Skaczę z radości i chcę się pochwalić, bo jego znalezienie to nie wynik przypadku ani szczęśliwego trafu, lecz analizy drzewostanu i ukierunkowanych, celowych poszukiwań... No dobra, szczęście też miałam.
Nigdy dotąd nie znalazłam czyrenia sosnowego i ten fakt trochę mnie frustrował.
Dzisiaj więc pojechałam celowo do Lasu Arkońskiego i zapuściłam się w te rejony, w których (choć las mieszany) dominują stare, duże drzewa iglaste, w tym sosny. Po prostu jakieś stanowisko musiało się trafić, i naprawdę wierzyłam, że te trzy godziny do zmroku wystarczą, żeby to stanowisko znaleźć.
I udało się.
Jak widać można wyjść z domu o godzinie szóstej po południu z wyznaczonym celem "dzisiaj Phellinus pini", przejechać siedem kilometrów, po czym znaleźć nie jeden, nie dwa, ale niemal trzydzieści owocników na pięciu drzewach:-)
[To w ogóle był baaaaardzo owocny wieczór, mam już trzy kolejne dziuple dzięciołów, w tym pierwszego dzięcioła średniego (w kasztanowcu) i pierwszego w tym roku dzięciołka (w robinii).]
Do tego mnióstwo innych grzybków nadrzewnych, na pewno niektóre trafią na forum.
Pierwszą sosnę-gospodarza znalazłam już po zachodzie słońca, a pozostałe o zmroku, a więc (choć starałam się korygować ekspozycję, a potem ratowałam się flashem) będę jutro musiała iść porobić zdjęcia w świetle dziennym.
Ale to moje pierwsze znalezisko dużych nadrzewnych na iglastych!!!
Wybaczcie więc niecierpliwość, wrzucam zdjęcia dzisiejsze i proszę o potwierdzenie (o ile to możliwe na ich podstawie) - Phellinus pini?
Okaz u dołu pnia na imponującej sośnie obrośniętej kapeluszami od stóp do głów, naliczyłam siedemnaście owocników, a pewnie jest więcej. Szerokość tego owocnika: 8, 5 cm.
(wypowiedź edytowana przez mykola 25. maja. 2008)
Paula - gratulacje. To ja się też pochwalę... w swoich okolicach mam już 4 zlokalizowane "miejsca" występowania P. pini... wszystkie udokumentowane w osobnych wątkach na Forum grzybowym...
Zgłaszać go?
Swoją drogą, w jakiej odległości muszą być kolejni gospodarze i owocniki, żeby można było je uznać za osobne stanowisko?
W tym przypadku cały kompleks zdecydowanie skłonna byłabym uznać za jedno stanowisko, bez względu na liczbę owocników. Są jak rodzina. Ale gdybym na przykład pół kilometra dalej (i pewnie w zupełnie innym otoczeniu, bo to jest teren bardzo zróżnicowany roślinnie i w ogóle...) spotkałabym kolejne? Byłoby to kolejne stanowisko czy to samo?
Tu chyba nie chodzi o to, w jakiej odległości od siebie widuje się poszczególne osobniki. Mogą to być odległości nawet kilkuset metrowe, ale należące do tego samego kompleksu leśnego. Te 4 stanowiska, o których wyżej wspomniałem, to odległości od 5 - 15 km oddalonych od siebie. Z P. pini na ogół jest tak, że lubi stare kompleksy sosnowe... na młodych sosnach nigdy go jeszcze nie widziałem...
Zgłaszaj. Już niedługo nie będę go przyjmowała ze względu na dużą liczbę stanowisk.
Co do stanowisk, to trzeba podejść do nich intuicyjnie. Tu, tak, jak proponujesz, jako jedno stanowisko (x owocników na y sosnach na powierzchni z m2).