Kolejny odcinek szlaku okrążającego Wrocław - Leśnica - Miękinia, 21km, 4h, 5. 2km/h, w tym z buta powrót z Wr. Gł.
Sobota. Nie należę do (po) rannych ptaszków, ale tu jeden z najkrótszych dni, plus układ pociągów, sprawiły, że na dworcu w Leśnicy byłem bladym świtem. To kolejny bonus od losu. Wschód słońca towarzyszył mi przy przejściu otwartym, trawiastym terenem z Leśnicy do Lasu Ratyńskiego. Takich chwil za pieniądze się nie kupi.
W lesie kolejny incydent z psem. Idę prosta drogą. Na przeciwko mnie, w znacznej odległość widzę dwóch obywateli dość kwadratowej postury ze spuszczonym ze smyczy młodym wilczurem, ten zobaczywszy mnie zaczął biec w moim kierunku, Ci krzyczą bym się zatrzymał, czasu na myślenie nie było dużo, uznałem odruchowo, że to zły pomysł, lepiej skracać dystans do właścicieli i okazać psu pewność siebie, po chwil był już przy mnie w ambiwalentnych zamiarach, trochę oślinił ale nie zdecydował się szarpnąć ubrania za ciężkie pieniądze :) szedłem bacząc, mijając osiłków powiedzieli, nieco zasromani, że nie dali by rady go zatrzymać, ja że trudno, i poszedłem dalej.
Po wyjściu z Lasu Ratyńskiego znowu śliczne widoki, poranek, marcowe kontrasty chmurno-słoneczne.
Reszta trasy dość nerwowa, bo problem z naładowaniem smartfona - z rzadka tylko zaglądałem na mapkę by nie stracić szlaku w Lesie Wróblowickim.
Ogólnie ten odcinek żółtego bardzo sielsko polny i trochę leśny, i o dziwo dobrze oznakowany; najprzyjemniejszy z dotąd zrobionych odcinków szlaku; kilka stopni >0, słonecznie.