Dzisiaj znalazłam jednego mleczaja chrząstkę. W Tarnobrzegu, gdzie jestem jest tak sucho, że nawet chrząstki nie rosną. A zawsze było ich masa. Mleczaj miał bardzo mało mleczka. Posoliłam 1/4 grzyba i usmażyłam w głębokim oleju. Nie był wcale piekący. Inną 1/4 posypałam solą i kminkiem i smażyłam w głębokim oleju krócej. Też nie jest piekący. Jest to nawet smaczne. Drugą połówkę grzyba namoczyłam w solance. Jutro usmażę połowę na maśle, połowę w głębokim oleju. Podobne doświadczenia przeprowadzę z mleczajem chrząstką, który będzie miał obfite mleko (jeżeli takiego znajdę), bo taki grzyb może mieć całkiem inny smak.
Wyłączam się dziś, bo nie mam czasu.
Hmmm..., wszyscy zaniemówili. Pewnie czekają na Twoje dalsze kulinarne relacje. Ja również. Mam nadzieję, że ten z mlekiem nie będzie Ci wrogiem i szybko nam opowiesz o swoich gastronomicznych przygodach.:-)))
Kamikadze.... :)
Dlaczego w moim atlasie chrząstki występują jako niejadalne??
(wiadomość edytowana przez Marcin 26. października. 2005)
Marcin, W wielu atlasach występuje jako niejadalny, ale jak widzisz nawet niejadalne da się jeść:-))
Marku, nie o to chodzi. Pamiętasz zachodnie opracowania dot. śmiertelnych dawek alkoholi? Była tam gwiazdka, jak ukryte koszty kredytu - *nie dotyczy Polaków i Rosjan.
W atlasach powinno być napisane: *nie dotyczy Joli Kozak
<rotfl>
ps. pamiętam moją wyprawę z jednym z "czcigodnych".
czcigodny: - O, muchomor taki a taki, słyszałem, że jadalny. Jadłeś?
ja: - Nie
czcigodny: - Jolka Kozak pewnie by już od razu zjadła
<rotfl> - z wielką sympatią, Jolu!!
Żarty żartami, lecz odwagę pani Jolki podziwiam szczerze!:-)
Mimo zidentyfikowania gąski ziemistej nie odważyłem się na konsumpcję, bo "jakoś tak" się boję.;-)
Pimpek, tam w tym Tarnobrzegu faktycznie musiało nic nie być skoro Jola złapała się za chrząstkę.
Coś długo się nie odzywa - pewnie nie ma dostępu do kompa. A tak na marginesie to długo się nakręcałem na muchomora czerwonawego i dzięki Jolce w końcu się w tym roku przełamałem. Ta gwiazdka to niezły numer.:-))) hej
Czy Joli zepsuł się komputer? Kurczę, cos długo się nie odzywa...
Jola nie wróciła jeszcze z wyjazdu. Jak wróci napewno się odezwie:-)
Jolka, prócz wielu innych nałogów,
Lubi grzyby... na setki sposobów.
Znów jadła i się nie odzywa
Myślicie, że... dogorywa?
Czy chce mnie wpędzić do grobu...?
Pewne "źródła" mówią, że Jolka ma się dobrze i że pojawi się wkrótce. Proszę Jej przedwcześnie nie opłakiwać;-)))) Mleczaj chrząstka Jej nie zmógł;-)))
Kamień z serca... czyli chłopu lżej:-)
PS. Na ile pewne te "źródła"???
Bardzo pewne:-))) Jeszcze kilka godzin Panowie:-)))
Witam, witam. Cała zdrowa i szczęśliwa. Jak ja za Wami tęskiniłam. Z pewnych niezależnych ode mnie powodów nie mogłam się z Wami porozumieć.
W Tarnobrzegu grzybów nie było. Zjadłam trzy razy sos opieńkowy. Na mleczaje biele i chrząstki też po raz drugi nie trafiłam - taka posucha. Ale na pewno zjem, gdy trafię.
Ja nic nie ryzykuję. Jadam tylko te, o których wyczytałam w moich źródłach, że są jadalne. Jeszcze parę dni będę trochę zajęta, a potem komputer się mi rozpali do czerwoności. :)
Ponownie zjadłam mleczaja chrząstkę. Namoczyłam na całą noc w słonej wodzie. Dziś pokroiłam na grube plastry i smażyłam na smalcu. Na każdy plaster nasypałam albo nalałam coś innego. Najsmakowitszy był z kminkiem. Z pieprzem czarnym, czerwoną słodką papryką, majerankiem i cytryną mniej. Jeśli nazbieram więcej - ukiszę. Oto zdjęcia:
Jolka, wiesz jaki na Kaszubach rosną gigantyczne chrząstki???
Napaliłam się teraz na to kiszenie. One takie mięsiste i konkretne. U mnie nie ma. Musiałabym jechać do Mamy - tam ich dużo. Na Kaszuby kawał drogi.
Tu, gdzie byłam w niedziele, znalazłam tylko dwie. Jedna podpleśniała, a druga zjedzona.
Może te bez mleczka ( te suche) to białokrowiaki śnieżyste?
Które? U mnie? Moje miały mleczko. Na zdjęciu są już te po wymoczeniu przez całą noc w solance.
Chciałabym spotkać tego białokrowiaka śnieżystego. Nigdy nie miałam okazji.
Wertuję swoją literaturę i zastanawia mnie, że NIGDZIE nie jest napisane, że można go pomylić z chrząstką na przykład. Czyli z tego wniosek, że jednak to podobieństwo jest tylko na zdjęciach? Chciałabym zatem go spotkać.
Na łąkach, w kręgach, olbrzymie, trawa wokół zanika. Nie pali, bez mleczka.
Jolu chrząstek u mnie na tony. Jeśli to faktycznie jadalne, to może i ja spróbuje? w niedzielę idę do lasu, jeśli przetrwały ostatni przymrozek to zbiorę kilka.
Witam! A co powiecie moi drodzy na temat możliwości suszenia chrząstek, mielenia ich i stosowania zamiast pieprzu? Podobno tak kiedyś robiono ale nie mam pewności jak z tym jest w praktyce. Adam Korniak.
Nie próbowałam. Nie wiedziałam. Na razie postawiłam w garnku kamiennym na kiszenie. Po raz pierwszy.
Sam jestem ciekawy co z tego kiszenia wyjdzie. Gdyby to wszystko się udało, proponowałbym dla Joli nagrodę '' Złoty Kucharz ''.
Białokrowiaki śnieżyste występują też sporadycznie w tym lesie, gdzie byliśmy. Stanowiska stałe były obok tego, gdzie znaleźliśmy te czernidłaki. Co roku znajduję tam 4-5 sztuk. Nigdy ich jeszcze do kosza nie zabrałem. Jest faktycznie inny od chrzastki - ma wyraźnie popruszony mąką kapelusik. Wiekością dorównuje chrząstce ale tak się nie lejkuje do dołu jak chrząstka.
Zatem poproszę o prywatne lekcje z białokrowiaka, Rysiu. Nie żartuję.
Złoty kucharz? Fajnie - jak dożyję. :)
Jeśli kiszone chrząstki będa się nadfawały do jedzenia - zaproszę Cię z żoną na ucztę do siebie.
W tym roku tego nie spróbuję:-) Ale za rok - może, pod warunkiem, że uznasz je jako smaczne:-)
Białokrowiaki w lesie? Może to gołąbki smaczne (Russula delica)?
Aniu - nie jestem pewien. Wszystko wskazywało na białokrowiaka. Nie było to zupełnie w lesie a na poboczu ścieżki, tam gdzie i czernidłaków sporo. W tym roku jednak ich nie widziałem. Było ich właśnie sporo w poprzednim sezonie.
Silnie posypany mąką białą ( tak to nazywam) wierz kapelusza. Nie było mleczka. Zapach był łagodny jakiś rolniczy ( nie potrafię tak dokładnie nazywać zapachów, ale jest możliwe, że rzodkiewka) no i te charakterystyczne uszkodzenia ( odłamująca się farba biala - tak to opisuję - z kapelusza).
Jestem pewien, że za rok będą tam, bo nikt ich nie zbierał. Obiecuję, ze przypilnuję go:-)
Jak znajdziesz Rysiu, to daj zdjęcie:-)
Masz jak w banku:-)
Znalazłam ten wątek po latach. Moje kiszone mleczaje chrząstki mi nie smakowały. To były mleczaje, Rysiu, bo miały taki mleczajowaty (wiecie, o co chodzi) posmak. Spróbuję jeszcze raz w tym roku. Jak bozia pozwoli nazbierać.
Widziałem mleczja chrząstkę jeszcze niedawno
ktos bardzo zainteresowany to nazbieram?
okazy były trochę juz duże
do konsumpcji raczej proponowane sa młode owocniki
mnie udało sie w tym roku spróbowac mleczaja biel
był taki orzechowo-gorzkawy
smażony
za kiszenie mleczajów już sie chyba nie wezmę po doświadzcenich sprzed lat
Jest sezon na m. chrząstkę. W moim ulubionym lesie jest ich sporo. Czy ktoś robił może smażonego m. chrząstkę w zalewie octowej?
Dziś trafiłem na wysyp mleczaja chrząstki w lesie liściastym. Dosłownie ze 3 tiry można by tego naładować! Smażonego już kiedyś jadłem i mi smakował. Może także spróbuję go ukisić albo zamarynować. Ewentualnie stestuję jak smakuje w zupie;)
I koniecznie daj znać, jak ukisisz i Ci coś wyjdzie. Czy warto było, czy takie trawiaste, jak moje. Bez charakteru.
Odpisuję po 8 latach, ponieważ jakiś czas temu wróciłem do kraju i dopiero miałem okazję pójść na polskie grzybobranie a co za tym idzie znaleźć odpowiednie grzyby i zabrać się za kiszenie. Ukisiłem mleczaja omszonego wg przepisu Pani Eleny. Spróbowałem ich po miesiącu kiszenia. Nie są złe, lecz trochę bez wyrazu i jakby mało słone. Po około dwóch miesiącach wrzuciłem je wszystkie do słoików i wstawiłem do lodówki. Być może muszą odczekać jeszcze kilka miesięcy aby uzyskać lepszy aromat a może dosypałem za mało soli (tak mi się wydaje). Nie wiem czy dosypanie soli w tym momencie poprawiło by ich smak. Wyglądają tak: