zdejmuje skórkę, bo czasem tak łatwiej je oczyścić
W kwestii czerwonawego jestem niewiarygodny bo go jeszcze nie jadłem
chociaz róznych już "rarytasów" próbowałem
a kattoflanka nie jest w moim domu gotowana:- (
Ale życie nie dzis się kończy
pewnie nabiore jeszce apetytu, a poniewaz staranie sortuje i oznaczam grzyby
liczę jeszcze na długie i szczęśliwe życie
>elu
na nerwy meliskę prosto z ogrodu polecam
bo o grzybkach uspokajających nie słyszałem
ale shii take podobno dobry na wiele dolegliwości
ostatnio kosztował na bazarze 22zł/kg, pewnie z hodowli
tyle samo co kurki (takie lekko już nie Świeże
A muchomorki cz.
podnoszą wam troche adrenalinke jaki je konsumujecie :)
może degustatorzy maja w tym względzie jakieś wrażenia?
Podniosły adrenalinkę innym! Hi hi!!!! Ja je obejrzałam dokładnie ze wszystkich stron, obfotografowałam, dwa razy w "jaki to grzyb" przepytywałam, zanim podjęłam decyzję. Toteż teoretycznie byłam już przygotowana.
Kiedyś podobnie było u mnie z płachetkami. Kilka lat patrzyłam, jak zbierają i jedzą to inni. W końcu zdecydowałam się spróbować. Porównywałam szczegóły wszystkich podobnych gatunków, aby przypadkiem jakiegoś zasłonaka nie zjeść.
Zawsze nowy grzyb w repertuarze zbieractwa jest przeze mnie dokładnie oglądany w atlasach, a potem w naturze.
A kiedyś jak z TZ-tem nazbieraliśmy lejkowca dętego i pokazaliśmy znajomym rodziców, to za dwa dni dzwonili oni do mojej mamy z pytaniem, czy żyjemy....
Nie jestem kamikadze. Zjem każdą dziwną rzecz, ale muszę mieć pewność, że wiem, co jem i że to bezpieczne.