Szczecin - Pogodno. Ten ogród znam od dzieciństwa - stawiałam w nim pierwsze kroki. Później, razem z bratem szukaliśmy w nim skarbów, zajadaliśmy się czereśniami, witając tak każde wakacje, zbieraliśmy orzechy...
Od wielu lat mieszkam już w innej dzielnicy Szczecina ale do tego ogrodu zachodzę przy każdej okazji odwiedzin u brata. Zawsze go lubiłam i lubię nadal, choć nie ma już czereśni i leszczyn...
Nigdy jednak nie sądziłam, że to właśnie tam dojdzie do mojego pierwszego spotkania z tak długo poszukiwanymi smardzami. Niespodziewanie wyrosły w tym roku. Na powierzchni zaledwie kilku metrów kwadratowych naliczyliśmy ich ponad 120!! Wyrastają pojedynczo i w grupach po kilka a nawet po kilkanaście owocników...
Czy to jest smardz jadalny (Morchella esculenta)??
No nie!!!... ja wysiadam:-)
Mogę sobie tylko wyobrazić euforię znalazcy na taki widok.
Nigdy w takiej ilości nie spotkałem tego grzybka, a w tym roku to mogę raczej o nim zapomnieć.
Tak, to najprawdziwsza Morchella esculenta:-)
A tak na oko obstawiam Morchella esculenta var. umbrina?
chociaż pasuje mi też Morcheella esculenta var. rotunda?
2 tygodnie chodzę i szukam chociażby jednego smardzowatego... a Wam wyrastają na podwórkach albo przed akademikami: P
Mowę mi odjęło na chwilę... Przepiękny widok, cud natury:-)))
Ale szczęście, ja w tym roku znalazłem tylko smardzówkę czeską na znanym stanowisku, a łaziłem sporo, tu i tam i nic innego nie znalazłem... Trza po prostu trafić. GRATULUJĘ!
Wrażenie z tego spotkania było rzeczywiście niesamowite ale zdecydowanie bardziej byłabym szczęśliwa gdyby te smardze wyrosły w Puszczy lub na jakimś innym naturalnym stanowisku;-)
Zastanawia mnie skąd się tam wzięły? Jaka może być trwałość grzybni i zarodników? Być może dawno, dawno temu, zanim jeszcze ten rejon miasta został zagospodarowany (budynek na tej smardzowej działce był wybudowany na początku XX wieku), smardze miały tam swoje naturalne siedlisko? Bratowa opowiadała, że dwa lata temu - mniej więcej w tym miejscu, wykopali głęboki dół, do którego wyrzucili zawartość słoików ze starymi przetworami owocowymi. Być może w tych głębszych warstwach ziemi, obecnie wydobytych na wierzch, były jakieś resztki smardzowatej grzybni lub zarodników, które teraz, w odpowiedniejszych warunkach dały taki niesamowity plon?
Mnie też mowę odjęło na widok smardzów Grażyny, a dziś, dokładnie DZIŚ przeszłam swój osobisty "chrzest smardzowy" - pierwsze w życiu smardze znalazłam dziś ok godz. 10: 40!:-)))
Hm, oto skutki udania się na teatralny urlop i niechodzenia do pracy:-) Normalnie pracuję na Pogodnie, na Bajana. Myślę, że nie raz przejeżdżałam obok ogrodu ze zdjęć Grażyny. Ostatnio na grzybki nie miałam czasu, bez reszty poświęcając się imprezom bardziej towarzyskim i kulturalnym. Może jednak jeszcze zdążę nadrobić z tymi smardzami:-)))
A jak nie znajdę na własną rękę, to... Grażyna, podasz choćby ulicę, żebym mogła wreszcie zobaczyć na żywo ten gatunek?:-)
(wypowiedź edytowana przez mykola 29. kwietnia. 2009)
Grażyna, proszę nie podawaj. Przynajmniej nie teraz:-)
Tez jestem ze Szczecina i chetnie bym poogladal smardze na zywo, nigdy ich jeszcze swiadomie nie spotkalem.
Marcin, ja rozumiem, że Ty nigdy w takiej ilości tego grzybka nie spotkałeś (choć akurat dla Ciebie smardze to znalezisko pospolite) i że w tym roku możesz o nim zapomnieć, ale że z tego powodu prosisz Grażynę o niepodawanie namiarów?... Tego to już nie rozumiem.
"Przynajmniej nie teraz" oznacza "nie w tym roku", bo przecież jest to gatunek efemeryczny, owocujący bardzo krótko...:- (
To proste Paula. Marcin po prostu nie chce żeby na podane publicznie stanowisko ruszyły grupy smardzowników nastawione nie na oglądanie smardzy ale na ich zjedzenie.
I weszły przez płot do cudzego ogrodu?:-))) Sąsiedzi by ich na błotnikach roznieśli - West End to dość eksluzywna i bardzo "sąsiedzka" okolica:-))))
Ja tutaj tylko pracuję, ale wszystkich mieszkających dookoła znam, z nazwiska i niekiedy po imieniu - bywa, że w razie niepogody i braku roweru sąsiad/sąsiadka wolontariacko podrzuci mnie BMW albo Lexusem na przystanek. Jako z domu grzeczna osoba zawsze mówię dzień dobry i gawędzę o pogodzie oraz zwierzątkach domowych. Ludzie tutaj są mili, otwarci, atmosfera niemal wiejska. Jeśli poprosisz, to nawet zupełnie nieznajomi zwykle nie odmówią wejścia do ogrodu i chętnie z zaciekawieniem popatrzą, jak się gimnastykujesz, fotografując jakieś takie na przykład tygrysice pod wierzbą, posłuchają historii botaniczno-mykologicznych, lecz jeśli spróbowałbyś wtargnąć bez pozwolenia... Szczerze odradzam:-)))
Nie sądzicie chyba, że podam dokładną lokalizację do publicznej wiadomości;-)
Pogodno jest bardzo dużą i starą dzielnicą willową z mnóstwem przydomowych ogrodów. Nawet gdybym podała nazwę ulicy (czego i tak nie zrobię na forum), znalezienie tego właściwego miejsca graniczyłoby z cudem bo nie jest ono widoczne od strony ulicy. Nie mogę tez podać lokalizacji nikomu prywatnie dopóki nie uzgodnię tego z obecnymi właścicielami ogrodu.
Smardze tymczasem czują się świetnie i nic im nie grozi. Nawet Ela - moja bratowa, którą początkowo przerażała obecność na grządkach tego mnóstwa dziwnych tworów - już się do nich przekonała i nawet podlewa, żeby mogły sobie spokojnie rosnąć:-)
Grażyna, jak rozumiem podjęłaś już kroki z wiaderkiem z wodą, żeby upowszechnić gatunek w okolicy? Wtedy, jak dobrze pójdzie, za parę lat nie będzie problemu z podaniem stanowiska - po prostu "Pogodno"!:-)))
(wypowiedź edytowana przez mykola 03. maja. 2009)
Jeśli masz na myśli dbałość o odpowiednią wilgotność gleby, żeby smardze nie wyschły w tej suszy przed wysypaniem zarodników to tak;) Tyle tylko, że nie ja a moja bratowa, i nie z wiaderkiem a z konewką;) Rozsiewaniem zarodników niech już się zajmie siewca wiatr :)
Ale mi chodzi o sposób z wiaderkiem podany w odsyłaczu! Przecież to są workowce!
No tak - odsyłacz dodałaś już po tym jak napisałam swoją wiadomość...
Nie, nie stosowałam tej metody - na razie niech sobie spokojnie rosną skoro dostały w wieczyste użytkowanie kawałek ziemi;-) Ela postanowiła nie kopać tego kawałka ogródka - zobaczymy co się będzie tu działo dalej:-)
Zobaczymy:-)
Nie miałam jeszcze czasu pojechać i zobaczyć osobiście znów na żywo ale... dostałam "cynk" od brata, że dokładnie w tym samym czasie (24 kwietnia) smardze ponownie wyrosły :) Tym razem w znacznie mniejszych ilościach - jest ich "zaledwie" 16.
no ale skoro wyrosły drugi raz to jest to stanowisko trwałe