z chęcią oglądamy: D
: D
wyglądają zjawiskowo :)
W mijający roku kupiłem trochę kostek słomy do ściółkowania uprawianych roślin.
Przy okazji próbowałem na paru z nich (z mierny efektem) zaszczepić trochę pierścieniaka.
Kostki były też polewane rozbełtanym w wodzie końskim obornikiem.
Jak widzę, chyba stanowczo za mało dokładnie i starannie przeglądałem te powoli rozkładając się kostki:- (
Nie chcę rozwijać tematu, ale nieustająco mam wrażenie, że utrzymywanie w XXI wieku sztucznego podziału grzybów na mikro i makro jest najgorszym schorzeniem współczesnej mykologii. Sama myśl o tym podziale przyprawia mnie o mdłości.: D
Boguś, grzybki z tego wątku (w ilości kilkudziesięciu owocników) odkryłem separując kilkaset klejstotecjów Hydropisphaera aurantiaca. Znalazłem tam także co najmniej 2 anamorfy. A warto nadmienić, iż substratem był kilkucentymetrowy fragment starej "zaklejki" spod końskiego kopyta przygnieciony stertą drewna opałowego.:-)
Jak napisałeś o kostkach słomy to myślę, że mogła by z tego powstać II tomowa monografia o istniejącej tam mykobiocie.: D Zatem do dzieła!;-)
Przemku, z racji kilku uciążliwych chorób jestem bardzo znacznie ograniczony w swoich działaniach i poszukiwaniach.
Działania i czynności, które kiedyś zajmowały mi jakąś jednostkę czasową, teraz potrafią zająć mi tego czasu 5-10 razy więcej.:- (
Na razie cieszę się, jak coś znajduję i udaje mi się to, jako tako fotograficzne udokumentować, skatalogować itp.
I tego muszę się trzymać i szukać w tym sensu i radości:-):-):-)
Jeszcze taka refleksja.
Jeszcze parę lat temu uważałem się za pełnoprawnego i "wszystkomogącego" człowieka. Snułem plany, czego to ja nie będę robił po przejściu na emeryturę.
Od 3 lat jestem na rencie, czasu "skolko ugodno", ale możliwości zatrważająco się zredukowały.
Należy więc doceniać, to co jeszcze jest nam dane i szukać w tym radości i zadowolenia:-D
Piotrze, nie jest to niestety nic godnego uwagi. Ale Twoja czujność jest jak zwykle imponująca.:-) Myślę, że jakieś szczątki organiczne, może odchody prosionków, których jest tam bez liku, a może skoczogonków, które też spotkałem na substracie (choć o wiele mniej)? Piasek też, ale ziarenka kwarcu raczej bezbarwne. Generalnie owocniki do zdjęć i odseparowania od substratu pozyskiwałem z kolejnych warstw, a z racji posiadania szczecinek/włosków nie trudno takie czymś zapaskudzić.:-)
Boguś, wszędzie dobrze gdzie nas nie ma. Doskonale Ciebie rozumiem i cenię motto Twojej wypowiedzi. W ogóle cenię i szanuję ludzi, którzy mają jakieś hobby, pasje, zainteresowania. Zawsze z pewną zazdrością patrzyłem na nasze Koleżanki, Kolegów "grzybniętych", którzy znajdują czas na częste myko-wędrówki po polach i lasach.:-) Niestety ze względu na pracę i codzienne obowiązki o urlopie mogę sobie tylko pomarzyć (zresztą od lat). Ale zamieszkiwanie na wsi i posiadanie choćby niewielkiego areału na własność ma swoje zalety. Często myślę sobie (nawiązując do pewnej reklamy), że to nie ja szukam grzybów, a to one znajdują mnie.:-) Od 10 lat bacznie się im przyglądam na terenie mojego gospodarstwa i nieustająco zaskakuję siebie nowymi, często interesującymi znaleziskami. Bardzo cieszę się z tego co mam, choć nigdy nie ukrywałem i nie ukrywam, że rola deponenta suszków w tym czy innym herbarium nie do końca odpowiada moim ambicjom. Do emerytury jeszcze trochę trzeba poczekać, i wizji zmian póki co też nie widać, więc z radością "chwytam dzień" takim jakim on jest.
Jak już skoczogonek został pokazany, to podpowiem, że należy do rodziny Isotomidae
Niestety kręcił się niemiłosiernie i precyzyjnych ujęć brak. Ale dzięki za podanie rodziny.:-)
Odkrycia jakich dokonujesz w środowiskach antropogenicznych są dla mnie oszałamiające. W kontekście mitu tragicznie zagrożonej bioróżnorodności to miód na moje serce. Wyobrażam sobie co by się działo, gdybyś wpadł choć na chwilę do P. Piskiej rąbanej przez stulecia przez leśników!!!
Dzięki Andrzeju.:-) Faktycznie zagrożenie dla bioróżnorodności wydaje się mitem. Jeśli jednak istnieje w antropogenicznym środowisku wiejskim, to należałoby się jego doszukiwać nie w rolnictwie jako takim, ale ekspansji migrantów z miast tworzących enklawy, osiedla przyrodniczej biedy (betonów, chodniczków, strzyżonych trawników i obcej dla środowiska roślinności). A u mnie póki co wychodzę z domu 2 m a tu piękne Calocybe obscurissima, kawałek dalej na starej gałęzi jesionowej nie takie znowu częste: Tomentellopsis bresadolana, nieopodal na jakimś patyku Merismodes connivens. O innych nie wspominając.:-)