Aby odpocząć od okrążania Wrocławia, choć ostatnie odcinki były przyjemniejsze, w niedzielę 20km, 4: 20h, Oborniki Śl. - Brzeg Dln. Nigdy w tych rejonach nie byłem, chyba że przejazdem samochodem, a i to że trzy razy.
Szedłem najpierw szlakiem zielonym, potem lasami do niebieskiego, tak idąc aby przejść koło poniemiecko-"tybetańskiego" kamiennego drogowskazu. Dalej ku Odrze i wałem, niebieskim szlakiem, do Brzegu Dolnego.
Szedłem dość nieśpiesznie, bo było zbyt wiele czasu do powrotnego pociągu.
Rewelacyjną atmosferę robiła poranna mgła i na wszystkim szron, temperatura ok. 0C.
Najpóźniej w roku słońce wstaje 30 grudnia, różnica w stosunku do najkrótszego dnia tydzień wcześniej jest niewiele, ale zawsze.
Na pociąg o 7: 10, szedłem jeszcze bardzo bladym świtem, w mgle (fot.) - atmosfera rewelacyjna, dar od losu, "za pieniądze nie kupisz" takich wrażeń.
Start z Obornik koło 8, już w jasnym.
Szlak sympatyczny, głównie lasami i drogami polnymi, w dość gęstej mgle. Zwłaszcza nad Odrą, z rewelacyjnymi trzcinowymi landszafcikami z ptactwem.
Im później, tym bardziej się przecierało, nad wszystkim było czyste niebo.
Ciekawym zaskoczeniem była elektrownia na Odrze w Wałach. Nie wiedziałem, nie widziałem dotąd. Świetnie budowla wygląda we mgle.
Niefajne było tylko drogowe wejście niebieskim do Brzegu, ale normalnie szłoby się lepiej żółtym przy Odrze, co będę niebawem robił, a teraz chciałem niebieski odfajkować.
Ostatni odcinek idzie się przy ogromnych zakładach chemicznych - dużo robią w chlorze. Z kilku kilometrów było słychać głuche dudnienie. Ciekawe czy cały czas tak.
Na szczególne wyróżnienie zasługuje dworzec w Brzegu. Z przyzwoitą poczekalnią, z automatem z N-rodzajami napitków kawowych i czekoladowych za grosze. I z... barszczem, co jako fan barszczu doceniam, choć nie spróbuję, bo czego można oczekiwać od barszczu z automatu.
W Brzegu Dolnym jest jeszcze bardzo ładny zespół pałacowy, z tarasem nad Odrą. Kiedyś tam byłem, po zwiedzaniu Lubiąża. Ale dziś nie po drodze.