Jest taka ładna, że muszę ją pokazać. Wyrasta na klonie, jeszcze cztery dni temu jej nie było. Piękna żagiew łuskowata, wygląda zupełnie inaczej, niż dorosła i dojrzała. Eh, młodość...:-)))
Dziękuje ślicznie za wątek z młodziutką P. squamosus. Przydał mi się baaardzo;-)
Nigdy nie miałem szczęścia do owocników tej żagwi w tym stadium.
He, he... widać pogoda w okolicach Szczecina zachęcająca do poszukiwań:-)
Przy takiej pogodzie w ogóle więcej się chce i wszystko jest prostsze. Kiedy fociłam tę żagiew, wraz z aparatem wyjęłam puszkę pepsi max, postawiłam obok i zostawiłam. Wracałam się po nią dwa kilometry i nawet się przedtem nie zastanowiłam, czy wydatek tylu kalorii mi się opłaca, skoro wracam po coś, co ma zero cukru:-)
Działanie wbrew logicznemu myśleniu ma swój pewien nieprzewidywalny sens. Z tego też powodu warto wracać w to samo miejsce po raz drugi. Nawet choćby z błahego wydającego się komuś powodu. Coś o tym wiem:-)))
Jak napisałam w wątku [bf#168911]
młodziutka piękność z niedzieli już jest dzisiaj, czyli w piątek, półmetrową, wielopiętrową, gąbczastą matroną-gigantą!
Ma już wielkie, kanciaste, typowe dla gatunku pory:
Ale ten czas leci dla takich grzybków - minęło pięć dni zaledwie, a młodość przeminęła...
My, ludziaki, to jednak mamy fajnie:-)