Jestem teraz na łące. Spoglądam w górę. Gromadzące się czarne chmury są niepokojące. To ten etap wędrówki, kiedy powrót jest już niemożliwy.
Jest krwawnica - Lythrum salicaria.
Jest kielisznik - Calystegia sepium.
Jest też podagrycznik - Aegopodium podagraria.
Podążam do drugiej młaki. Jest koniczyna - Trifolium pratense.
Jest sit - Juncus inflexus.
Tutaj stawiam na sitowie - Scirpus sylvaticus oraz turzyce - Carex. Towarzyszy im ostrożeń - Cirsium arvense.
Brnąc ku górze mijam marchew - Daucus carota.
Mijam przymiotno - Erigeron annuus.
Mijam komonicę - Lotus uliginosus.
Zauważam lebiodkę - Origanum vulgare.
Dotarłem do kępy brzozy - Betula pendula.
Zdążyłem jeszcze sfotografować barszcz - Heracleum sphondylium i odwiedzającego go palika - Tenthredo omissa.
I jeszcze chaber - Centaurea jacea.
A potem nastąpiło klasyczne oberwanie chmury w którym musiałem pokonać około kilometra otwartej przestrzeni.