A dokładniej w ostatni pełny tydzień lipca, gdy w górach lało, rzeki przybierały a Dunajec zmienił się ze słonecznej rzeki
w górach rosły grzyby.
(to pierwszy znaleziony prawdziwek)
Pobiłem swoj rekord wszechczasów, którego juz nie chciałbym pobijać ponownie, bo kręgosłup od wiaderek pęknie.
Łącznie ponad jeden tysiąc prawdziwków i ponad 300 kozaków czerwonych.
A 30 osób jadło i jadło i już po 3 dniach błagali byle bym grzybów nie przynosił...
Są mapy na których znajdziecie Sopatowiec.
Minęło już kilka a może kilkanaście dni. Jak teraz wygląda tam sytuacja z grzybami. U nas dopiero wczoraj spadł pierwszy deszcz po dłuższej przerwie.
Piszesz 30 osób. Czy prowadzisz jakiś hotelik? Może można się zakwaterować na weekend połaczony z grzybobraniem?
Ryśku, ja mieszkam w Warszawie - a w Sopatowcu rzeczywiście prowadzona jest 'przyjazna chata w górach' albo tam nie ma nikogo albo są jogini albo dziewczyny ćwiczące flamenco albo 'Karpaty Magiczne' z przyjaciółmi albo inna ekipa która może zaskoczyć - jest tam pięknie a las bardzo, bardzo grzybny pytaj tu sopatowiec.pl pisz na sopatowiec@op.pl[mailto:sopatowiec@op.pl]
Miejsca na 30 osob spokojnie - jedzenie wyborne wegetarianskie - chleb pieczony przez gospodynię